W Budapeszcie zakończyły się pływackie mistrzostwa świata. Ostatniego dnia dwa medale zdobyli Polacy, Katarzyna Wasick – srebrny na dystansie 50 m dowolnym i Ksawery Masiuk na 50 m grzbietowym.

Jak ocenić start polskiego zespołu?

Znany łódzki trener pływania – Marek Młynarczyk: – Jednoznacznej odpowiedzi nie będzie, bo…. To pierwsze medale w światowej rywalizacji od 2017 r. gdy Wojciech Wojdak wywalczył srebro na 800 m dowolnym także w stolicy Węgier. Optymiści powiedzą – no wreszcie znów jesteśmy w klasyfikacji medalowej. Pesymiści stwierdzą – większość zawodniczek i zawodników nie poprawiało rekordów życiowych, więcej, nie pływało tak szybko jak na kwalifikacyjnych imprezach w Polsce. Już odezwały się głosy z obydwu stron.

Każdy może mieć własną ocenę, jednak dwa medale mistrzostw świata po pięciu latach postu cieszą i napawają optymizmem. Nasi medaliści to można powiedzieć mieszanka rutyny z młodością. Tak jak powinno być w dobrej drużynie. Wasick (panieńskie nazwisko Wilk) mieszkająca w Las Vegas, to reprezentantka z 15-letnim reprezentacyjnym stażem. Masiuk to niemal debiutant w najstarszej kategorii, ale jak się okazało facet o lwim sercu, zimnym, rozsądnym spojrzeniu na rywalizację. To typowy „walczak”, na którym nie robią wrażenia wielkie nazwiska płynących obok rywali. Czego można chcieć więcej?

Optymistyczne spojrzenie na polskie pływanie utwierdzają inni bardzo młodzi nasi reprezentanci: Laura Bernat, Jakub Majerski, Krzysztof Chmielewski, Dawid Wiekiera, którym do ścisłej światowej czołówki brakuje jeden mały krok. Musimy się natomiast pogodzić z faktem, że odchodzić będą starsze uznane gwiazdy jak Radosław Kawęcki, Konrad Czerniak. W sumie plusów jest więcej niż minusów.

Zresztą z ostateczną oceną poczekajmy jeszcze do mistrzostw Europy, które odbędą się w terminie 11-18 sierpnia w Rzymie. Zarówno prezes Otylia Jędrzejczak jak i główny trener kadry Piotr Gęgotek zapowiadali że to właśnie będzie docelowa impreza polskich pływaków w 2022 r. Zatem czekamy.