Rezerwowy Pafka

Tag: widzew korona

Puchar Polski i po… pucharze. Gra i wynik Widzewa znów przyniosły wielkie rozczarowanie. Tak po prostu dalej być nie może!

Widzew na 1/8 finału zakończył zmagania w Pucharze Polski i to niestety w marnym stylu. Czas wyjątkowej sportowej posuchy w Widzewie. To wręcz futbolowa Sahara. Dość powiedzieć, że łodzianie wygrali tylko jedno z siedmiu ostatnich spotkań. I właśnie po tej ostatniej porażce odpadli z pucharowych rozgrywek. Pokazali znów piłkarską bezsilność i niemoc. Nie wystarczą filozoficzne i teoretyczne wywody, skoro to nijak się ma do postawy drużyny. Czy ta wielka niemoc skończy się dymisją trenera Myśliwca?

Widzew miał od początku inicjatywę, ale niewiele z tego wynikało. Brakowało ikry, przyspieszenia, ostatniego dokładnego podania. Wystarczył z kolei jeden szybki atak gospodarzy, by na raty i szczęśliwie (nikt z kielczan nie doszedł do dobitek) interweniował Gikiewicz.

Po 35 minutach wreszcie łodzianie mieli bramkową szansę. Były gracz kieleckiej drużyny – Łukowski strzelał groźnie, ale nie zaskoczył Mamli. Akcję wypracował Kerk. Przy kolejnym ataku Rondić zdobył bramkę, ale był na pozycji spalonej i gol nie został uznany. W sumie w pierwszej połowie letnie, nieciekawe, polskie granie. Emocji tyle, co kot napłakał.

W drugiej połowie bramkę bardziej chcieli zdobyć gospodarze i ją zdobyli. Strzał Shikavki obronił Gikiewicz, ale co mógł poradzić przy zagraniu ręką da Silvy w polu karnym?! Obronić jedenastkę! Niestety, to mu się nie udało i gospodarze objęli prowadzenie.

Widzew chciał odrobić straty, ale nie mógł. Dowodem niemocy niech będzie fakt, że łodzianie nie mieli żadnego pomysłu na to, jak obsłużyć dokładną piłką swojego napastnika – Rondicia. Liczne i częste dośrodkowania oraz nieporadne akcja w samej końcówce, zdawały się psu na budę.

1/8 finału Pucharu Polski

Korona Kielce – Widzew 1;0 (0:0)

1:0 – Remacle (57, karny)

Widzew: Gikiewicz – Krajewski, Żyro, da Silva, Kastrati (77, Sobol), Alvarez, Hanousek (58, Shehu), Kerk, Sypek (83, Klimek), Rondić, Łukowski (58, Cybulski)

Zimny prysznic. Fatalny wieczór Widzewa. Pierwsza porażka na własnym boisku!

Przed meczem Widzewa z Koroną była minuta ciszy pamięci wybitnego, zmarłego dziennikarza – Bogusława Kukucia. Przy jego pulpicie na stadionie zapalono symboliczny czerwony znicz. Niestety, nie było zwycięstwa, które znakomicie uczciłoby jego pamięć. To niespodzianka, łodzianie byli faworytami, a jednak… Widzew doznał trzeciej ligowej porażki, pierwszej na swoim boisku.

Przejdźmy do meczu. Tego można się było spodziewać. Miejsce w wyjściowej jedenastce Widzewa stracił słabiutko do tej pory grający Gong (ciekawe, kto za nim tak lobbował?!). Jego miejsce zajął Sypek.

Po kwadransie nijakiej gry pojawiła się przynajmniej… kontrowersja. Interweniujący Mamla, piąstkując trafił w piłkę, ale i w głowę Alvareza. Pracujący w wozie VAR arbiter Marciniak słusznie nie dopatrzył się konieczności podyktowania jedenastki.

Za chwilę powinna być bramka dla łodzian. Niestety Cybulski (po znakomitym prostopadłym podaniu Ibizy) w sytuacji sam na sam z bramkarzem próbował lobować, ale z 20 – 25 metrów posłał piłkę wysoko nad poprzeczkę.

