Rezerwowy Pafka

Tag: widzew myśliwiec (Page 2 of 3)

Jeśli zwycięska passa będzie trwać, to trzeba myśleć odważnie. Czy Widzew stać na walkę o ścisłą ligową czołówkę!?

Jordi Sanchez Fot. Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl

W końcówce historycznego meczu, który obserwowało ponad 50 tysięcy widzów Widzew urządził sobie wakacyjną plażę – luz, blues, w niebie same dziury, czy się stoi czy się leży zwycięstwo nam się należy. Zdyscyplinowani łodzianie przez 75 minut dominowali i kontrolowali przebieg pojedynku z Ruchem (3:2), ale potem nic nie rządziło. Było radosne granie, które w ostatniej akcji spotkania mogło skończyć się remisem. Mówiąc łagodnie, rezerwowi tym razem nie byli wartością dodaną. Tylko powiększyli boiskowy chaos.

Spotkanie pokazało, że cała ofensywna siła Widzewa opiera się na dyspozycji Pawłowskiego i Alvareza. Pierwszy był prawdziwym liderem drużyny i w dużej mierze dzięki niemu Widzew odniósł 12 zwycięstwo. Alvarez, jak zwykle był bardzo energetyczny, ale tym razem mocno chaotyczny, co nie sprzyjało konstruowaniu groźnych akcji. Dobrze, że znów wielki impet w grze i determinację prezentował Sanchez. Swoim wyjątkowo aktywnym i skutecznym stylem gry bezwzględnie zasłużył sobie na nowy kontrakt!

W każdym razie Widzew zanotował szósty mecz bez porażki i moim zdaniem jest faworytem kolejnego pojedynku z pogrążonym w chaosie mistrzem Polski – Rakowem Częstochowa (jesienią 1:1). Rywale przegrali z Górnikiem 0:1 i to kolejne sportowe rozczarowanie. Czy w Częstochowie przełknął kolejne, gdy lepsi okażą się łodzianie? Spotkanie 28 kwietnia o godz. 20 w Łodzi.

Paradoksalnie Widzew może jeszcze grać o bardzo dużą stawkę. Ma dziewięć punktów straty do podium, sześć do czwartego miejsca i jeśli passa zwycięstw będzie trwać, przy niemocy wielkich konkurentów, to kto wie, jak daleko zajdzie.

Rywal Widzewa rękami i nogami, gryząc trawę, broni się przed spadkiem. Czy łodzianie pokażą nie mniejszą determinację?!

Fot. Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl

Przerwa był i już po przerwie. Wracamy do futbolowej ekstraklasy. Widzew czeka trudny mecz z zespołem, który wszelkimi dostępnymi sposobami broni się przed spadkiem z ekstraklasy. Łodzianie 1 kwietnia o godz. 17.30 podejmą Koronę Kielce. Nie spodziewamy się okolicznościowych głupich futbolowych żartów czyli słabej postawy gospodarzy, tylko dziesiątego zwycięstwa Widzewa, w tym ósmego na własnym boisku.

Ostatnim mecz łodzian z Cracovią (2;2) był zarazem ich osiemnastym spotkaniem pod wodzą trenera Daniela Myśliwca. Bilans trenera: siedem zwycięstw, cztery remisy (wszystkie poza Łodzią) i siedem porażek (gole 24-23). Liczymy na ósme zwycięstwo!

Widzew rozegrał udany, zwłaszcza pod względem wartości ofensywnych, sparing z Górnikiem Łęczna (4:2). Co z niego wyniknęło? W ekstraklasie gra obronna nie może być tak dziurawa jak w tym pojedynku. Bramkarz Ivan Krajcirik ma na pewno umiejętności na miarę ekstraklasy. Pozycja Antoniego Klimka, jak pierwszego młodzieżowca, jest w drużynie nie do podważenia. Dominik Kun spisywał się w rozbijaniu akcji rywali lepiej od Marka Hanouska, a znakomite prostopadłe podania Sebastiana Kerka kuszą, żeby dać mu więcej czasu pokazania się na ligowym boisku.

Jak na to nie patrzeć trzon zespołu musi pozostać bez zmian. Pytanie, jak ustawić na boisku lidera i kapitana – Bartłomieja Pawłowskiego, żeby był jak najbardziej pożyteczny dla zespołu. Pawłowski w klasyfikacji kanadyjskiej (gole plus asysty) ma na koncie 10 oczek. Miał bezpośredni udział w 31,3 proc. bramek Widzewa. 25 proc. udziału miał Jordi Sanchez (czy pojawi się na boisku), a następny za nim jest Fran Avarez – 18,8. Liczymy na to, że po pojedynku z Koroną statystyki liderów się polepszą!

