Zdjęcia Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl
7 października o godz. 15 Widzew zagra u siebie. Podejmie Stal Mielec, która zasłużenie przegrała u siebie z Koroną Kielce. – Sami sobie strzeliliśmy gole, które zdobyła Korona – mówi wprost Krystian Getinger, kapitan Stali. Czy dziurawa jak ser szwajcarski defensywa to szansa Widzewa? Pożyjemy, zobaczymy. Bo na razie… zmienił się trener (wartość szkoleniowców weryfikują działacze – kibice!), są nowe pomysły, a tak naprawdę wszystko po staremu.
Pawłowski ginie na długie minuty z radarów i wtedy praktycznie nie ma Widzewa. Drużynie trudno skonstruować składny atak przy pressingu rywala. Na dodatek nie jest w stanie zatrzymać szybkiego skrzydłowego (Krykuna), choć nawet dla dziecka obserwującego ostatni mecz z Piastem (2:3), od, początku meczu jasne było, że na tego piłkarza trzeba szczególnie uważać!
Jedyny pozytyw to dobry występ (wreszcie! wreszcie!) młodzieżowca. Tkacz pokazał, że odwagi, ale i umiejętności mu nie brakuje i może pomagań drużynie, a nie być jedynie młodzieżowym piątym kołem u wozu.
W pojedynku z mielczanami kartki sprawiły, że trener Myśliwiec postawi pewnie na Ciganiksa w obronie i Rondicia w ataku. Po spotkaniu pucharowym wydawało się, że na więcej zasługuje Kerk, ale mecz w Gliwicach pokazał, że na razie należy on do klubu ligowych… dreptaków. To zdecydowanie za mało, żeby być (przynajmniej na razie) wartością dodaną drużyny przez całe 90 minut.
Swoją drogą rodzi się pytanie, po co było sprowadzać piłkarza, o którym było wiadomo, że długo, a może bardzo długo będzie odbudowywał swoją formę. Widzewowi są potrzebni ludzie na teraz, którzy poprowadzą zespół do czwartego (czwartego na własnym stadionie!) ligowego zwycięstwa.
Dodaj komentarz