Ryżową Szczotką

Rezerwowy Pafka

Page 28 of 147

ŁKS. W ostatnim meczu trzeba postawić na ludzi, którym zależy, chce się grać i którzy mają być liderami zespołu w I lidze

Walczy Oskar Koprowski Fot. ŁKS Łódź

Nie ma, co się zastanawiać. Ostatni ekstraklasowy mecz ŁKS 25 maja o godz. 17.30 przy al. Unii powinien odbyć się pod hasłem: To idzie młodość. Trener Marcin Matysiak, w swoim ostatnim meczu jako szkoleniowiec ŁKS, musi zdobyć się na odwagę i postawić od pierwszej minuty na ludzi, którym na łódzkim klubie bardzo, bardzo zależy i do których należeć będzie przyszłość.

Dlatego, moim zdaniem, od pierwszej minuty powinni pojawić się na boisku: Antoni Młynarczyk, Oskar Koprowski (może to on potrafi zatrzymać Ilję Szkurina – 15 bramek w ekstraklasie!) Aleksander Iwańczyk (jest trzecim najmłodszych strzelcem gola dla ŁKS w ekstraklasie: po Tomaszu Wieszczyckim i Marku Saganowskim). Warto też postawić na Keya Tejany, ale na pewno nie w roli skrzydłowego, a wysuniętego napastnika, któremu chęci do walki, grania, absorbowania rywala na pewno nie brakuje.

Trudno zrozumieć dlaczego miejsce w składzie mają piłkarze: Adrien Louveau czy Levent Gulen, którzy nieomal w każdym meczu udowodniają, że są transferową wpadką ŁKS i nie mają umiejętności nawet na miarę polskiej ekstraklasy.

Widać było w Lubinie, jak bardzo brakuje w zespole porządkującego grę Michała Mokrzyckiego. Czy teraz wróci do składu? Wakacje ma już wykartowany Dani Ramirez. Teraz najważniejsze pytanie, czy zostanie w ŁKS i będzie liderem drużyny w I lidze? Pewnie w spotkaniu ze Stalą zastąpi go Engjell Hoti, bo wydaje się, że można na nim bardziej polegać niż na Pirulo.

Aleksander Iwańczyk Fot. ŁKS Łódź

Po meczu czeka ŁKS kadrowa rewolucja. Nawet jeśli odejdzie 13 piłkarzy, to większość z nich pożegnamy bez żalu. Pamiętam czasy, gdy ŁKS trzymał sportowy pion, dzięki swoim wychowankom, piłkarzom ukształtowanym przy al. Unii. Czy powrót do takiego myślenia i działania jest w klubie możliwy?!

Ech mam taką nadzieję, że na koniec krótkiej przygody z ekstraklasą ŁKS pokaże umiejętności, wygra i zachowa czyste konto. Po raz ostatni stało się to… 11 marca w zwycięskim (1:0) wyjazdowym meczu z Wartą.

Liga, nasza liga… Bogusław Kaczmarek: – Walka o trofeum i miejsca na podium toczyła się w ruchu jednostajnie opóźnionym

Były piłkarz m.in. ŁKS Seweryn Gancarczyk ma rację, gdy twierdzi, że gdyby w Lechu i Legii zostawili trenerów, to te drużyny miałyby duże szanse na mistrzostwo Polski. Cóż, działacze są niecierpliwi, nerwowo reagują na niezadowolenie kibiców. O długofalowym, perspektywicznym myśleniu nie ma mowy, choć przez chwilę wydawało się, że tak właśnie jest w Częstochowie. Może powrót Marka Papszuna oznacza nawiązanie do dobrych, skutecznych działań w klubie.

Trudno nie zgodzić się z moim przyjacielem, wybitnym trenerem i wnikliwym obserwatorem futbolowych wydarzeń Bogusławem Kaczmarkiem, który w rozmowie ze sport.tvp.pl mówi wiele gorzkich słów o polskiej piłce. Te słowa warte są zacytowania i chwili zastanowienia i refleksji dla wszystkich tych, którym dobro polskiej piłki leży na sercu.

sport.tvp.pl – Bogusław Kaczmarek: – Walka o trofeum i miejsca na podium toczyła się w ruchu jednostajnie opóźnionym. Jaki jest poziom, każdy widzi. Co na to wpływa? To bardzo długi proces, który zaczął się w 2013 roku, gdy podjęto decyzję o wprowadzeniu formatu ESA 37 z 30. kolejkami fazy zasadniczej, siedmioma dodatkowymi seriami gier i podziałem punktów.

