
Fot. Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl
Okazało się to prawdą, że to nie żaden najbardziej dopracowany pressing, a skuteczna gra w defensywie na zero z tyłu, jest podstawą do budowania futbolowego sukcesu. Widzew wygrał ważny mecz w Gliwicach z Piastem (2:0), bo lepiej lub trochę gorzej, ale szczęśliwie i skutecznie trzymał się tej zasady.
Wreszcie defensorzy zagrali na przyzwoitym ligowym poziomie bez większych wpadek, a skazywany na futbolowy niebyt bramkarz Rafał Gikiewicz stał się bohaterem spotkania. Miał cztery po prostu znakomite interwencje, które ratowały łodzian od utraty bramki. Wszem i wobec pokazał ostatnim niedowiarkom, że cały czas w trudnych sytuacjach można na niego liczyć.
A w czasach wielkiego widzewskiego przełomu grać nie jest łatwo. Wiadomo, że w nowych rozgrywkach będzie walczyć nowa, inna drużyna. Teraz się decyduje kto zostanie, a kto będzie musiał odejść. Trzeba sobie dawać radę walcząc pod taką presją. Przy okazji należy pamiętać, że walka o utrzymanie cały czas trwa. Łodzianom do bezpiecznych(?!) 40 punktów brakuje siedmiu oczek, a do zakończenia zmagań jeszcze osiem kolejek. Niby dopisanie sobie tylu punktów w tylu spotkaniach nie jest wysiłkiem ponad widzewską miarę, ale piłka nożna, szczególnie w Polsce wiele różnych i niespodziewanych rzeczy widziała.
4 kwietnia o godz. 20.30 Widzew podejmie Lechię Gdańsk. I nie będzie to futbolowa zabawa. Rywale z determinacją walczą o utrzymanie. W ostatniej kolejce sensacyjnie pokonali mistrza Polski – Jagiellonię 1:0. To ostrzeżenie dla Widzewa. W tej lidze nikogo nie wolno lekceważyć i z góry zapisywać sobie trzy punkty.
Dodaj komentarz