Rezerwowy Pafka

Tag: polska niemcy

Polska pokonała Niemcy. Kapitan Robert Lewandowski: Wynik cieszy, a co do gry, to jest dużo jeszcze do poprawy

Pierwszy ważny sukces trenera Fernando Santosa, Prowadzona przez niego reprezentacja Polski pokonała Niemców 1:0. W dużej mierze sukces zawdzięczamy znakomitym interwencjom Wojciecha Szczęsnego i przytomności umysłu pod bramką rywali – Jakuba Kiwiora. Jak na to nie patrzeć wynik poszedł w świat. Powinien Polakom zrobię sportowy krok do przodu.

Swój ostatni mecz w karierze rozegrał Jakub Błaszczykowski. Pomocnik rozegrał 16 minut. Był to jego 109 występ w narodowych brawach. Jego koledzy utworzyli szpaler na pożegnanie.

– Piękna chwila. Zbliża się ten moment dla nas wszystkich, trochę tak sobie żartowaliśmy. Kiedy ja zaczynałem grę w kadrze, to Kuba był jeszcze młodym graczem, a oglądaliśmy jego pożegnanie. Dobrze, że uczcił to święto zwycięskim meczem i będzie nam go brakować – powiedział Wojciech Szczęsny.

Opinie po meczu za 90minut.pl – Fernando Santos (selekcjoner reprezentacji Polski): – Ucieszyli mnie po pierwsze piłkarze, którzy pokazali się z naprawdę świetnej strony, a także pierwsza połowa tego meczu, bo zagraliśmy naprawdę świetną połowę. Tak naprawdę w defensywie byliśmy świetnie zdyscyplinowaną drużyną, nie dopuszczaliśmy przeciwników do stwarzania szans. Odzyskiwaliśmy szybko tą piłkę, jeżeli Niemcy stwarzali zagrożenie, to daleko od naszej bramki. Byliśmy drużyną, która bardzo dobrze wyglądała, mając piłkę, która dobrze utrzymywała się przy piłce, która była w stanie utrzymać ją z daleka od bramki. Oczywiście nie było tak, że nie było żadnych sytuacji dla rywali, ale pod tym względem wyglądaliśmy naprawdę dobrze.
– W drugiej połowie również piłkarze grali dobrze, ale przydarzało się nieco więcej drobnych błędów. Straciliśmy nieco tą umiejętność utrzymywania się przy piłce. Stwarzaliśmy nieco więcej możliwości przeciwnikowi, nie tworzyliśmy im tak wielu problemów, ale tak naprawdę to zupełnie normalne, bo nie graliśmy z byle jaką drużyną, tylko z reprezentacją Niemiec, która zawsze naciska, zawsze atakuje.
– Oczywiście wyglądamy lepiej, ale wciąż jest wiele rzeczy do poprawy. Jeżeli dalej będziemy kontynuowali tą pracę, to wszystko będzie szło we właściwym kierunku. Mecz z Mołdawią będzie zupełnie inny. Tam to my jesteśmy faworytem, rywal będzie nastawiał się na kontrataki, przede wszystkim będzie nastawiał się na defensywę, a to my będziemy musieli być tą stroną, która naciska i atakuje.