Kolejnym negatywnym czynnikiem było zlikwidowanie rozgrywek Młodej Ekstraklasy, która była bardzo dobrym miejscem do nauki dla młodych piłkarzy. Uważam, że w dużej mierze z tego powodu obecnie na najwyższym poziomie nie ma zbyt wielu młodych zawodników, ale cały czas stawiamy na trzecioligowych obcokrajowców. Proszę prześledzić ich kariery i sprawdzić, ilu z nich po odejściu z Ekstraklasy przebija się do solidnych, europejskich klubów. Ci piłkarze posiadają jednak bardzo sprawnie poruszających się w naszych realiach agentów (…)

Zbyt wielu młodych graczy wyrzucamy na piłkarski śmietnik. Nie każdy młody zawodnik jest od razu gotowy do gry w ekstraklasie. Niektórzy potrzebują czasu, by poprzez treningi i mecze wejść na odpowiedni poziom.

Który ze szkoleniowców wywarł na panu największe wrażenie?

– Słowa uznania dla Tomasza Tułacza (…) Trener zespołu z Niepołomic potrafi wykorzystać słabość swoich bogatszych rywali i należy mu się za to szacunek. To cichy bohater tego sezonu.

Gdyby nie przepis o młodzieżowcu pewnie na boisku w meczu z Lechem nie byłoby… najlepszego piłkarza Widzewa

Kamil Cybulski Zdjęcia. Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl

Widzew znów zaskoczył. Po okresie sportowej mizerii zaprezentował się w meczu z Lechem (1:1) jako zespół z potencjałem. Trzeba jednak powiedzieć wprost, że pewnie nie miałby najlepszego piłkarza na boisku Kamila Cybulskiego, gdyby nie przepis o młodzieżowcu wymuszający pod groźbą dużej finansowej kary, grę takiego piłkarza w ligowym spotkaniu. Chłopak pewnie pokazywałby się nadal w rezerwach, a na boiskach ekstraklasy brylowali by ci, których nie wiedzieć po co i komu sprowadzono do klubu.

Niech wymownym, drastycznym przykładem będzie niejaki Noah Diliberto, który okazał się boiskowym Panem Nikt, który boi się brać na siebie jakąkolwiek odpowiedzialność. Trzeba by było go jednak wystawiać, bo wydano kasę, bo ktoś dał gwarancję, ktoś musi się uwiarygodnić w widzewskim środowisku i znaleźć alibi do dalszej działalności.

Gdyby nie przepis o młodzieżowcu, to takich graczy jak pan Diliberto, byłoby jeszcze więcej na boisku, co stanowiłoby kolejny milowy krok na drodze do upadku polskiej piłki. Ona nie uratuje się sama, trzeba jej pomóc nawet kontrowersyjnym przepisem, bo inaczej ligowa stagnacja, którą obserwujemy, zamieni się w ligową degenerację. Europejski złom samochodowy zalał już nasz kraj, teraz, oby nie, nadszedł czas na polski futbol!

Trener Daniel Myśliwiec

Mam cichą nadzieję, że trener Daniel Myśliwiec w ostatnim meczu (25 maja godz. 17.30 z Radomiakiem w Radomiu) zdobędzie się na odwagę i pokaże młodych graczy, na których będzie liczył w nowym sezonie (zwłaszcza, że Antoni Klimek nie będzie już młodzieżowcem). W zespole rywali na pewno na środku obrony i pod bramką przeciwnika pokaże się młody, bardzo zdolny, choć popełniający też proste błędy 17-letni Luka Vusković. Radomiak ma o co grać, bo nie jest na 100 procent pewny utrzymania w ekstraklasie. Pewność da zdobyty przynajmniej jeden punkt w meczu z Widzewem.