Sytuacja Korony jest trudna. Po 25. kolejkach zajmuje 15. miejsce w tabeli z dorobkiem 24 punktów. Tyle samo punktów ma Puszcza Niepołomice, która plasuje się na szesnastej pozycji, pierwszej spadkowej.

Trener Widzewa – Daniel Myśliwiec znalazł się w szkoleniowym potrzasku. Z pustego i Salomon nie naleje

Zdjęcia: Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl

Ostatnie mecze tego roku pokazują czarno na białym, że trener Widzewa Daniel Myśliwiec znalazł się w szkoleniowym potrzasku. Szuka, kombinuje (z konieczności), niestety szyje na miarę. Wygląda jednak na to, że pewnych wysokości drużyna nie jest w stanie przeskoczyć. Topi się w morzu ligowej bylejakości. Z pustego i Salomon nie naleje.

Cenna jest odwaga trenera, który podejmuje nieoczywiste kadrowe decyzje. Te na chwilę się sprawdzają, a potem wszystko wraca do normy czyli ligowej przeciętności albo wręcz słabości. Wydawało się, że wreszcie Widzew ma młodzieżowca, który nie będzie obniżał, a wręcz podwyższał poziom gry zespołu ale… Po chwilowym przebłysku Antoni Klimek znów niestety zaliczył pusty ekstraklasowy przebieg.

Z dobrej strony pokazał się za to wyciągnięty z zaplecza 17-letni obrońca – Paweł Kwiatkowski. Nie zjadła go trema, nie przestraszył się rywali. Ba, w wielkim stylu zatrzymał atak ligowej gwiazdy – Kamila Grosickiego, miał szansę na zdobycie gola. Widać, że ma potencjał, oby jednak nie okazał się kolejnym widzewskim młodzieżowcem na chwilę, którego potem pochłonie morze przeciętności.

Nie podoba mi się to, że wraca stare. Ustawienie i gra Bartłomieja Pawłowskiego – jednego z dwóch klasowych piłkarzy w drużynie (drugi to bramkarz Henrich Ravas) przypomina mi to, co działo się z piłkarzem w Śląsku Wrocław. Pogubiony w nowych taktycznych obowiązkach marnował talent, czas i potencjał na puste przebiegi. A przecież, gdy w spotkaniu z Pogonią, zaatakował w swoim stylu, to tworzył coś konstruktywnego na boisku. Jego pozycja i sposób gry wymaga głębokiego przemyślenia.

Cały czas będę wracał do tej tezy: drużyna potrzebuje kadrowej rewolucji i to już, natychmiast. Pytanie tylko czy łodzianie mają dobre transferowe rozpoznanie i stać ich na sprowadzenie piłkarzy, którzy podniosą i to zdecydowanie jakość i poziom gry drużyny. Jeśli nie, to nie ma co kryć, wiosną czeka Widzew dramatyczna walka o uratowanie się przed spadkiem!

Widzewowi na gwałt potrzeba wartościowych piłkarzy. Zimą trzeba będzie ruszyć na poważne zakupy!

Po dwóch zwycięstwach z rzędu szybko wróciliśmy na ziemię. Widzew po szybkich kontrach, których nikt nie potrafił zatrzymać, a wcześniej odpowiednio się do nich ustawić, przegrał z Radomiakiem 0:3. Jeszcze raz okazała się słuszna futbolowa zasada, że gmeranie w formacji obrony prowadzi do nieszczęścia. Trener Daniel Myśliwiec wymienił dwóch defensorów i nie wyszło to drużynie na dobre. On sam uważa, że niepotrzebnie po dwóch triumfach wyznaczył drużynie zadanie zagrania na zero z tyłu. Okazało się, że za bardzo uwierzył w siłę i boiskowy rozsądek swoich piłkarzy.

