
Po trzech porażkach z rzędu, ŁKS odwrócił złą kartę. Wygrał ligowy mecz, na dodatek na wyjeździe, na dodatek zagrał na zero z tyłu. To była 30 kolejka spotkań. Po raz ostatni łodzianie wygrali w kolejce numer… 24, dokładnie 14 marca na wyjeździe z Chrobrym Głogów.
Nowy trener – Ryszard Robakiewicz dokonał zmian. Bomba zastąpił Bobka w bramce, na środek defensywy wrócił Gulen, Norlin został skrzydłowym, za którego się uważa, a Mrvaljević środkowym napastnikiem. W drużynie rywali zabrakło byłego ełkaesiaka Kelechukwu, bo tak mówił zapis umowy między oboma klubami.
Łodzianie chcieli robić za boiskowych profesorów, ale szybsi, bardziej zdeterminowani, aktywniejsi byli gospodarze. ŁKS musiał się momentami bronić wybijaniem piłki na oślep. W końcu po blisko pół godzinie gry łodzianie wypracowali bramkową sytuację. Po inteligentnym wrzuceniu piłki w pole bramkowe przez Mokrzyckiego nie doszedł do niej Norlin. Poślizgnął się na śliskiej (padający deszcz) murawie.
Pierwszy celny strzał zapisali na swoim koncie w 34 min gospodarze, ale skutecznie interweniował Bomba. W odpowiedzi niewiele nad poprzeczką piłkę przeniósł najlepszy do tej pory w drużynie gości Sitek. W kolejnej akcji Mrvaljević zdobył gola, ale co z tego, skoro był na pozycji spalonej. W odpowiedzi ratował sytuację Guelen, bo gdyby nie jego interwencja, padłaby bramka dla gospodarzy. W 42 min pierwszy celny strzał łodzian, autorstwa Sitka. A potem?
Potem mieliśmy teatr absurdu. Po analizie VAR Hinokio ujrzał czerwoną kartkę za faul na rywalu,który miał już przed sobą tylko bramkarza. Najpierw jednak łodzianin zobaczył żółty kartonik. Z tą decyzją nie zgadzał się Niepsuj. Ujrzał w tej sytuacji drugą żółtą kartkę czyli czerwoną i choć w sumie miał rację – on i pomocnik łodzian musieli opuścić boisko. W drugiej połowie grano zatem dziesięciu na dziesięciu.
Pierwsza akcja drugiej połowy dała gola łodzianom. Dynamniczy, przebojowy Sitek po minięciu dwóch rywali, strzelił z ostrego kąta. Piłkę obronił P’iekutowski. Trafiła ona na koniec pola karnego do Mokrzyckiego, który pewnym strzałem w róg dal prowadzenie gościom. Po kolejnej akcji Sitka, antynapastnikiem okazał się Mrvaljević, który nie potrafił zamknąć dobrej akcji. Potem znakomitego podania Mokrzyckiego nie wykorzystał Norlin.
W końcówce znakomitą okazję miał Wzięch, ale jego strzał obronił nogami Piekutowski. Gdyby był bardziej precyzyjny, byłoby po meczu. ŁKS kontrolował sytuację i odniósł cenne zwycięstwo.
4 maja o godz. 17 ŁKS podejmie sąsiada w tabeli – Stal Rzeszów.
Stal Stalowa Wola – ŁKS 0:1 (0:0)
0:1 – Mokrzycki (49)
ŁKS: Bomba – Dankowski, Rudol, Guelen, Głowacki, Norlin (63, Młynarczyk), Kupczak, Mokrzycki (80, Wysokiński), Hinokio, Sitek (75, Zając), Mrvaljević (80, Wzięch)
Dodaj komentarz