Po chwilowej euforii z powodu pojawienia się nowego trenera i zwycięstwa, wszystko wróciło do normy czyli wielkiego ligowego rozczarowania. Widzew przegrał siódmy mecz w sezonie, piąty na obcym boisku, prezentując katastrofalną grę defensywną i niemoc w organizowaniu ataków.

Przez pierwsze minuty więcej było faulowania niż grania. Przy takim przebiegu wydarzeń do rangi wydarzenia urosła żółta (premierowa!) kartka dla mocno reagującego na boiskowe wydarzenia trenera Jovicevicia. Trudno się jednak nie denerwować na arbitrów, gdy gwiżdżą, wydaje się, znów krzywdząc Widzew! Czubak w obrębie szesnastki uderzył Visusa łokciem w tył głowy. Rzut karny nie został jednak podyktowany.

Może łodzianie zbyt długo roztrząsali w sobie tę sytuację, bo… stracili gola. Znów katastrofalnie zachowali się w defensywie (skąd my to znamy!). Piłkę dośrodkowywał Rodrigues, nie zdołał przeciąć jej lotu Therkildsen. W tej sytuacji akcję zamknął niepilnowany Król, celnym strzałem z kilku metrów. Motor chciał pójść za ciosem, ale na szczęście Kikolski obronił strzał Ronaldo.

Co się odwlecze, to nie uciecze. W pierwszej akcji drugiej połowy gospodarze podwyższyli prowadzenie! Król swoim dynamicznym atakiem uczynił łódzką defensywę dziećmi pijanymi we mgle. A może trzeba konkretnie powiedzieć, kto zawalił sprawę? A zatem kto? Po raz drugi Therkildsen! Wróćmy do akcji. Król strzelił, ale tak, że piłka dotarła do byłego widzewiaka Czubaka, a ten sprytnym uderzeniem piętą, zdobył gola.

I niestety na tym nie poprzestał! Po pięciu minutach po raz drugi wpisał się na listę strzelców. Żyro z Visusem próbowali złapać go na spalonego, ale linię złamał… Therkildsen. I stało się. Niechciany w Łodzi, ba wręcz wyrzucony z Widzewa, Czubak dokonał słodkiej sportowej zemsty na łodzianach. Napastnik ma już na swoim koncie 7 zdobytych bramek.

Mądry widzewiak po szkodzie: może zamiast szukać piłkarzy bez składu i ładu po świecie, trzeba było właśnie Czubaka sprowadzić z powrotem do Łodzi?! Wychodzi na to, że ostatnie transfery łodzian to strzał za strzałem… kapiszonami!

Dobrze, że w Lublinie skończyło się na trzech straconych golach, bo rozpędzony Motor mógł ich zdobyć więcej. Łodzianie też mieli okazje, ale sprowadzony za miliony Zeqiri znów zawiódł, trafiając w słupek, a w drugiej sytuacji strzelając pół metra obok słupka. Bergier trafił w bramkarza i łodzianie skończyli mecz bez bramki.

Mecz oglądało 11 306 kibiców.

Przed łodzianami trudny sportowy tydzień: 29 października, godz. 17.30, mecz Pucharu Polski Widzew – Zagłębie Lubin, transmisja TVP Sport. A już 2 listopada o godz. 20.15 ligowy hit hitów: Widzew podejmuje Legię!

Motor Lublin – Widzew 3:0 (1:0)

1:0 Król (41), 2:0 – Czubak (46), 3:0 – Czubak (51)

Widzew: Kikolski – Krajewski, Żyro, Visus, Therkildsen (58, Gallapeni) – Alvarez (68, Zeqiri), Selahi, Czyż (68, Pawłowski) – Akere (58, Baena), Bergier, Fornalczyk (83, Ba)