Niestety, prawda jest taka, że na dziś Widzew ma za słabą ligową kadrę, żeby myśleć o czym innym, niż utrzymywanie bezpiecznej przewagi nad strefą spadkową. Obrońcy potrafią zagrać na poziomie, a w kolejnym meczu popełniają juniorskie błędy. Drugiej linii brakuje w środku pola liderów z prawdziwego zdarzenia (patrz: Rafał Wolski w Radomiaku), którzy pomogą kreować akcje Bartłomiejowi Pawłowskiego, gdy znów będzie w wysokiej formie. Napastnik Jordi Sanchez potrafi do tego stopnia zgubić formę, że jest przez 90 minut praktycznie niewidoczny i bezproduktywny.

Zimą trzeba poszukać piłkarzy, którzy będą realnym wzmocnieniem zespołu, a nie tylko jej uzupełnieniem, bo to powinno się robić zawodnikami rezerw i najzdolniejszymi juniorami. Czy sztab Widzewa stać na takie pozytywne działania, przekonamy się już za chwilę. Na razie gramy dalej…

Łodzianie w meczu Pucharu Polski zmierzą się w najbliższą środę (6 grudnia o godzinie 15) w Mielcu, z tamtejszą Stalą. 11 grudnia o godz. 19 czeka Widzew mecz z beniaminkiem Puszczą Niepołomice na stadionie Cracovii. Puszcza to drużyna, która jak nikt potrafi wykorzystywać stałe fragmenty gry. Czy podopieczni Daniela Myśliwca znajdą na to lekarstwo?

Idzie nowe. Trenerzy z otwartą głową, ciekawymi pomysłami, odważni i krytyczni podbijają ekstraklasę!

Jaka jest nadzieja dla polskiej piłki? Ano taka, że powiew szkoleniowej świeżości, sprawi, że gra drużyn wejdzie na wyższy poziom. Widać jak na dłoni, że opiekunami ekstraklasowych drużyn zostają nowi ludzie z otwartą głową, odwagą, ciekawymi pomysłami, bezkompromisowi w ocenie tego, co trzeba zrobić, ale i co zawiodło, gdy nie uda się zdobyć ligowych punktów.

Ostatnia zmiana ma miejsce w Radomiaku. Przestał być pierwszym trenerem Constantin Galca, który ostatnio nie był w stanie dogadać się z nikim. Zastąpił go 43-letni Maciej Kędziorek, który do tej pory pogłębiał swoją wiedzę jako asystent pierwszego trenera w Lechu Poznań. Był tak cenny dla Kolejorza, że ten wcześniej blokował taki transfer. – Praca w Radomiaku to dla niego fantastyczna wiadomość, bo każdy wie, a przede wszystkim ja, jak bardzo jest ambitny. Może tam zrobić kolejny krok w swojej karierze jako trener. Wiedzieliśmy to zanim podpisaliśmy z nim umowę – powiedział trener Lecha John van den Brom. W końcu Kędziorek dostał szansę wypłynięcia na szerokie wody, jak choćby uczynią o 10 lat młodszy Dawid Szulczek.

Ten nie płakał, że nie ma pieniędzy na satysfakcjonujące go transfery, tylko stąpając twardo po ziemi, kroił futbolową materię na miarę, a nawet ponad możliwości, co sprawia do dziś, że poznaniacy nie są ligowym chłopcem do bicia. A Szulczek już drugi rok, co jest w Polsce, ewenementem pracuje cały czas w jednym miejscu. – Jestem mądrzejszy o kolejne doświadczenia. Dotyczy to spraw organizacyjnych, czy kontaktów zarówno z władzami klubu, jak i członkami sztabu – przyznał. – Każdy szkoleniowiec ma umowę na sześć spotkań. Po sześciu porażkach zazwyczaj przychodzi zwolnienie. Wcześniej jeździłem na mecze czwartej ligi czy okręgówki, obserwowałem piłkarzy. Mam taką bazę danych, dzięki której nawet mogłem sprowadzać zawodników do Wigier. Napastnik czy bramkarz mogą się wyróżnić poprzez gole albo interwencje. Są też jednak piłkarze, którzy grają na pozycjach, na których nie zwracają na siebie aż takiej uwagi. Ale gdy się im dokładnie przyjrzysz, to zauważysz, jak świetną pracę wykonują i jak cenni byliby dla twojej drużyny w określonym systemie.

Pracujący z powodzeniem w Jagiellonii 31 -letni Adrian Siemieniec po objęciu posady powiedział: – Szkoliłem się do tego zawodu przez wiele lat. Często kosztem na przykład spraw rodzinnych. Wiele poświęciłem temu, by znaleźć się w obecnym miejscu.