Robert Lewandowski:
Wynik cieszy, a co do gry, to jest dużo jeszcze do poprawy. Można być szczęśliwym z wyniku, ale jednak zdajemy sobie sprawę, że dużo drogi przed nami i pracy. Wielokrotnie mieliśmy problem przy wyprowadzaniu piłki, podejmowaliśmy błędne decyzję. Czasami trzeba było przegrać, utrzymać, sklepać. Jak już szliśmy w jedną stronę, to się zamykaliśmy sami i nie znajdowaliśmy idealnego rozwiązania, by znaleźć odrobinę spokoju, odpowiedni moment, przestrzeń, byśmy znaleźli zawodnika wolnego, żebyśmy pokazywali się na pozycję. Zdecydowanie sami często się zamykamy i blokujemy się do tego, by stworzyć sytuację i wyprowadzić kontratak, czy szybciej stworzyć sytuację poprzez podanie na wolną przestrzeń. W pierwszej połowie Niemcy stworzyli jedną, dwie sytuacje. W drugiej zdecydowanie za łatwo im to przychodziło, tych sytuacji było zdecydowanie więcej. Brakuje czasami utrzymania przy piłce, przegrania, sklepania, przerzucenia na drugą stronę.
– Mamy zmianę pokoleniową, jest coraz więcej zawodników. Ta kadra potrzebuje osobowości, nie tylko poza boiskiem, ale przede wszystkim na boisku, w momentach, gdy trzeba pokazać jak chcemy grać, wziąć ciężar gry na siebie. Każdy zawodnik powinien mieć osobowość, która pomoże drużynie.
Jakub Kiwior: Czuje się wyśmienicie. Najważniejsze jest zwycięstwo, fajnie, że to akurat ja strzeliłem bramkę, która dała nam zwycięstwo, ale każdy na to pracował, każdy biegał i całą drużyną w obronie sobie wypracowaliśmy to zwycięstwo. W końcu nadszedł czas, że to ja mogłem zdobyć tą bramkę. Jestem po prostu szczęśliwy, nie wiem, co mam dodać. Cieszę się, ale jak powiedziałem, to zwycięstwo jest najważniejsze.
– Trener powtarzał, że dobra drużyna musi potrafić grać w obronie. Skupiliśmy się na tym, by poprawić naszą obronę, byśmy cały czas byli skoncentrowani, żebyśmy podpowiadali, żyli tym meczem i nam się to udawało. Jasne, że były słabsze momenty, ale od razu druga osoba podchodziła, powiedziała kilka słów, wsparła i dalej się biegało za piłką i walczyło do końca.

Pokonaliśmy Niemców (drugi raz w historii) na pożegnanie Jakuba Błaszczykowskiego

Po dziewięciu latach znów, po raz drugi w historii, pokonaliśmy Niemców. Drużyna narodowa godnie pożegnała Jakuba Błaszczykowskiego.

Reprezentacja Polski na galowo – mówili poznając skład naszej drużyny futbolowi eksperci. – Nie mogło być inaczej – twierdził trener Fernando Santos, który zdaje sobie sprawę, z wagi jaką Polacy przywiązują do pojedynków z tym akurat przeciwnikiem.

Zaczęło się wszystko źle, od kompromitacji.  Jak podają Sportowe Fakty na PGE Narodowym były używane „klaskacze” z… błędem ortograficznym. „Złóż w harmonijkę i udeżaj (powinno być: uderzaj!!!!) w dłoń kibicując naszym” – napisano. „Gdy głowa tak zajęta Kubą Błaszczykowskim, że zapominasz o… ortografii! To będzie trudny wieczór dla miłośników języka polskiego, wybaczcie. Drukarnia w prezencie ma u nas słownik” – komentuje na Twitterze oficjalny profil reprezentacji Polski, Łączy Nas Piłka, ale czy ta autoironia jest w stanie przykryć ortograficzną wpadkę.

„109. raz będziesz Dumą Narodu. To była wielka przyjemność, ale i honor, móc współdzielić z Tobą biało-czerwone emocje i wspólnie słuchać Mazurka Dąbrowskiego (…). Kuba, dzięki!” – napisał wielki kumpel Jakuba Błaszczykowskiego – Kamil Grosicki.

Błaszczykowski zagrał przez 16 minut. Miał okazje wyjść na dobrą pozycję, ale rywal był silniejszy i szybszy. Chciał zagrać sprytną prostopadłą piłkę w pole karne do Lewandowskiego, ale rywale wyczuli, o co mu chodzi i zatrzymali akcję.

W polskiej drugiej linii grali mistrz Włoch, mistrz Holandii i mistrz Grecji. Długo nie było widać tego na boisku. To Niemcy prowadzili grę, nasi schowani za podwójną gardą, szukali szansy w kontrataku. Mogliśmy stracić gola, po fatalnie wyrzuconej piłce z autu. Na szczęście dobrze interweniował Szczęsny.

