Czy w Widzewie czas zatrzymał się czterdzieści lat temu, a wszyscy żyją tym, jak budowano nie da się ukryć wyjątkowy, wspaniały zespół w tamtych czasach?Wiceprezes Widzewa Maciej Szymański powiedział swoje transferowe credo: – Jeśli dla kogoś głównym czynnikiem są pieniądze, nie trafi do nas.

Przekaz poszedł w futbolowy świat. Od razu wiadomo, że łodzianie nie będą rozdawać kart na rynku transferowym. Nic dziwnego, że do łódzkiego klubu nie trafili: Maxime Dominguez, Dani Ramirez czy Łukasz Zwoliński. Wybrali innych pracodawców. Trzeba się będzie zadowalać przeciętniakami, którzy oby nie ciągnęli zespołu w dół, jak to niestety robił wiosną jedyny zimowy nabytek, reprezentant Łotwy(!) Andrejs Ciganiks.

Wiceprezes Widzewa patrzy na transfery inaczej niż cały świat. Dziś nie są najważniejsze: marka klubu, jego sportowa wartość, tylko kasa, którą klub może zawodnikowi zapłacić. Jeżeli klubu nie stać będzie na zakup konkretnego piłkarza, to żadnych sentymentów nie będzie, on szybko znajdzie sobie innego pracodawcę na lepszych dla siebie warunkach. Tak to jest i żadne słowne zaklęcia wiceprezesa Widzewa tego nie zmienią.

A drastycznym przykładem tego, jak dziś jest zbudowany futbolowy, transferowy świat, pokazuje historia najlepszego gracza minionego roku – Karima Benzemy. Bycie liderem Realu Madryt, wywalczenie fury zaszczytów z zespołem ze stolicy Hiszpanii, nie miało żadnego znaczenia. „Kapitan, który wcześniej zgodził się przedłużyć umowę do 2024 roku, teraz zaakceptował saudyjską ofertę w wysokości 200 mln euro bez podatku za dwa sezony” – pisze wprost „Mundo Deportivo”. I niestety pisze prawdę, o której w Widzewie nie chcą pamiętać.