W jedenastym ligowym meczu na obcym boisku ŁKS doznał jedenastej porażki. Po prostu wstyd. Wydarzeniem spotkania była beznadziejna gra defensywy łodzian do przerwy i pięć… nieuznanych goli, w tym trzy dla ŁKS.
Bez napastnika – Tejana i mającego uchodzić za jokera w talii – Hotiego zagrał ŁKS zaległy ligowy mecz w Mielcu ze Stalą. Za Tejana wszedł na boisko Jurić i to była jedyna zmiana w podstawowym składzie w porównaniu ze spotkaniem z Pogonią (2:4).
ŁKS zaczął odważnie, jak w Szczecinie. I co z tego, skoro szybko stracił gola (8 minuta). Na szczęście VAR sprzyjał łodzianom. Sędziowie uznali, że wcześniej był spalony. Uff! Inna sprawa, że defensywa ŁKS przypominała pijane dzieci we mgle. W kolejnej groźnej akcji niepewnych defensorów znakomitą interwencją wyręczył Bobek. W kolejnej sytuacji taka akcja bramkarza nie pomogła. Padł gol, ale znów z pozycji spalonej.
Ile można mnożyć prostych błędów, tworzyć, z braku umiejętnośc,i zapalnych sytuacji? Kolejny koszmarny błąd w polu karnym – dwóch niepilnowanych rywali, no po prostu coś nieprawdopodobnego, przyniósł prawidłowo zdobytą bramkę. Tak, jak ŁKS nie grają w defensywie juniorzy! A kto się wpisał na listę strzelców? Oczywiście Szkurin (11 gol). Goli mogło być więcej, bo ŁKS popełniał błąd za błędem, ale sprzyjało mu szczęście.
Tymczasem cała futbolowa odwaga ŁKS w pierwszej połowie skończyła się na jednym słabym, niecelnym strzale Mokrzyckiego. Płakać czy może jednak się śmiać?!
Błędy, błędy i dramatyczne, choć skuteczne interwencje w defensywie łodzian – tak się zaczęła druga połowa. Z upływem minut ŁKS przesunął grę na połowę rywali. Zamieszanie w polu karnym gospodarzy skończyło się pewną interwencją Esselinka, zanim dopadł do piłki były gracz Stali – Flis.
W kolejnej akcji obrońca zdobył gola, ale arbiter Krasny uznał, że wcześniej było zagranie faul na Matrasie. Czy miał rację? Mówiąc szczerze, śmiem wątpić. Było tu więcej aktorstwa niż faulu. ŁKS został skrzywdzony! No cóż nie wszyscy sędziowie w polskiej lidze są Marciniakami.
W kolejnej sytuacji po rzucie rożnym atakowany Getinger nie upilnował Balicia i ŁKS doprowadził do wyrównania. Sytuację analizował VAR i gola nie uznał! Na dodatek Balić ujrzał żółtą kartkę za niebezpieczne zagranie.
ŁKS się nie zniechęcał. Po główce Mammadova świetnie interweniował Kochalski. Po centrze Ramireza do siatki piłkę posłał Mokrzycki. Coś niesamowitego. Sędzia odgwizdał (tym razem słusznie) spalonego! Przez ostatnie sześć minut goście grali z przewagą jednego zawodnika. Para w gwizdek. ŁKS musiał się znów obejść ligowym smakiem.
Stal Mielec – ŁKS 1:0 (1:0)
1:0 – Szkurin (27)
ŁKS: Bobek – Szeliga (70, Młynarczyk), Mammadov, Flis, Durmisi – Mokrzycki, Ceijas (61, Letniowski)- Pirulo (46, Dankowski), Ramirez, Balić (90, Głowacki)- Jurić (46, Janczukowicz)