Wystarczył jednak jeden rzut rożny. Po asyście S. Szymańskiego, Kiwior zdobył głową swojego premierowego gola w reprezentacji! To trzynasta bramka dla biało – czerwonych w meczach z Niemcami. Ta akcja pozwoliła Polakom grać odważniej, ciekawiej, zmuszając momentami rywali do bronienia swojego przedpola.

Niemcy zaczęli drugą połowę od świetnej interwencji Szczęsnego i poprzeczki. Polacy całkowicie oddali inicjatywę rywalom, ograniczając się do bronienia własnego przedpola. Znów z opresji ratował nas trzykrotnie Szczęsny – najlepszy piłkarz naszego zespołu. Pozostali bronili rozpaczliwie, wybijając piłkę jak najdalej od własnej bramki.

Polska – Niemcy 1:0 (1:0)

1:0 – Kiwior (31, głową)

Polska: Szczęsny – Kędziora, Bednarek, Kiwior, Bereszyński (72, Frankowski)- D. Szymański (76, Bielik)- Błaszczykowski (17, Skóraś), Zieliński (64, Slisz), S. Szymański (46, Linetty), Kamiński – Lewandowski (46, Milik)

Polacy grają w piątek z Niemcami, a ci w pojedynku z Ukrainą pokazali się niczym… łódzki Widzew

Piłkarska reprezentacja Niemiec zagrała w swoim jubileuszowym 1000 meczu kadry, niczym… łódzki Widzew. Trener Hansi Flick postawił na ustawienie trzema obrońcami. Jego podopieczni popełniali katastrofalne błędy w grze, pozwalając Ukraińcom łatwo, zbyt łatwo zdobyć trzy bramki. Rywale prowadzili 3:1, a wtedy szkoleniowiec Niemiec przestawił drużynę na grę czterema defensorami, wpuścił na boisko Kai Havertza, który pociągnął drużynę, dał impuls do lepszej, odważniejszej gry, strzelił kontaktowego gola,a dzięki udanej końcówce Niemcy doprowadzili do honorowego remisu 3:3. Dwa ostatnie gole padły w 83 minucie i doliczonym czasie gry.

Tak, dokładnie jest, jak się Państwu zdaje. Wypisz wymaluj mamy przed sobą wiosenne starcie Widzewa z Pogonią, gdzie też padł remis 3:3, a wyrównującego gola Martin Kreuzriegler zdobył w doliczonym czasie gry.

Statystyki Niemców są upokarzające. Wygrali tylko trzy z ostatnich dziewięciu meczów – z Omanem, Kostaryką i Peru. Równie szokujące jest to, że w ostatnich 14 spotkaniach tylko dwa razy zachowali czyste konto (2:0 przeciwko Omanowi i Peru) – podaje Onet.

A teraz przed nimi towarzyski mecz z reprezentacją Polski, będący pożegnaniem z kadrą Jakuba Błaszczykowskiego. Początek meczu Polska – Niemcy: 16.06.2023 (piątek), godz. 20:45. Transmisja TV: TVP 1, TVP Sport, Polsat Sport Premium 1.

Trener Fernando Santos zapowiedział, że będzie eksperymentował ze składem (czy wystawi Roberta Lewandowskiego?). Dla niego i słusznie o niebo ważniejszy jest mecz eliminacji Euro 2024 z Mołdawią 20 czerwca o godz. 20.45 w Kiszyniowie. Do tej pory nasi rywale uzyskali w eliminacjach dwa remisy (z Wyspami Owczymi 1:1 i Czechami 0:0). Polacy przegrali z Czechami (1:3) i pokonali Albanię 1:0.

Kosztowana porażka polskich rugbistów. Spadek o cztery miejsca w światowym rankingu

To był wieczór twardej walki, mocnych zderzeń, od których trzeszczały kości i… błędów. Reprezentacja Polski przegrała w Gdyni z Niemcami 18:23 (7:10) w półfinałowym meczu Rugby Europe Championship, którego stawką było prawo gry o piąte miejsce w turnieju. Teraz spotkają się z Belgią w pojedynku o siódme miejsce. W spotkaniu wystąpił gracz Budo 2011 Aleksandrów Łódzki – Krystian Pogorzelski.

