Dyrektor sportowy Budowlanych SA – Mirosław Żórawski nie kryje w rozmowie z TVP 3 Łódź, że jesienią w Budo 2011 Aleksandrów Łódzki były wielkie problemy sportowe, ale też organizacyjne: Za mało jest ludzi w strukturze zarządzania spółki, momentami byliśmy tylko ja i Przemek Szyburski, którzy niewiele mogli pod względem, nazwijmy to, organizacyjnym zrobić. Czekam z niecierpliwością na walne zgromadzenie akcjonariuszy spółki, które zdecyduje, co dalej, w jakim kierunku pójdziemy. Władze spółki muszą ponieść pełną odpowiedzialność za to, co się dalej stanie!

Nie da się ukryć, że musimy znaleźć i zatrudnić nowego szkoleniowca, znaleźć też wielkie środki na wzmocnienie zespołu. Czy one się znajdą, oto jest pytanie! Ja na razie jestem na urlopie i czekam na to, co się wydarzy. Powiem tylko, że podziwiam i bardzo dziękuję Przemkowi Szyburskiemu. To człowiek z zasadami. Miał odejść przed rozgrywkami, ale gdy zobaczył, że sytuacja jest trudna, ba momentami bardzo trudna, zdecydował się pracować jeszcze jesienią.

Czy ja zostanę nowym pierwszym trenerem? Pomidor… Nic na to nie wskazuje. Swoją karierę szkoleniową zakończyłem w 2013 roku i nie zamierzam do niej wracać. Pomagałem Przemkowi, bo on i drużyna tego potrzebowali, ale na tym moja rola szkoleniowa się kończy.