Jeszcze lepszą sytuację zmarnował Dalmau, który po odbiciu piłki przez Gikiewicza, strzelając do pustej bramki, trafił w… bramkarza łodzian.

W doliczonym czasie pierwszej połowy pokazał się Sypek. Dokładnie dograł do Alvareza, ale co z tego, skoro pomocnik fatalnie spudłował. W sumie walki więcej niż efektywnego grania.

Druga połowa zaczęła się od skutecznej obrony Gikiewicza, który nie dał się zaskoczyć strzelającemu z ostrego kąta w dogodnej sytuacji Fornalczykowi. Potem Widzew atakował, ale nic z tego nie wynikało, choć po strzale Żyry musiał się trochę natrudzić Mamla.

Odpowiedź Korony była… miażdżąca. Gikiewicz obronił piłkę po strzale z rzutu wolnego Błanika, ale był bezradny przy dobitce Nagamatsu. Dwaj rezerwowi dali prowadzenie kielczanom!

Rosła nerwowość na ławce rezerwowych Widzewa. Czerwoną kartkę ujrzał Zniszczoł – asystent trenera Myśliwca. Starania łódzkich piłkarzy (nawet obecność Gikiwicza w polu karnym rywali) zdały się psu na budę i w tej sytuacji gospodarze zeszli z boiska ze spuszczonymi głowami.

Widzów  16 692.

Widzew – Korona Kielce 0:1 (0:0)

0:1 – Nagamatsu (80)

Widzew: Gikiewicz – Krajewski (57, Kastrati), Żyro, Ibiza, Kozlovsky (75, Silva) – Alvarez, Shehu (84, Hamulić), Kerk – Sypek (57 Łukowski), Cybulski (75, Gong) – Rondić

Widzew w Łodzi powalczy z Koroną o zwycięstwo. Wygląda na to, że zmiany w wyjściowej jedenastce są niezbędne!

Napastnik Widzewa – Imad Rondić
Fot. Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl

Widzew znów nie wygrał wyjazdowego, ligowego meczu, choć powinien, bo tak Bogiem a prawdą był lepszy i miał lepsze bramowe sytuacje (w tym w ostatniej akcji meczu). Na piękne oczy punktów się jednak nie przyznaje.

Wnioski? Trener Myśliwiec cały czas musi szukać. Nie ma żelaznej wyjściowej jedenastki, na której może polegać jak na Zawiszy. Co zrobić, żeby szkoleniowiec przejrzał na oczy i po prostu wyrzucił z jedenastki grającego na piękne oczy(?!) pomocnika Gonga. Mam nadzieję, że się w końcu dowiem: kto, po co i za ile go sprowadził do Łodzi, a teraz promuje bez umiaru, sensu ze szkodą dla drużyny.

Dlaczego Widzew podobno znakomicie rozwijający swoją piłkarską akademię, podpisujący umowy partnerskie z kolejnymi klubami, nie jest w stanie znaleźć i wypromować kilku młodych ludzi w Polsce nazywanych młodzieżowcami, którzy wchodząc na boisko nie będą zaniżać potencjału i poziomu gry drużyny, a wręcz przeciwnie?!

Wydaje się, że na dobre stracił miejsce w wyjściowej jedenastce Hanousek, bo do środkowych pomocników zespołu nie można mieć większych pretensji. Z kolei opaska kapitana wyjątkowo mobilizująco wpłynęło na stopera Żyrę, który potwierdza, że, obok Gikiewicza, jest liderem defensywy.

Grający w kratkę Rondić wywalczył karnego, a potem go wykorzystał. Ta bramka dała Widzewowi ligowy punkt. A Rondić ma już na koncie 5 trafień. Inna sprawa, że potrzebuje dodatkowych zajęć, podczas których intensywnie będzie ćwiczył strzały głową. Ciekawe, jak dalej będzie wyglądała w Widzewie sytuacja napastnika Hamulicia.