Jesteśmy bardzo rozczarowani tym wynikiem. To nie był ładny mecz i obie strony popełniały mnóstwo błędów. My tworzyliśmy sobie okazje do zdobywania punktów, ale ich nie wykorzystywaliśmy. To jest element, z którym wciąż zmagamy się od wejścia do Championship, by kończyć akcje i stawiać kropkę nad „i”. To był bardzo wyrównany mecz, ale teraz musimy skupić się na tym, co czeka nas w decydującym starciu z Belgami za dwa tygodnie w Amsterdamie – powiedział Christian Hitt.

Niemcy powalczą teraz o piąte miejsce z Holandią. Polaków zaś czeka starcie z Belgią, decydujące o tym, kto zajmie siódme, a kto ostatnie miejsce w Rugby Europe Championship. Przypomnijmy w spotkaniu grupy B Polska pokonała Belgię 21:15 (8:3). Punkty dla Polski: Wojciech Piotrowicz 11, Zenon Szwagrzak 5, Piotr Zeszutek 5. Polska: Fidler, Buczek (Bobryk), Szwagrzak (Bachurzewski) – Krużycki, Bartoszek (Halaifonua) – Cal, A.Nowicki, Zeszutek (Palamarczuk) – D.Plichta – J.Nowicki – Wójtowicz, Hudson, Szczepański, Cooke – Piotrowicz

W przegranym spotkaniu z Niemcami 18:23 grali: Fidler (77, Wiśniewski), Buczek, Bachurzewski (63, Szwagrzak) – Cal (77, Loboda), Mirosz (53, Krużycki) – Olow (52, Palamarczuk), Halaifonua, Zeszutek – D. Plichta (59, Pogorzelski) – Piotrowicz – Wójtowicz, Hudson-Kowalewicz, Szczepański, Cooke – M. Plichta

Spotkanie z Belgami odbędzie się w niedzielę 19 marca w Amsterdamie o godzinie 11. W finale rozgrywek zmierzy się Gruzja z Portugalią, a o trzecie miejsce zagrają Rumunia z Hiszpanią.

Porażka z Niemcami kosztowała Polskę aż cztery miejsca. Drużyna Christiana Hitta zajmuje obecnie 33. miejsce w rankingu World Rugby. Belgia spadła na 29. miejsce po czwartej z rzędu porażce w tegorocznych rozgrywkach.

Fot. pzrugby.pl

Rugby Europe Championship. Polacy potrafili już wygrać z Niemcami. Czy zatem są w stanie pokonać ich dziś w Gdyni?

Przy piłce kapitan Polaków – Piotr Zeszutek

Reprezentacja Polski, walcząca o miejsca 5-8 w Rugby Europe Championship, w niedzielę 5 marca br. o godzinie 20 zmierzy się na Narodowym Stadionie Rugby w Gdyni z Niemcami (transmisja Polsat Sport). To ostatnie spotkanie kadry w tych rozgrywkach w naszym kraju, bowiem finały odbędą się w Amsterdamie. Drugą parę półfinałową utworzą Holandia i Belgia. Zwycięstwo pozwoli Polakom powalczyć o piąte miejsce i zapewni dogodną pozycję do walki o pozostanie na dłużej w europejskiej elicie. Da im też 28 miejsce w światowym rankingu.

Już wiadomo, że mecz w Gdyni będzie ostatnim starciem „Biało-Czerwonych” w Championship, w tym sezonie rzecz jasna, na własnym boisku. Niezależnie od wyniku na koniec rozgrywek Polaków czeka podróż do Amsterdamu, gdzie rozegrana zostanie faza finałowa. Niemcy to zespół, który również w tym sezonie awansował do Rugby Europe Championship. W ostatnim starciu w Gdyni wygraliśmy 21:16, a spotkanie było popisem umiejętności Wojciecha Piotrowicza, który zdobył wszystkie punkty.