Stało się to, co się miało stać. Doskonale znani w Łodzi ludzie trenerami kadry narodowej w rugby

Kamil Bobryk Fot. PZRugby

Stało się to, o czym ludzie wiedzący, co w rugbowej trawie piszczy, od jakiegoś czasu mówili. Męska reprezentacja Polski w rugby ma nowego trenera. Po rozpatrzeniu 46 kandydatur, komisja konkursowa przeprowadziła rozmowy z pięcioma wybranymi kandydatami. Wybór, który zatwierdził zarząd Polskiego Związku Rugby padł na Kamila Bobryka, byłego reprezentanta Polski, który będzie prowadził kadrę wraz z Tomaszem Stępniem – do niedawna asystentem Janusza Urbanowicza w kadrze kobiet – podaje biuro prasowe PZRrugby.

Dodajmy od siebie, że obaj mieli swój ważny zawodniczy epizod, broniąc barw Budowlanych Łódź

Do ostatniej fazy konkursu przeszło m.in. dwóch Nowozelandczyków, pracujących obecnie w Europie, czy kandydat z Republiki Południowej Afryki. Po zapoznaniu się z programami wszystkich kandydatów, zarząd Polskiego Związku Rugby podjął decyzję o wyborze Kamila Bobryka jako selekcjonera reprezentacji Polski mężczyzn w rugby piętnastoosobowym.

– Kamil Bobryk był wieloletnim zawodnikiem reprezentacji, a jednocześnie jest już doświadczonym trenerem, który na co dzień prowadzi zespół Saint-Jeannais we francuskiej lidze Federal 3 – powiedział Jarosław Prasał, prezes Polskiego Związku Rugby. – Głównymi zadaniami dla sztabu na najbliższe trzy lata będzie oczywiście awans na poziom Championship europejskich rozgrywek, ale przede wszystkim rozwój młodych, zdolnych zawodników, których ostatnio coraz więcej widzimy na krajowych boiskach.

Kamil Bobryk; – Chcemy stworzyć odpowiednio zmotywowaną grupę i przygotować ją do tego, by w momencie awansu była gotowa na podjęcie równej walki z przeciwnikami z wyższej dywizji. To cel długo terminowy. Krótkoterminowo będziemy skupiać się na każdym meczu i oczywiście nie możemy obiecywać za każdym razem zwycięstw, ale chcemy, żeby reprezentacja dawała kibicom dużo radości i powodów do dumy zarówno na boisku, jak i poza nim. Chcemy, by stała się również priorytetem dla całego środowiska. Aby to osiągnąć musimy poprawić komunikację i współpracę na linii sztab kadry – kluby. Wiemy, że w tej kwestii mamy sporo do nadrobienia, bo ten element był w ostatnich latach zaniedbany .

Tomasz Stępień Fot. PZRugby

Tomasz Stępień: – To dla nas spełnienie marzeń i ogromna nobilitacja, bo prowadzenie pierwszej reprezentacji, to wyróżnienie i największe osiągnięcie każdego trenera. To również wielka odpowiedzialność i doskonale zdajemy sobie sprawę z tego co będzie spoczywać na naszych barkach. Praca z kadrą kobiet z pewnością była doskonałym doświadczeniem, bo wiele elementów będę mógł przenieść z niej do organizacji pierwszej reprezentacji seniorów.

Chcielibyśmy, żeby wyniki kadry odzwierciedlały jej potencjał i były lepsze z każdym kolejnym meczem. Naszym celem będzie na pewno awans do Championship, ale by to zrobić musimy skupić się na kontaktach z klubami. Kadra ma być dobrem wspólnym. Jeśli wszyscy będziemy patrzeć w tym samym kierunku, to osiągniemy sukces.


Jest międzynarodowy sukces. Klubowy Puchar Europy. KS Start Brzeziny: Cztery zwycięstwa, 27 strzelonych bramek, pierwsze miejsce i awans!

Fot. Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl

Imponujące. Gdyby tak walczyły w europejskich pucharach drużyny futbolowe. Na razie możemy podziwiać dziewczyny z Brzezin grające w hokeja na trawie. Drużyna KS Hokej Start walcząc u siebie w Klubowym Pucharze Europy (EuroHockey Club Challenge II Women) wygrała wszystkie mecze, nie straciła bramki, zajęła pierwsze miejsce i awansowała do wyższej dywizji. Brawa dla drużyny i jej trenerki Małgorzaty Polewczak.