Wygląda na to, że trener Myśliwiec znów dokona zmian w wyjściowej jedenastce a… 4 października o godz. 20.30 Widzew podejmie Koronę Kielce. Łodzianie wygrali u siebie trzy spotkania, nie przegrali żadnego. Rywale na obcych boiskach wywalczyli trzy remisy. Faworyt jest jeden, ale to jest polska piłka. Wszystko zdarzyć się może.

Widzew wygrał po raz dziesiąty w ekstraklasie. Wisienką na torcie były piękne gole Frana Alvareza i Antoniego Klimka

Widzew odniósł dziesiąte ligowe zwycięstwo, ósme na własnym stadionie, ale, obok pięknych, przeżywał też trudne sportowe chwile. Tych pierwszych było jednak zdecydowanie więcej… Ozdobą pojedynku, wisienką na torcie, były piękne gole Alvareza i Klimka. Łodzianie mają na koncie 35 zdobytych punktów!

W zespole gospodarzy miejsce nieobecnego w meczowej kadrze Zielińskiego zajął Kastrati. Widzew atakował, ale był bezradny wobec zmasowanej obrony rywala. Niewidoczny był Pawłowski do 43 minuty, kiedy to popisał się efektownym, minimalnie niecelnym strzałem z dystansu. Bez pomysłu grali inni widzewiacy. Ofensywnej energii zespołowi dawał tylko aktywny, dryblujący i strzelający Klimek. Łodzianie trochę dali się uśpić, a Korona odpowiedziała strzałem Kwietnia w poprzeczkę.

Wszystkie te krytyczne uwagi zdezaktualizowała świetna akcja w doliczonym czasie gry. Po prostopadłym zagraniu Kastratiego, dokładnym podaniu Alvareza, atakujący w polu bramkowym Rondić umieścił piłkę w siatce. To był jedyny, ale jakże ważny, celny strzał w pierwszej połowie!

Na początku drugiej odsłony łodzian ratował z opresji Gikiewicz. To był drugi celny strzał w tym pojedynku. W odpowiedzi fantastycznym uderzeniem po długim rogu popisał się Alvarez. On to po prostu potrafi, to specjalista od efektownych nieoczywistych goli. Widzew miał wielką ochotę na trzecią bramkę, Koronie niewiele się udawało. Oj, do czasu… Konstantyn dograł perfekcyjnie, a na listę strzelców wpisał się Szykawka.

I zaczęły się prawdziwe futbolowe emocje. Goście byli o włos od drugiego gola, ale dobrze znów spisał się Gikiewicz. W odpowiedzi najlepszy piłkarz na placu, Klimek popisał się jeszcze piękniejszym strzałem niż Alvarez, rozstrzygając losy meczu!

Mecz oglądało 17 126 widzów.

7 kwietnia o godz. 12.30 Widzew podejmie Piasta Gliwice

Widzew – Korona Kielce 3:1 (1:0)

1:0 – Rondić (45+1), 2:0 – Alvarez (57), 2:1 – Szykawka (75), 3:1 – Klimek (86)

Widzew: Gikiewicz – Kastrati (81, da Silva), Żyro, Szota, Ciganiks – Hanousek, Alvarez (81, Kun) – Nunes (90+1, Terpiłowski), Pawłowski (81, Kerk), Klimek – Rondić (71, Sanchez)

Rywal Widzewa rękami i nogami, gryząc trawę, broni się przed spadkiem. Czy łodzianie pokażą nie mniejszą determinację?!

Fot. Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl

Przerwa był i już po przerwie. Wracamy do futbolowej ekstraklasy. Widzew czeka trudny mecz z zespołem, który wszelkimi dostępnymi sposobami broni się przed spadkiem z ekstraklasy. Łodzianie 1 kwietnia o godz. 17.30 podejmą Koronę Kielce. Nie spodziewamy się okolicznościowych głupich futbolowych żartów czyli słabej postawy gospodarzy, tylko dziesiątego zwycięstwa Widzewa, w tym ósmego na własnym boisku.

