Zdjęcia: Cyfrasport/ŁKS Łódź

Stało się to, czego wielu się obawiało. Ekstraklasa, bez prawdziwych wzmocnień i nowych liderów, okaże się znów za trudna dla ŁKS. I na razie niestety tak jest.

Nowi okazują się co najwyżej futbolowymi przeciętniakami, nawet tak wydawało się dobry piłkarz, jak Ramirez. Na dodatek na razie ekstraklasa przerasta gwiazdę I-ligowych zmagań – Pirulo. Kto zostaje? Znakomicie spisujący się bramkarz Bobek, dla którego boiska ekstraklasy to wyjątkowy poligon doświadczalny, gdzie można zdobyć topowe szlify. Drugim piłkarzem, do którego nie można mieć większych zastrzeżeń to pracujący za dwóch, starający się naprawiać błędy kolegów pomocnik Mokrzycki. Gra reszty także w ostatnim pojedynku z Cracovią (0:2)- do jak najszybszego zapomnienia.

Jeśli nic nie zmieni się na lepsze, to ŁKS nadal zostanie czerwoną latarnią rozgrywek, a w sobotę o godz. 12.30 zmierzy się na wyjeździe z ligowym przeciętniakiem – Radomiakiem. Rywale zdobyli 4 punkty więcej od łodzian (11). U siebie jeden mecz wygrali, dwa zremisowali, jeden przegrali. To i tak jest imponujące przy wyjazdowym bilansie ŁKS: 0 zwycięstw, 0 remisów, 5 porażek, bilans bramkowy 1-9. Trzeba to zmienić i to natychmiast, boi inaczej jeszcze jesienią będzie pozamiatane.

O takich wynikach pierwszy zespół ŁKS może tylko sobie pomarzyć. Rezerwowa drużyna wygrał prestiżowy pojedynek w Poznaniu z rezerwami Lecha 3:0. Łodzianie w 11 spotkaniach zdobyli 20 punktów. 6 zwycięstw, 2 remisy, 3 porażki, strzelili 19 bramek, stracili 13. Czy nie ma w drugim teamie ludzi, którzy mogliby być wartością dodaną dla pierwszego zespołu? W piątek o godz. 18 hit w Łodzi drugi w tabeli ŁKS II podejmuje czwartą Kotwicę Kołobrzeg.