W czasach sportowej świetności Łodzi, a były takie naprawdę, choć kopę lat już minęło od tych wspaniałych chwil, byliśmy znani w Polsce także z tego, że jesteśmy miastem… bramkarzy. Prawda bowiem była taka, że zaczynając od piłki nożnej, a na… hokeju na trawie kończąc (kto pamięta, że w Łodzi była kiedyś taka dyscyplina!) nasi golkiperzy bronili z wielkim powodzeniem barw Polski, stając się w wielu meczach podporą reprezentacji i wzbudzając podziw świata. Ech, to były piękne czasy, które na razie na pewno nie wrócą ale…

Podsumowując nieudaną rundę jesienną ekstraklasy łódzkich drużyn, trzeba powiedzieć, że tak ŁKS, jak Widzew swoich najlepszych zawodników mieli w bramkarzach.

Aleksander Bobek Fot. Cyfrasport/ŁKS Łódź

19-letni golkiper ŁKS – Aleksander Bobek nie raz i nie dwa stawał przed wielkimi sportowymi wyzwaniami, bronił odważnie i skutecznie, także rzuty karne. Wystąpił w 16 spotkaniach, spędził 1440 minut na boisku. Niestety, szczególnie z powodu fatalnej postawy jego kolegów w defensywie, tylko raz kończył spotkanie z czystym kontem. Był to zwycięski mecz z Pogonią Szczecin (1:0). Został doceniony. Znalazł się w gronie 270 piłkarzy do 20. roku życia z całego świata, których warto obserwować

Henrich Ravas Fot. Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl

W Widzewie postacią numer 1 był 26-letni bramkarz Słowak Henrich Ravas. Zagrał jesienią w 18 ekstraklasowych spotkaniach. To 1620 minut na boisku. W trzech meczach zachował czyste konto. Co by było, gdyby go nie było? Widzew w strefie spadkowej?!

Łódzka, ligowa wiosna? Straszna prawda jest taka, że skoro potencjał transferowy bramkarzy, jak na warunki ŁKS i Widzewa, jest ogromny, idący w miliony złotych, już zimą obaj mogą opuścić łódzkie kluby. A co się wtedy stanie z naszymi drużynami? Ligowa otchłań zajrzy im w oczy!