Przypomnijmy, bo to były piękne dni…Bardzo, bardzo udana była premiera mistrzyń Polski – KS Hokej Start Brzeziny w turnieju EuroHockey Club Challenge II. Nasze hokeistki na trawie w pierwszym meczu pokonały Grupo Desportivo do Viso (POR) 6:0. Bramki: Paula Sławińska, Monika Polewczak. Oliwia Krychniak, Oliwia i Natalia Kucharskie, Zuzanna Rubacha.

Potem: Porvoo HC – KS Hokej Start Brzeziny 0:9Bramki: Oliwia Krychniak i Diana Voronovich po 2, Paula Sławińska, Kinga Owczarek, Zuzanna Rubacha, Magdalena Pabiniak, Monika Polewczak.

W trzecim meczu Klubowego Pucharu Europy mistrzynie Polski w hokeju na trawie – KS Hokej Start Brzeziny pokonały HC Luksemburg 7:0. Bramki: Oliwia Krychniak 3, Magdalena Pabiniak 2 Zuzanna Rubacha, Diana Voronovich.

W decydującym o awansie do wyższej dywizji spotkaniu KS Hokej Start Brzeziny zmierzył się z Europa FC HC w walce o EuroHockey Club Challenge I. Podopieczne trenerki Małgorzaty Polewczak znów pokazały sportową klasę. Pokonały rywalki 5:0. Nie było cienia wątpliwości, kto jest lepszy. Bramki: Zuzanna Rubacha 2, Paula Sławińska, Diana Voronovich, Natalia Kucharska.

Policzmy 6:0, 9:0, 7:0, 5:0. W sumie cztery zwycięstwa, 27 strzelonych bramek, żadnej straconej! Imponujące. MVP turnieju została Monika Polewczak. Oliwia Krychniak z sześcioma golami znalazła się na drugim miejscu najlepszych strzelczyń turnieju.

Barw KS Hokej Start w w europejskich pucharach broniły: Anna Gabara, Monika Polewczak, Paula Sławińska, Karolina Grochowalska, Anastazja Szot, Patrycja Kalczyńska, Magdalena Pabiniak, Oliwia Krychniak, Oliwia Kucharska, Zuzanna Rubacha, Diana Voronovich, Natalia Kucharka, Kinga Owczarek, Emilia Sikora, Zuzanna Kornecka. Trenerka: Małgorzata Polewczak (olimpijka z Moskwy)- wystąpiła w jednym z meczów turnieju EuroHockey Club Challenge II.. Kierownik: Bogdan Rubacha.

Teraz przed KS Hokej Start walka w obronie tytułu mistrzyń Polski. Trzymamy kciuki za nasze dzielne, waleczne i prezentujące wysoki poziom zawodniczki!

22 druga porażka ŁKS. Gol debiutanta sprawił jednak, że walka trwała do końca

Tego można się było spodziewać. ŁKS doznał 22 (15 na wyjeździe) ligowej porażki, Przy takiej statystyce przegranych można tylko wstydliwie zamykać ligową tabelę. Łodzianie walczyli jednak do końca. Debiutant Iwańczyk zdobył gola, co pozwoliło jedynie łodzianom doznać… honorowej porażki.

W składzie ŁKS pojawił się, a jakże, niezniszczalny, choć słaby Gulen oraz… Pirulo, który tym razem zagrał więcej niż poprawnie. Bodaj pierwszy raz w tym sezonie!

Łodzianie zaczęli mecz praktycznie pięcioma defensorami i już po 3 minutach mogli stracić gola. Zagapili się, nie kryli, nie patrzyli, co się dzieje, co w głównej mierze dotyczy Mammadova, i w efekcie Chodyna dostał wykładankę, ale na szczęście w bramce gości był Bobek, który obronił trudny strzał z linii pola karnego. Raz się upiekło, drugi raz już nie. Kolejny błąd ogromny błąd w ustawieniu, łapaniu na spalonego, Mammadova oraz Loeuvou i Kurminowski wykorzystał sytuację sam na sam. Czarna rozpacz! Tak po prostu grać nie można. Dlaczego, dlaczego ciągle szansę dostają ludzie niegodni zaufania.