Dobrą robotę, po nie byle kim, czyli po trenerze Marku Papszunie, robi w Rakowie jego były asystent 33-letni Dawid Szwarga. W Koronie z powodzeniem prowadzi piłkarzy, z którymi jeszcze nie tak dawno grał, 30-letni Kamil Kuzera.
Do tej grupy szkoleniowców ekstraklasy z otwartą głową zalicza się też 37-letni trener Widzewa Daniel Myśliwiec. Przyznam, zaimponował mi, gdy nie kwękał, nie biadolił, że nie ma kim, że osłabienie, tylko po męsku stanął do walki z Ruchem i ją wygrał, a potem będąc na fali poprowadził drużynę do zwycięstwa nad Lechem w Poznaniu, co w środowisku uznano za ligową sensację.

Przypomnijmy, że Myśliwiec nie wziął się znikąd. Swoją karierę szkoleniową rozpoczął pracą z młodzieżą Escoli Varsovia, z której trafił do Akademii Legii Warszawa, gdzie również prowadził grupy młodzieżowe. W stolicy został analitykiem pierwszej drużyny – sięgnął z nią po mistrzostwo Polski, a następnie, w sztabie trenera Jacka Magiery, miał okazję rozpracowywać rywali w elitarnej Lidze Mistrzów. Funkcję pierwszego trenera po raz pierwszy pełnił w trzecioligowej Lechii Tomaszów Mazowiecki. Jako samodzielny trener prowadził Stal Rzeszów, z którą wywalczył awans do I ligi i o mały włos nie awansował do ekstraklasy. A jakim potrafi być szkoleniowcem niech zobrazuje historia z Lechii Tomaszów Mazowiecki, gdzie zrywał się skoro świt, żeby popracować z bramkarzem, który na ósmą szedł do… pracy.

Trener Widzewa Daniel Myśliwiec nie bez racji uważa, że to odwaga na boisku daje ligowe zwycięstwo!

Widzew w dramatycznych okolicznościach wygrał piąty mecz w ligowym sezonie, pokonując Ruch Chorzów 2:1. Gdyby jednak w kolejnym spotkaniu z Lechem w Poznaniu zagrał tak jak w pierwszej połowie to kolejnego sukcesu mu nie wróżę. Trener Daniel Myśliwiec dokonał z konieczności rewolucji i to było widać w pierwszej połowie spotkania. Najgorsze, że żaden z doświadczonych piłkarzy zespołu nie był w stanie wziąć na siebie odpowiedzialność za chaotyczną grę i ją uporządkować.

Daniel Myśliwiec tłumaczył to tak: – Można było odczuć, jak bardzo chcieliśmy wygrać ten mecz, dlatego bardzo baliśmy się tego dokonać. Można było grać odważniej, a moi piłkarze grali jednak zachowawczo. Pierwsza połowa to dla mnie zawód, że nie potrafiłem przygotować zawodników do tego, żeby podejmować inicjatywę. Nie będę tego akceptował. Zgodziłem się jako trener, żeby spotkanie odbiło się w tym terminie, wiedząc, że będziemy w okrojonym składzie, bo wierzę w tych chłopaków. Z pierwszej połowy jestem bardzo niezadowolony.

Szkoleniowiec słusznie zauważył, że dobre otwarcie drugiej połowy i strata dwóch piłkarzy Ruchu przywróciła w piłkarzach Widzewa odwagę. Nareszcie swój potencjał znów pokazał Fabio Nunes, który potrafił swoimi dynamicznymi atakami stworzyć przewagę i jeszcze zdobył pięknego gola, dającego zespołowi oddech i wiarę w sukces.

Fabio Nunes: – Ta bramka to dla mnie specjalny moment. Była moją najlepszą, ale ja pracuje na to każdego dnia. Jestem z tego bardzo zadowolony.

Kolejnym kapitałem meczu przyjaźni był dobry występ (głównie po przerwie!) młodzieżowca Antoniego Klimka, który starał się dorównać Nunesowi po drugiej stronie boiska i momentami mu się to udawało. Trzeba też pamiętać, że po faulu na nim musiał opuścić za czerwoną kartkę jeden z piłkarzy rywali. Tylko tak dalej, a inni młodzi gracze powinni brać z Antka przykład, bo sportowa progresja daje szansę na prawdziwe futbolowe granie.