Ostatnim mecz łodzian z Cracovią (2;2) był zarazem ich osiemnastym spotkaniem pod wodzą trenera Daniela Myśliwca. Bilans trenera: siedem zwycięstw, cztery remisy (wszystkie poza Łodzią) i siedem porażek (gole 24-23). Liczymy na ósme zwycięstwo!

Widzew rozegrał udany, zwłaszcza pod względem wartości ofensywnych, sparing z Górnikiem Łęczna (4:2). Co z niego wyniknęło? W ekstraklasie gra obronna nie może być tak dziurawa jak w tym pojedynku. Bramkarz Ivan Krajcirik ma na pewno umiejętności na miarę ekstraklasy. Pozycja Antoniego Klimka, jak pierwszego młodzieżowca, jest w drużynie nie do podważenia. Dominik Kun spisywał się w rozbijaniu akcji rywali lepiej od Marka Hanouska, a znakomite prostopadłe podania Sebastiana Kerka kuszą, żeby dać mu więcej czasu pokazania się na ligowym boisku.

Jak na to nie patrzeć trzon zespołu musi pozostać bez zmian. Pytanie, jak ustawić na boisku lidera i kapitana – Bartłomieja Pawłowskiego, żeby był jak najbardziej pożyteczny dla zespołu. Pawłowski w klasyfikacji kanadyjskiej (gole plus asysty) ma na koncie 10 oczek. Miał bezpośredni udział w 31,3 proc. bramek Widzewa. 25 proc. udziału miał Jordi Sanchez (czy pojawi się na boisku), a następny za nim jest Fran Avarez – 18,8. Liczymy na to, że po pojedynku z Koroną statystyki liderów się polepszą!

Sytuacja Korony jest trudna. Po 25. kolejkach zajmuje 15. miejsce w tabeli z dorobkiem 24 punktów. Tyle samo punktów ma Puszcza Niepołomice, która plasuje się na szesnastej pozycji, pierwszej spadkowej.

Widzew stracił gola po minucie i 26 sekundach gry, spisywał się słabo, ale zdołał wywalczyć remis w Kielcach

Po słabym, momentami bardzo słabym meczu Widzew wywalczył drugi punkt na wyjeździe, po golu z rzutu karnego wykorzystanego przez Pawłowskiego.

Dziewiątą kolejkę spotkań ekstraklasy otworzył mecz Widzewa w Kielcach z ostatnią w tabeli Koroną. Trener Myśliwiec dokonał w składzie jeden zmiany, wymienił młodzieżowca Klimka na Tkacza.

Wszystkie wypracowane w łódzkiej szatni założenia taktyczne wzięły w łeb już po upływie minuty i 26 sekund. Po centrze z lewej strony niepilnowany przez Milosa, Czyżycki pewnie posłał piłkę w róg bramki. No, po prostu koszmar!

Po czterech kolejnych minutach powinno być remis. Po podaniu Kuna w sytuacji dwóch na jednego znaleźli się Sanchez i Pawłowski. Wystarczyło jednak, że napastnik źle podał piłkę pomocnikowi i wielka szansa przepadła. Z drugiej strony rodzi się pytanie, dlaczego napastnik nie zdecydował się sam kończyć tę akcję.

W 20 min mogło być 2:0. Po stracie piłki przez Pawłowskiego szybsi od łodzian gospodarze przeprowadzili składną kontrę. Na szczęście w jej finale Ravas wygrał pojedynek sam na sam z Szykawką. Korona stwarzała bramkowe sytuacje, bo w środku pola była wielka, łódzka dziura, której nie byli w stanie wypełnić wolniejsi od rywali pomocnicy. Po pół godzinie Korona mogła nawet prowadzić 4:1. ale…

Widzew przeszedł do ofensywy i to przyniosło efekt. Zator nadepnął na stopę atakującego Shehu i sędzia podyktował jedenastką, którą pewnie wykorzystał Pawłowski.

