Nie ma cienia wątpliwości, że Widzew odpadł z Pucharu Polski także dlatego, że został skrzywdzony przez sędziego!
35-letni Damian Kos z Gdańska, który prowadzi spotkania ekstraklasy od czterech lat, nie udźwignął presji spotkania, a zwłaszcza wrocławskich kibiców, przestraszył się odpowiedzialności za trudną decyzję, zignorował to co czarno na białym pokazał VAR i uznał wyrównującą bramkę dla Wisły, choć był ewidentny faul i jeszcze na dodatek spalony. To stawia pod wielkim znakiem zapytania jego kompetencje. Może powinien wrócić do prowadzenia spotkań na niższym niż centralny poziom rozgrywek?!
To niestety nie pierwszy ostatnio taki przykład wpadki arbitra na polskich boiskach. Poziom polskiej ekstraklasy jest niski, ale poziom sędziowania zdaje się jeszcze niższy!
Fatalny arbiter nie może przesłaniać bolesnej prawdy, że Widzew nie dorósł sportowo do wygranej. Najpierw prezentował się, mówiąc łagodnie, przeciętnie, a w decydujących fragmentach dramatycznego pojedynku dał się zepchnąć do rozpaczliwej defensywy, która skutkowała, co zdarza się często, stratą goli.
Nowy piłkarz – Kastrati, który miał być wartością dodaną, w tak intensywnym meczu pokazał braki w przygotowaniu fizycznym. Po prostu spuchł, nie nadążał, spóźniał się z interwencjami i maczał palce w stracie decydującej bramki.
Prawda jest też taka, że wszyscy widzewiacy napracowali się solidnie i to przez ponad 120 minut i to grubo biegania po boisku.
A tymczasem znów trzeba będzie pokazać sporo fizycznych wartości, żeby uzyskać korzystny wynik. 2 marca o godz. 17.30 łodzianie zagrają we Wrocławiu z mającym mistrzowskie aspiracje Śląskiem. W sierpniu zeszłego roku Widzew przegrał u siebie 0:2.
Wrocławianie w tym roku zdobyli tylko punkt(nie strzelili gola!), przegrali dwa spotkania na swoim boisku. Ech, marzy się nam, łodzianom, żeby ulegli po raz trzeci.
Trzeba jednak pamiętać o tym, czym chwali się Śląsk: 17 straconych goli (najlepsi w lidze), 9 – czystych kont bramkarza Leszczyńskiego (najlepszy w lidze), 2,13 – średnia odbiorów na mecz Pokornego. Krótko mówiąc – najlepsza defensywa. Oby Widzew znalazł na te statystyki sposób (bo statystyki nie grają!), poparty skuteczną postawą własnej defensywy z bramkarzem Gikiewiczem na czele, który wiele wiele lat temu bronił barw wrocławian w 27 spotkaniach.
Dodaj komentarz