Widzew. Trener Daniel Myśliwiec dostał więcej czasu na zintegrowanie zespołu przed meczem z mistrzem Polski

Przy piłce Andrejs Ciganiks

Władze Widzewa uważają, że sędzia pochopnie zdecydować się odwołać, ze względu na fatalny stan boiska, mecz z Ruchem, ale nie da się ukryć, że ta decyzja dała trenerowi Danielowi Myśliwcowi więcej czasu na zintegrowanie zespołu przed meczem z drużyną mistrza Polski – Rakowem w Częstochowie (29 listopada, godz. 17.30).

Przeciwko Ruchowi na boisko miała wybiec jedenastka: Ravas – Milos, Żyro, Ibiza, Ciganiks – Kun, Hanousek, Shehu – Terpiłowski, Klimek – Rondić. Jak widać szkoleniowiec nie chciał ryzykować i przestawić zespół na grę dwoma napastnikami.

Zamyślony trener . Zdjęcia Marek Młynarczyk autor bloga www.obiektywnasport.pl

Teraz pewnie też postąpi podobnie, aby w ligowym praniu sprawdzić to, nad czym drużyna pracuje na treningach.

Po cichu na razie na ławkę rezerwowych wrócił Fran Alvarez. Być może do spotkania zdoła się wyleczyć Dawid Tkacz, bo Bartłomiej Pawłowski, Sebastian Kerk i na pewno nie. Dwaj pomocnicy już w tym roku nie zagrają.

Rywal – Raków będzie miał w nogach moc grania. Po nie najlepszym występie w Zabrzu (1:2), w czwartek czeka drużynę pojedynek w Pucharze Europy ze Sportingiem (godz, 18.40, transmisja w TVP Sport), a potem znów liga. To może mieć wpływ na postawę zespołu w starciu z widzewiakami.

Widzew. Udała mu się wyjątkowa sztuka. Andrejs Ciganiks z rezerwowego stał się liderem i bohaterem zespołu

Zdjęcia Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl

Widzew zrobił sportowy kroczek do przodu. Tak ostrożnie można powiedzieć po meczu ze Stalą Mielec (1:0). Dyscyplina taktyczna od pierwszej do ostatniej minuty pozwoliła mu zachować czyste konto.

Okazało się, że łodzianie są w stanie dać sobie radę, gdy słabszy dzień ma ich lider – Pawłowski. Tym razem w roli piłkarza, który ciągnie grę, wystąpił nieoczekiwanie rezerwowy Ciganiks. Za wszelką cenę chciał pokazać trenerowi Myśliwcowi, że zasługuje na zaufanie i miejsce w podstawowym składzie. Swoimi akcjami do pola karnego do pola karnego trzymał w szachu rywali. Dobrze dośrodkowywał, na deser zdobył bramkę, która będzie pewnie kandydowała do miana gola sezonu.

Rondić czy Sanchez w ataku? Trudny wybór, bo obaj choć potrafią się pokazać na boisku, niestety mają kłopoty ze zdobywaniem bramek. Gdyby można było dokonywać zmiany na stałe fragmenty gry, to sprowadzenie Kerka byłoby idealnym pomysłem, bo Niemiec robi to bardzo dobrze. Teraz w przerwie na reprezentację jest czas, żeby mocno popracować nad jego przygotowaniem fizycznym, bo w dobrej formie może być asem w rękawie.

W Pucharze Polski ŁKS i Widzew grają dalej! Kazimierz Moskal: Cieszę się, że wszystko skończyło się po 90 minutach. Daniel Myśliwiec: Puentą były fajerwerki kibiców

Łódzkie drużyny wykonały pucharowy plan. Widzew wygrał łatwo (4:0 z Concordią Elbląg), ŁKS po horrorze w końcówce (3:2 z KKS Kalisz). Pomeczowe opinie trenerów.

Daniel Myśliwiec – Widzew: Szykowaliśmy się do tego meczu tak, jak do tych w ekstraklasie i przygotowanie rywala do tego spotkania pokazało, że my też musimy zrobić to profesjonalnie. Nasi kibice również pojawili się w niekorzystnym terminie. Był to daleki dystans, w dodatku fani pokazali fajerwerki. Pomimo niemrawych dwudziestu minut, później już się rozkręcaliśmy i puentą były… fajerwerki kibiców.

