No, no dawno tak dobrze nie było. Dwa zwycięstwa w dwóch prestiżowych meczach – derbach z ŁKS i inną legendą polskiej piłki – Górnikiem Zabrze. A wydawało się, po łatwo przegranym spotkaniu z Jagą, że Widzew skazany jest na ligową przeciętność.

Nie po raz pierwszy i nie ostatni okazało się, że wygrane derby dają taki sportowy power, że po prostu żyć się chce, chce się grać lepiej i skuteczniej.

Widzew, gdy uwierzył, że może, pokazał na co go aktualnie stać i pokazał… składne granie bez kompleksów przez gros meczu, konstruowanie składnych akcji i zdobywanie bramek, odrodzenie się po chwilowej boiskowej zapaści i stracie bramki zapewnienie (swoim wiernym) kibicom moc pozytywnych emocji.

Uwolniony od boiskowych schematów Bartłomiej Pawłowski walczył (skutecznie) jak za dawnych lat, był wszędzie tam, gdzie go potrzebował zespół, dawał impuls do pozytywnego myślenia i grania. W pojedynku Lukas Podolski – Rafał Gikiewicz wielki plus na swoim koncie zapisał kapitalną interwencją bramkarz łodzian. W drugim kolejnym starciu pokazał się dobrze czytający grę, skuteczny w destrukcji, a także w tworzeniu przestrzeni do ofensywnego grania Dominik Kun. Trener Daniel Myśliwiec będzie miał dylemat: Dominik czy Marek Hanousek, a może warto postawić na obu. Asem w rękawie może się okazać Noah Diliberto, który nie bois się wziąć odpowiedzialności na siebie, a przy okazji strzelić pięknego gola.

Jest solidna podstawa do tworzenia sportowej jakości, która wykluczy nagłe chwile załamania, słabości i bylejakość czyli sprawi, że Widzew nie będzie schodził poniżej przyzwoitego poziomu, a wręcz przeciwnie będzie robił kolejne kroki do przodu.

Potwierdzeniem tego pozytywnego myślenia może, ba powinien być środowy mecz ćwierćfinału Pucharu Polski z Wisłą w Krakowie. Czy przeciwko łodzianom zagra nowy napastnik 30-letni Billel Omrani? Transmisja pucharowego spotkania o godz. 20.30 w Polsacie Sport.