Jaki jest koń czyli polska piłkarska ekstraklasa każdy widzi. No, mówiąc wprost, marna plasująca się w ogonie europejskich lig. Czasem jeden, dwa mecze jak cudem odnalezione brylanty, pozwolą nam zabłysnąć na europejskim podwórku. Niestety, na chwilę, a potem znów i tak pogrążamy się w futbolowej słabiźnie. Canal Plus robi co może, żeby transmisje ze spotkań ekstraklasy były na europejskim poziomie. Na pewno jakość relacji na głowę bije to co one mają do pokazania i żadne najbarwniejsze opowieści sprawozdawców tego nie zmienią.

Skoro najzdolniejsi młodzieżowcy dyktują warunki transferowej gry, a najazd III-ligowych Hiszpanów uważa się za sportowy sukces, to mamy tę marność nad marnościami.

Dość narzekań. W każdym razie ekstraklasa to ważny produkt dla komercyjnej stacji, bo polski kibic na polską ekstraklasę się nie obraża. Bez względu na to co ona sobą reprezentuje chce ją oglądać. Inne stacje widzą, że to może być łakomy telewizyjny kąsek i stają do walki o prawa do relacji. Stawka wzrasta z każdym rozdaniem. Teraz za nabycie kolejnych praw Canal Plus w czteroletnim pakiecie zapłaci ponad… miliard złotych.

– Czyli cała liga rocznie jest tyle warta co najsłabszy klub Premier L…. Jesteśmy naprawdę biedni… ale krzywa wznosząca – stwierdza z goryczą były prezes PZPN Zbigniew Boniek. Inna sprawa, jak dawałby sobie radę w Premier League mistrz Polski. Wiele wskazuje na to, że byłby dostarczycielem punktów, któremu trudno oddać innemu zespołowi czerwoną ligową latarnię.