W pierwszej dobrej sytuacji drugiej połowy z 30 metrów z rzutu wolnego Pawłowski posłał piłkę minimalnie obok słupka. Potem inicjatywę miała Korona. Z wolnego próbował Kerk, ale w środek bramki. Łodzianie mieli furę szczęścia. Po główce Zatora piłka odbiła się od poprzeczki. Uff, w końcu sędzia zagwizdał koniec tego słabego spotkania, choć trzeba przyznać że najwięcej działo się w doliczonym czasie gry.

Mecz obserwowało około 900 fanów Widzewa.

Korona Kielce – Widzew 1:1 (1:1)

1:0 – Czyżycki (2), 1:1 – Pawłowski (42, karny)

Widzew: Ravas – Milos, Żyro, Ibiza, Nunes – Kun (63, Kerk), Hanousek, Shehu – Tkacz (73, Ciganiks), Pawłowski (82, Terpiłowski) – Sanchez (73, Rondić)

Nowa miotła i jest efekt. Widzew zdobył trzy punkty z niepokonaną do tej pory Cracovią. Zagrał na zero z tyłu. Co by jednak było, gdyby nie Bartłomiej Pawłowski!

Zdjęcia Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl

Debiut marzenie stał się faktem. Nowy trener Widzewa – Daniel Myśliwiec ma powód do satysfakcji. Nie byłoby zwycięstwa nad niepokonaną do tej pory Cracovią, gdyby nie sprawdzone trio: Ravas – Pawłowski – Sanchez. Najistotniejsze jest to, że na boisku był piłkarz – Bartłomiej Pawłowski, który robił wielką różnicę w grze. Miał ochotę do walki, nie bał się pojedynków jeden na jeden, strzelił piękną bramkę i co nie mniej ważne, gdy drużynie nie szło, dał swoimi indywidualnymi akcjami chwilę oddechu i impuls do zmiany boiskowych wektorów.

Bartłomiej Pawłowski: To spotkanie kosztowało nas sporo sił, bo przeszliśmy na inny system i w kilku momentach było ciężej, ale dobrze sobie z tym poradziliśmy!

Zmiana na lepsze, to także efekt bardziej odpowiedzialnej i skutecznej gry Marka Hanouska, wolnej od istotnych błędów postawy Mateusza Żyry w defensywie, co w dużej mierze przełożyło się na zachowanie czystego konta przez łódzką drużynę oraz nadzieje, że Widzew może mieć asa w rękawie. Sebastian Kerk pojawił się na boisku na ostatnie 25 minut i potrafił ten czas znakomicie wykorzystać. Ładny strzał z rzutu wolnego, to jeszcze nic. Najważniejsze były… podania, zwłaszcza to prostopadłe do Jordiego Sancheza, po którym padł drugi gol. Czy 29-letni Niemiec dostanie szansę gry od pierwszej minuty w kolejnym ligowym pojedynku – z Koroną w Kielcach 22 września o godz. 18?

Dobrze jeszcze by było, gdyby coraz więcej dawali drużynie i mieli do pokazania młodzieżowcy, bo na razie są na boisku, bo tego wymaga regulamin,a raczej milionowa kara za ich brak na placu.

Korona przegrała z Pogonią 1:3, ale napsuła rywalom sporo krwi. Prowadziła, nawet 2:0 (VAR anulował drugiego gola!), miała bramkowe sytuacje, pokazała że jest w stanie sprawić niespodziankę.

Trener Korony – Kamil Kuzera: Boli ten wynik. Mieliśmy okazje, swój plan, który się sprawdzał. Pogoń ma dużo jakości, więc z takimi drużynami trzeba ciągle utrzymywać koncentrację, a tego nam momentami brakowało. Porażka boli, ale życie toczy się dalej i w kolejnym meczu musimy zrobić wszystko, aby wygrać.

Widzew czyli sportowa degrengolada i ligowa kompromitacja!

Jedna wielka kompromitacja Widzewa. Drużyna trenera Janusza Niedźwiedzia po beznadziejnej grze przegrała szósty mecz z rzędu na własnym stadionie! Rekord trudny do pobicia.

