W poniedziałek o godz. 19 Widzew spotka się z Miedzią w Legnicy. Dla rywali ratunku już nie ma. Pożegnali się z ekstraklasą. Dla łodzian to mecz o wielką stawkę. Jeśli wygrają na pewno utrzymają się w najwyższej klasie rozgrywek.

Kolejne niepowodzenia zdaje się nie zepchną Janusza Niedźwiedzia z raz obranej drogi. Mówi: Chcemy grać odważnie i grać jak najwięcej prostopadłych podań. Zapewniam, że ciężko pracujemy nad tym, by spróbować tego jak najwięcej.

Mnie się wydaje, że najprostsze sposoby są najlepsze. Nie ma co wybijać się na wielkość, gdy cię na nią nie stać. Nie ma co się zachwycać świetnymi ocenami za… wrażenia artystyczne. Liczy się efekt, czyli punkty.

Dlatego zastosujmy stary, wypróbowany sposób reprezentacji Polski. Bronimy się w dziesięciu, a potem laga na Robercika, no przepraszam na Jordiego (Sancheza). Hiszpan zdobył do tej pory dla Widzewa sześć bramek, ostatnią nomen omen 13 marca w meczu z Wisłą Płock (1:1).

Przypomnijmy skąd wzięło się to określenie: „Laga na Robercika” – styl gry reprezentacji Polski polegający na podawaniu piłki przez bramkarza (piłka przelatująca przez połowę boiska) do napastnika znajdującego się na zazwyczaj na połowie przeciwnika (tutaj Robert „Lewy” Lewandowski).

Wstydu nie będzie, jeśli ta taktyka przyniesie łodzianom trzy punkty. Wiele rzeczy w ich grze trzeba poprawić. Może na szybko przez kilka treningów, poprzedzonych długim wypoczynkiem, udało się zwiększyć celność dośrodkowań, bo te z ostatnich spotkań to obraz nędzy i rozpaczy.

– Mimo wszystkich negatywnych zdarzeń, które nastąpiły, jak najbardziej mobilizujemy się przed najbliższym meczem. Chcemy pokazać się z jak najlepszej strony. W każdym kolejnym starciu chcemy zdobyć maksymalną liczbę punktów i godnie pożegnać się z rozgrywkami ekstraklasy, dając chociaż trochę radości naszym kibicom – mówi trener Miedzi Grzegorz Mokry.