Teraz stawka będzie inna. Niezależnie od tego wyniku spotkania, zarówno Polacy, jak i Niemcy pozostaną na poziomie Championship na kolejny rok. W tym sezonie nikt nie spada do Rugby Europe Trophy. Mimo to „Biało-Czerwoni” na pewno nie odpuszczą i będą robić wszystko, by wygrać. Szczególnie, że rywale to ekipa pozostająca w zasięgu Polaków. Niemcy mają na swoim koncie trzy porażki, jednak po dotkliwym laniu, jakie sprawiła im Gruzja, w starciach z Hiszpanią i Holandią, zespół naszych zachodnich sąsiadów prezentował się naprawdę solidnie. Dobre wrażenie robi choćby łącznik ataku, Edoardo Stella, niezwykle skuteczny zawodnik włoskiego pochodzenia.

Krystian Pogorzelski

W wyjściowej piętnaste reprezentacji Polski zagrają byli łódzcy gracze Michał Mirosz i Dawid Plichta. Brat Dawida – Mateusz zacznie mecz jako obrońca. Na tej pozycji może go zmienić zaczynający spotkanie na ławce rezerwowych zawodnik Budo 2011 Aleksandrów Łódzki – Krystian Pogorzelski.

– To będzie bardzo ciężki mecz i wygra ten kto popełni mniej błędów. Jeśli Niemcy będą je popełniać, to na pewno będziemy kopać na bramkę, a ja wymagam od siebie, żeby skuteczność kopów była przynajmniej taka, jak podczas naszego ostatniego pojedynku. Wtedy trafiłem siedem z ośmiu kopów, liczę że teraz się poprawię i zachowam stuprocentową skuteczność – powiedział Wojciech Piotrowicz.

– Waga tego meczu jest ogromna dla obu stron, ponieważ będzie on mieć wielki wpływ na końcową klasyfikację i miejsce, które zajmiemy w tym sezonie Rugby Europe Championship. Jednocześnie to spotkanie, na które moi zawodnicy bardzo czekają, żeby ponownie pokazać twarde i dobrze zorganizowane rugby – zapowiedział trener Christian Hitt.

Trener Christian Hitt Fot. pzrugby.pl

Przeciwko Niemcom ma szansę zagrać Krystian Pogorzelski – czołowy zawodnik Budo 2011 Aleksandrów Łódzki

Piłkę rozgrywa Krystian Pogorzelski

Debiutująca na poziomie Rugby Europe Championship reprezentacja Polski odniosła swoje pierwsze, historyczne zwycięstwo, pokonując Belgię 21:15 (8:5). Dzięki temu „Biało-Czerwoni” zajęli trzecie miejsce w grupie i teraz w meczu o miejsca 5-8 zmierzą się z Niemcami. Spotkanie zaplanowano na Narodowym Stadionie Rugby w Gdyni, w niedzielę 5 marca o godzinie 20.

Jest pierwsze powołanie dla zawodnika Budowlani SA Budo 2011 Aleksandrów Łódzki. W kadrze znalazł się czołowy zawodnik drużyny, obrońca Krystian Pogorzelski. Są inni byli gracze zespołu: Michał Mirosz (Skra) i Dawid Plichta (Orkan, znakomity mecz przeciwko Belgom!)

Punkty zdobywa kapitan Piotr Zeszutek

– Udało nam się zdominować Belgów w autach i młynach, no i trochę złamać ich mentalnie. Jest to drużyna często grająca nie do końca czyste rugby, ale w sobotę szybko dostali informacje, że jesteśmy jedną drużyną i każdy pójdzie za drugim w ogień. Według mnie to były główne elementy, które zdecydowały o zwycięstwie – ocenił po spotkaniu Aleksander Nowicki.

Co czeka nas dalej? Podopieczni trenera Chrisa Hitta powalczą o miejsca 5-8. Dzięki temu, że zajęli trzecie miejsce w grupie, wywalczyli przywilej gry na własnym terenie. W półfinale zaplanowanym na niedzielę 5 marca o godz. 20:00 zmierzą się w Gdyni z czwartą drużyną grupy A Niemcami. Drugą parę utworzą Holandia i Belgia.

