Na razie straty, ale jest jeden zysk właśnie ogłoszono pierwszy transfer (Jakub Łukowski z Korony Kielce). Wróćmy do strat… Widzew stracił wyjątkowego wojownika – Dominika Kuna i na pół roku kontuzjowanego lidera -Bartłomieja Pawłowskiego. Kun strzelał bramki w stylu Leo Messiego, a kapitan Pawłowski był obok bramkarza Rafała Gikiewicza, prawdziwym liderem zespołu. Jesienią go zabraknie. Przypomnijmy – kapitan zrobił dla Widzewa najwięcej w ekstraklasie: strzelił 8 bramek (tyle samo co Jordi Sanchez), miał 5 asyst, w klasyfikacji kanadyjskiej był bezkonkurencyjny, zdobył 13 punktów, o dwa oczka więcej od Sancheza.

Prezes Michał Rydz ma prawo się cieszyć. Widzew pokonał Legię pierwszy raz od 24 lat, Lecha od 18, Górnika od 12. Wygrał dwa derbowe pojedynki. Zgromadził 46 punktów, tylko o 6 więcej od grającego na obcych boiskach, do bólu skutecznego (stałe fragmenty gry!) beniaminka – Puszczy z Niepołomic, które liczą mniej mieszkańców niż może pomieścić stadion Widzewa!

Prezesowi łodzian marzy się top 5 w nowym sezonie. Jak tego dokonać, gdy jesienią trzeba będzie szybko i skutecznie próbować ukryć na boisku brak lidera Pawłowskiego? Czy może to zrobić kreowany (na razie pochopnie) na lidera Sebastian Kerk, który wystąpił w siedmiu meczach, a zasłynął tym, że ciągle leczył kontuzje. Chyba lepiej postawić na zespołowość, team spirit, znakomitą atmosferę (budowaną przez Gikiewicza!), no i…transferowy strzał w dziesiątkę, bo inaczej jesienią w ekstraklasie może być mocno pod górkę!

Widzew poniósł jeszcze jedną wielką stratę – sportową i prestiżową. W zmaganiach trampkarzy CLJ U-15 łodzianie przegrali na własnym boisku(!) z Legią 0:10 i choć zajęli dobre piąte miejsce, to takie porażki bolą i to bardzo. To nie tyle winna kopiących piłkę dzieciaków, co ich opiekunów, całej tzw. Akademii Widzewa i sposobu jej funkcjonowania.