Zaczęło się fatalnie. Po 5 minutach gospodarze przegrywali. Ravas piąstkował pod nogi Petrova. Ten strzelił na bramkę. Piłka odbiła się od Błanika i wpadła do siatki.

Przez pierwszą połowę była jedna akcja Pawłowskiego i zablokowany strzał Stępińskiego, za to kolejne klopsy notowali obrońcy. Korona zepchnęła gospodarzy do defensywy i miała bramkowe okazje. Jedna została wykorzystała. Po centrze z rzutu wolnego Błanika, piłkę w rogu bramki głową umieścił Malarczyk. Potem inicjatywa należała nadal do gości. Mogło być 0:3. Po pustym przelocie Ravasa i główce Petrowa piłka odbiła się od poprzeczki.

W drugiej połowie po zmianach Widzew ruszył do odrabiania strat. Zepchnął Koronę na własne przedpole. Nic z tego nie wynikało. A co w odpowiedzi? Po kolejnej główce Malarczyka piłka wylądowała na poprzeczce! Co się odwlecze to nie uciecze. Po kolejnym dośrodkowaniu piłkę w bramce łodzian umieścił Łukowski.

Wreszcie, wreszcie . W 68 minucie, tak to nie pomyłka, pierwszy groźny strzał Widzewa. Po uderzeniu Pawłowskiego z rzutu wolnego piłka o centymetry minęła słupek. W końcówce robiąca co chce na boisku Korona miała kolejne bramkowe szanse. Uff, dobrze że skończyło się tylko na 0:3, choć nie udało się uchronię przed sportową kompromitacją. Słabo, słabiej, słabiusieńko. Tak należy ocenić ostatnie ligowe mecze Widzewa. Podsumowanie godne ligowej wiosny. Tak beznadziejnego spotkania w tym roku Widzew nie rozegrał!

Nieprawdopodobne. Ten futbolowy koszmar w wykonaniu Widzewa oglądało 17 423 widzów!

Widzew – Korona Kielce 0:3 (0:2)

0:1 – Błanik (5), 0:2 – Malarczyk (40, głową), 0:3 – Łukowski (60)

Widzew:  Ravas – Żyro (46, Letniowski), Szota, Kreuzriegler – Zieliński (46, Milos), Stępiński (C), Shehu (89, Zawadzki), Nunes (46, Hansen) – Cigaņiks, B. Pawłowski – Terpiłowski (78, Dawid)

Widzew. Chcieli zakończyć rundę z przytupem i tak właśnie zrobili!

Widzew, gdy ma trochę futbolowego szczęścia, nie przegrywa. Tak też było i tym razem. W ostatnim meczu jesieni łodzianie pokonali w Kielcach Koronę 1:0. Bramkę w doliczonym czasie gry zdobył Mate Milos. Wcześniej zawiódł człowiek, którego przed sezonem bardzo chcieli łodzianie. Bartosz Śpiączka wykonywał jedenastkę, ale jego uderzenie świetnie obronił Henrich Ravas! W sumie łodzianie byli lepszym zespołem i zasłużenie zdobyli trzy punkty – wygrali 9 spotkań, mają na koncie 29 punktów, są w ścisłej ligowej czołówce. tak optymistycznego ekstraklasowego scenariusza chyba nikt się nie spodziewał.

Trener Janusz Niedźwiedź: – Spotkała nas nagroda za cały mecz, za to jak byliśmy konsekwentni przez cały czas. Tego zabrakło nam w ostatnich spotkaniach. Chcieliśmy zakończyć rundę z przytupem i udało nam się to zrobić. Jesteśmy zadowoleni z miejsca, w jakim się znajdujemy i z tego, ile mamy punktów. To jest dla nas najważniejsze.

Trener Kamil Kuzera – Widzew ma swoją jakość, określony sposób gry, dzięki któremu potrafi generować przewagę w różnych sektorach boiska. Nieprzypadkowo jest w tabeli tam, gdzie jest.