Piłkę kopie Wojciech Piotrowicz Fot. pzrugby.pl

Niemcy to zespół, który również w tym sezonie awansował do Rugby Europe Championship. W naszym ostatnim starciu wygraliśmy 21:16, a spotkanie było popisem umiejętności Wojciecha Piotrowicza, który zdobył wszystkie punkty z podstawki. Oglądaliśmy wówczas w Gdyni twardo grających „Biało-Czerwonych”. Na początku marca nikt nie miałby nic przeciwko, by sytuacja się powtórzyła.

Niezależnie od wyniku tego meczu na koniec rozgrywek Polaków czeka podróż do Amsterdamu, gdzie rozegranie zostanie faza finałowa. Nasz zespół ma szansę powalczyć o piątą lokatę, która byłaby naprawdę dużym sukcesem całego naszego rugby. W tym sezonie żadna z drużyn nie spadnie z Rugby Europe Championship, tak że podopieczni Christiana Hitta mogą przygotowywać się do kolejnych meczów bez zbędnej presji.

Polskie siatkarki w ćwierćfinale mistrzostw świata. Piękne pożegnanie ze wspaniale reagującą łódzką Atlas Areną!

fot. marek młynarczyk

Polskie siatkarki godnie pożegnały się z wypełnioną i wspaniale reagującą Atlas Areną. Pokonały Niemki 3:2 i we wtorek zagrają w ćwierćfinale z Serbkami w Gliwicach.

– Każdy mecz przeciwko Niemkom jest jedną wielką niewiadomą, natomiast w tym spotkaniu to my wyszłyśmy zwycięsko, więc to się liczy i jestem niesamowicie dumna z tej drużyny. Tworzymy własną historię – powiedziała po spotkaniu zawodniczka ŁKS Commercecon Zuzanna Górecka.- Lekcję z Serbią odrobiłyśmy (porażka 0:3) i teraz wychodzimy jako inna drużyna na tego przeciwnika. Ten turniej pokazał, że każdym z każdym może wygrać, więc też ten mecz będzie jedną wielką niewiadomą. My na pewno zrobimy wszystko, żeby to bardzo dobrze wyglądało.

Niemiecki portal TAG24 napisał o atmosferze w łódzkiej hali: „Siatkówka to popularny sport w Polsce, więc hałas w łódzkiej Atlas Arenie był ogłuszający. Publiczność śpiewała, ale też gwizdała bezlitośnie, gdy serwowały niemieckie siatkarki”.

World of Volley: „Polska po 60 latach zajmuje miejsce w pierwszej ósemce mistrzostw świata. Zespół dowodzony przez Stefano Lavariniego osiągnął to po raz pierwszy od 1962 roku”.

„Nigdy się nie poddawać. Robić jeszcze jeden krok. P.S. Brawo Dziewczyny! Jazdaaa” – napisała do siatkarek Iga Świątek.

Polska – Niemcy 3:2
(26:24, 20:25, 25:18, 26:28, 15:10)

Polska:  Korneluk (17), Witkowska (2), Górecka (6), Stysiak (32), Wołosz (3), Różański (18), Stenzel (libero) oraz Alagierska-Szczepaniak (9), Gałkowska, Fedusio, Szlagowska (1) i Wenerska

fot. marek młynarczyk

Takiego sportowego wydarzenia nie było w Łodzi od dawna. Atlas Arena będzie dziś pękać w szwach!

Dziś jedno z najważniejszych sportowych wydarzeń w Łodzi ostatnich lat. Ostatni mecz II rundy siatkarskiego mundialu. Polki rozegrają pojedynek o wszystko z Niemkami w sobotę o 20.30 w Atlas Arenie. Zwycięstwo na pewno da im awans do ćwierćfinału! Stawka jest zatem ogromna. W tym roku rozegraliśmy z nimi mecz w ramach Ligi Narodów, który zakończył się wynikiem 3:2 dla Polek. Teraz też będzie tak dramatycznie? Nie mamy cienia wątpliwości, że dziś Atlas Arena będzie pękać w szwach. Wielu moich znajomych chce na żywo obejrzeć ten ekscytująco zapowiadająco się mecz!