Stworzyliśmy dużo sytuacji. Dużo nad tym pracowaliśmy. Jestem zadowolony z efektów i kroku, który postawiliśmy. Chciałem niektórym piłkarzom dać szansę w meczu o stawkę. Na ten moment, gdy trenujemy i wchodzimy na wysokie obroty, muszę dbać o przygotowanie wszystkich piłkarzy, żeby z jednej strony mieli rytm meczowy, ale też żeby byli zregenerowani. Chcę mieć przygotowanego do gry każdego piłkarza, bo do tego – jako zespół – chcemy dążyć.

Kazimierz Moskal – ŁKS: Jak to w pucharach, wszystko może się zdarzyć. Początek meczu dla Kalisza i końcówka też dla Kalisza, w części pośrodku mieliśmy kontrolę i tom zdecydowało o naszym sukcesie. Wykonaliśmy plan chcieliśmy awansować, cieszę się, że wszystko skończyło się po 90 minutach. Oczywiście, mogliśmy po kontrze strzelić czwartą bramkę i zakończyć spotkanie, ale tak się nie stało, stąd trochę nerwów w końcówce.

Piłki grane za linie obrony były dla nas groźne. Nie wygraliśmy chyba żadnej górnej piłki. Szansę dostali ci, którzy nie grali. Są szanse na to, że któryś z tych, którzy zaczynali, wskoczy do jedenastki. Po walce w w lidze w dziesięciu musieliśmy dać odpocząć tym, którzy grali ostatnio.

Trenerzy ŁKS i Widzewa po remisach. Kazimierz Moskal: Wszyscy byli razem. Daniel Myśliwiec: To była nierealna ocena.

Remisy naszych drużyn w 9 kolejce piłkarskiej ekstraklasy. ŁKS po bodaj najbardziej szalonym ligowym pojedynku w tym sezonie, osłabiony, wyrwał w ostatniej chwili punkt Jagiellonii (2:2). Widzew, mimo wielu chwil słabości, podzielił się punktami z Koroną (1:1).

Trener ŁKS – Kazimierz Moskal: Grając jednego mniej wydawało się, że będzie naprawdę bardzo ciężko dowieźćremis. W sytuacji kiedy tracimy gola, to na prawdę duże brawa dla zawodników, że jeszcze gdzieś tam potrafili się zebrać i zdobyć tą wyrównującą bramkę. Jak dla mnie, taki za dużo emocji.  W moim życiu rzadko zdarzały się takie mecze, ale po raz pierwszy jako trener spotkałem się z sytuacją w przerwie, gdzie widziałem zespół kiedy wszyscy byli razem, kiedy wszyscy nawzajem się mobilizowali i dodatkowo Hoti wygłosił swoją przemowę. Było to bardzo budujące i myślę, że to jakby pozwoliło im do końca walczyć o ten remis. 

Jest to moja pierwsza czerwona kartka jako trenera. Jako piłkarz dostałem może ze dwie. Podobno takie są przepisy, że jak się wybiega ze strefy i pyta o to, czy ten faul na Kay’u to nie należy się za to żółta kartka, to podobno za to należy się czerwona. Nic tam absolutnie nikomu nie ubliżałem. Wybiegłem ze strefy, bo oczywiście kiedy chcesz się dowiedzieć czegokolwiek, jakiegoś uzasadnienia, to sędziowie nie chcą odpowiadać. Techniczny stał daleko, więc wybiegłem ze strefy, rozkładając ręce zapytałem czy to nie jest faul na kartkę no i ujrzałem czerwony kartonik.

Trener Widzewa – Daniel Myśliwiec: Na konferencji przed meczem dostałem pytanie, czy będę zadowolony z remisu. Odpowiedziałem, że nie, ale patrząc na przebieg meczu była to nierealna ocena. Spoglądając na przebieg starcia, muszę być jednak zadowolony. To rywal stworzył więcej sytuacji i to my mieliśmy ich dziś dużo mniej. Tak jak mówiłem, Korona nie zasługuje na to miejsce w tabeli, które ma obecnie. Ten zespół wie, czego chce i teraz jest kwestia tego czy będzie dalej tak funkcjonować.

Trafiliśmy na bezkompromisową drużynę. Mieli przede wszystkim świetną reakcję po stracie. Na treningach ćwiczyliśmy głównie zagrania w ofensywie, ale zbyt mało skupiłem się na działaniach w temacie pressingu. Straciliśmy w pewnym momencie pewność siebie. Muszę jednak powiedzieć, że piłkarze na tyle, na ile mogli pracowali, aby odwrócić losy spotkania i za to im dziękuję.

« Older posts Newer posts »

© 2024 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