Mato Milos: – Myślę, że był to mój najlepszy mecz, odkąd jestem w Widzewie. Wcześniej miałem już kilka dobrych okazji, ale nie udało się ich wykorzystać. Starałem się jednak pracować i myśleć pozytywnie. Wiedziałem, że przyjdą kolejne szanse.
Henrich Ravas: – Patrzyłem, jak Śpiączka nabiega na piłkę, postanowiłem pójść mocno i udało się obronić. Można zażartować, że odbiłem sobie jedenastki z Kalisza.

Bartłomiej Pawłowski: – To był trochę nieobliczalny mecz. Wydawałoby się, że mamy sporo okazji do strzelenia bramki, ale ich nie wykorzystaliśmy. A w drugiej połowie Korona miała rzut karny, którym mogła ustawić pod siebie spotkanie. Chwała dla naszego bramkarza, że uratował nam ten remis i dla drużyny za to, że w końcówce potrafiła strzelić gola i wywieść z Kielc trzy punkty.

Miłosz Trojak: – Niestety, Widzew w końcówce nas przygniótł i wygrał. Boli to, że nie zdobywamy punktów, bo nie jesteśmy na tyle słabym zespołem, żeby zdobyć tylko trzy punkty w dziesięciu meczach.

Widzew powalczy o dziewiąte ligowe zwycięstwo na stadionie pełnym żołnierzy!

Trzymamy kciuki, żeby widzewiacy cieszyli się po meczu w Kielcach

Oby tylko widzewiacy nie nasycili się już jesiennym sukcesem. Na razie ich dorobek jest ponad stan i oczekiwania. Mieli bronić się przed spadkiem, tymczasem są trzeci kolejkach trzecie miejsce w tabeli ekstraklasy z dorobkiem dwudziestu sześciu punktów. Wygrali osiem spotkań, cztery na obcych boiskach. Oby nie usiedli na laurach i wyciągnęli właściwe wnioski z dwóch ostatnich ligowych porażek. W sobotę o godz. 12.30 zagrają w Kielcach z przedostatnią Koroną. Rywale zdobyli 13 punktów mniej, wygrali trzy spotkania, w tym jedno u siebie. Widzew teoretycznie jest faworytem, ale w polskiej ekstraklasie każdy wynik jest możliwy.

Łodzianie będą rywalizować z przeciwnikiem, którego może na trybunach wspierać wielu… żołnierzy. Korona przygotowała specjalną promocję. Każdy żołnierz zawodowy, wojsk obrony terytorialnej, dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej i rezerwy, po okazaniu książeczki wojskowej lub przepustki wojskowej, bilet na mecz kupi za symboliczną złotówkę!

Będzie to drugi mecz Korony pod wodzą trenera Kamila Kuzery, który zastąpił Leszka Ojrzyńskiego. W Poznaniu Korona przegrała z Lechem 2:3.

– Jestem dumny ze swojego zespołu, bo w ciężkich chwilach potrafiliśmy się – naprawdę przeciwko dobrej drużynie – przeciwstawić i odrobić straty. Nie zwieszamy głów, jedziemy dalej, szukamy punktów w następnym meczu – mówił Kamil Kuzera, tymczasowy trener Korony. – Jestem dobrej myśli, że ten zespół będzie szedł do przodu, że nabierze pewności siebie, bo na pewno nie zasługuje na to, żeby być w tym miejscu, w którym jest.

Przypomnijmy, że w tej chwili w Widzewie w punktacji kanadyjskiej (bramki i asysty) prowadzi Jordi Sanchez – 11, przed Bartłomiejem Pawłowskim – 6 oraz Karolem Danielakiem i Markiem Hanouskiem – 4. W Kielcach pod mocnym znakiem zapytania stoi występ od pierwszej minuty Danielaka, który nie zaliczył udanego występu przeciwko Radomiakowi. Oby tylko Janusz Niedźwiedź znów nie przekombinował z doborem jedenastki i ustawieniem drużyny. Mecz nie musi być piękny, oby tylko przyniósł przełamanie, zwycięstwo i bezcenne trzy ligowe punkty.

© 2024 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