Pierwsza drużyna ŁKS przegrała mecz z liderem – Śląskiem (1:2) w szóstej minucie doliczonego czasu gry. Co z tego, że łodzianie zrobili kroczek do przodu, zagrali lepiej niż ostatnio, skoro po raz ósmy kończyli wyjazdowy mecz na tarczy, jedenasty w sezonie! Przy straconych golach popełnili błędy w kryciu niegodne juniorów. Faktem jest, że jakby powoli, powolutku odradzał się Dani Ramirez, który przeprowadził bramkową akcję w swoim dawnym, dobrym stylu. Nie da się ukryć, że ambicji i woli walki łodzianom nie brakowało. Sęk w tym, że dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane i w ten sposób nie da się nawet marzyć o uratowaniu ekstraklasy.

Trener Piotr Stokowiec nadal niestety musi… szukać optymalnej jedenastki i ustawienia, aby wreszcie mógł zapisać w swoim CV pierwsze punkty (czy punkt) zdobyte w ŁKS. Z drugiej strony ciągłe grzebanie w składzie prowadzi raczej bardziej do jego anarchizacji niż stabilizacji.

Zdjęcia: Łukasz Grochala/Cyfrasport/ŁKS Łódź

11 listopada o godz. 15 ŁKS podejmie mistrza ligowych remisów – Piast Gliwice. 10 spotkań rywali (w tym ostatnie z Koroną) zakończyło się wynikiem nierozstrzygniętym. Łodzianie pod tym względem są daleko w tyle, grając zdecydowanie bardziej bezkompromisowo, zremisowali tylko jedno spotkanie.

Są ligowe kłopoty, jest wielki kłopot z… kadrowiczem. Afera alkoholowa w kadrze U 17 sprawiła, że z Japonii w trybie pilnym wrócił wyrzucony z reprezentacji, wraz z trzema swoimi kompanami piłkarz ŁKS. To kolejna plama na wizerunku klubu. Oby było ich już jak najmniej, a najlepiej jakby wcale ich już nie było!