– Graliśmy nie jeden na jednego, a dwóch na dwóch. Za nami byli jeszcze wspaniali kibice, ale momentami graliśmy też przeciwko samym sobie – mówi trener reprezentacji Polski Stefano Lavarini po zwycięstwie 3:2 z Kanadą na MŚ siatkarek. – Teraz musimy zdać sobie sprawę, że mamy wszystko w swoich rękach. Musimy wyciągnąć lekcję, by walczyć nie tylko z presją, którą sami na siebie nakładamy, ale i z przeciwnikiem. Rozumiemy także, że w spotkaniu z Kanadyjkami dopisało nam szczęście i ten mecz mógł skończyć się zupełnie inaczej. Presję wywierał na nas też fakt, że zakładaliśmy, że musimy być tak samo dobrzy sami, jak w pojedynku z USA. Chciałbym, żeby tak było i wierzę, że już mieliśmy wystarczająco dużo w gaciach i teraz już wrócimy do bycia sobą. Każdy wykonuje swoją pracę najlepiej jak tylko potrafi. Każdy może popełnić błąd, ale daje z siebie wszystko. Nie mam nic do dodania. To są momenty pełne stresu, ja też popełniam błędy. Głupio to komentować. Grunt, że potrafiliśmy się skoncentrować i zdobyć punkt.

Zdjęcia Marek Młynarczyk

W Łodzi będzie można zobaczyć następcę Roberta Lewandowskiego!

zdjęcie umł

We wtorek wielkie piłkarskie emocje w Łodzi. O godz. 18 na stadionie im Władysława Króla przy al. Unii w obecności przynajmniej 10 tysięcy widzów wyjątkowy mecz. Do takich zawsze zalicza się sportowe pojedynki Polaków z Niemcami. Teraz do ekscytująco zapowiadającego się starcia dojdzie w Łodzi i będzie to spotkanie o wyjątkową stawkę dla reprezentacji Polski U 21. Po pokonaniu San Marino nasza drużyna ma szansę wywalczyć awans do finałów mistrzostw Europy. Jest jeden warunek. Musi mecz z Niemcami wygrać. Pewni awansu rywale będą grać o pietruszkę.

W listopadzie ubiegłego roku w jednym z najlepszych futbolowych polskich spotkań ostatnich miesięcy, jak nie lat, nasi młodzieżowcy pokonali Niemców na wyjeździe 4:0. Po kwadransie koncertowo grający nasi młodzieżowcy prowadzili 3:0, a dwa otwierające wynik gole strzelił… Adrian Benedyczak.

I już choćby, żeby zobaczyć w akcji tego napastnika, warto się wybrać na nowoczesny na stadion przy al. Unii. To, moim zdaniem, piłkarz, który ma wszelkie sportowe papiery, żeby zostać następcą… Roberta Lewandowskiego.

Przez rok występów w Serie B w Parmie Benedyczak zagrał łącznie w 32 meczach. W tym czasie strzelił sześć goli oraz zanotował jedną asystę. Obecny kontrakt Benedyczaka wyceniany jest na kwotę dwóch milionów. Aktualny kontrakt wygasa w czerwcu 2025 roku, ale… nasz młody zdolny piłkarz znalazł się na celowniku występującej w Serie A Bologni, gdzie bramkarzem jest Łukasz Skorupski.

Jakim Adrian jest napastnikiem? — Dobrze gram głową, umiem też nieźle grać tyłem do bramki i myślę, że potrafię groźnie uderzyć. Pracuję nad poprawą swoich aspektów fizycznych i poprawieniem dynamiki — mówił w rozmowie z włoskimi mediami. Z każdym spotkaniem młodzieżówki wydaje się być lepszym piłkarzem. Warto mu się uważnie przyglądać, przede wszystkim trzymający kciuki za biało – czerwonych.

© 2025 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