Zagłębie robiło na boisku, co chciało. Bawiło się piłką, grą i przeciwnikiem. ŁKS bez Mokrzyckiego przypominał w grze defensywnej pijane dziecko we mgle. Gdyby nie interwencje Bobka już po 25 minutach mogło być po meczu.

Statystyki nie kłamały. Zagłębie 10 razy strzelało na bramkę rywali, cztery razy celnie. Konto ŁKS to… 0. Na dodatek czwartą żółtą kartkę ujrzał Ramirez i nie wystąpi w ostatnim meczu przeciwko Stali Mielec.

Na więcej odwagi w grze łodzianie zdobyli się pod sam koniec pierwszej połowy. Nic jednak z tego nie wyniknęło, poza groźnym choć niecelnym strzałem Ramireza i trochę lepszą współpracą hiszpańskich pomocników.

Druga połowa zaczęła się jak pierwsza. ŁKS nie po raz pierwszy miał szczęście, że nie stracił drugiego gola. Potem jednak gra potoczyła się inaczej… Odpowiedzią był pierwszy celny, choć w sumie łatwy do obrony, strzał Ramireza. To stało się w… 50 minucie spotkania. Potem były jeszcze dwa celne, choć równie słabe strzały gości. Mógł jednak paść gol dla łodzian, ale w dobrej sytuacji nieznacznie się pomylił Pirulo. Impuls do lepszej gry dał starający się za dwóch wprowadzony na boisku Tejan.

Wszystko zdało się psu na budę. Chodyna grał tak, jakby już był w dobrej szkole, a jego rywale raczkowali w przedszkolu. Przeprowadził akcję, którą trochę szczęśliwie skutecznie wykończył Grzybek. Potem, jak zwykle, wszystko się posypało i Bobek ratował ŁKS przed stratą kolejnych goli.

Łodzianie mogli wrócić do gry, ale Tejan przegrał pojedynek z bramkarzem Zagłębia, a za chwilę Ramirez posłał piłkę obok słupka. W łódzkiej drużynie zadebiutował w ekstraklasie syn znanego dziennikarza Polsatu – 17-letni Iwańczyk.

Od 84 min ŁKS grał z przewagą jednego zawodnika (drugą żółtą kartkę ujrzał Chodyna). Po jednej, drugiej akcji łodzian na listę strzelców wpisał się Iwańczyk (debiut marzenie) po zagraniu Koprowskiego. Rezerwowi wypracowali gola. W ostatnich sekundach szansę miał jeszcze Młynarczyk, ale posłał piłkę nad poprzeczkę. Może warto było wpuścić ich wcześniej na boisko?! Zagłębie kontynuuje znakomitą ligową passę. Wygrało czwarty mecz z rzędu.

Zagłębie Lubin – ŁKS 2:1 (1:0)

1:0 – Kurminowski (7), 2:0 – Grzybek (58), 2:1 – Iwańczyk (90+4)

ŁKS: Bobek – Dankowski, Mammadov, Gulen, Tutyskinas – Louveau (67, Koprowski) – Szeliga, Ramirez (74, Iwańczyk), Pirulo (85, Hoti), Głowacki (67, Młynarczyk) – Janczukowicz (46, Tejan)

Polskie rugbistki zagrają w w finałowym turnieju w Madrycie. Jest w nich siła, serducho i sportowa moc! A co w ekstralidze panów?

Zdjęcia PZRugby

Wiele dobrego działo się w ten weekend w polskim rugby i to głównie za sprawą pań. Polki, mimo kontuzji i urazów, zagrały na najwyższym poziomie w turnieju w Krakowie. Kluczowe było pokonanie groźnej Kenii 21:15. Udało się! Nasze dziewczyny w nagrodę zagrają w finałowym turnieju World Rugby HSBC Sevens Challenger w Madrycie.

Przed nimi jednak jeszcze ważniejszy cel. Walka o awans na igrzyska olimpijskie w Paryżu. Chiny, Czechy i Meksyk będą grupowymi rywalami Polek w turnieju kwalifikacyjnym w Monako (21 – 23 czerwca). Tylko zwycięzca rozgrywek z udziałem 12 drużyn zdobędzie awans do Igrzysk Olimpijski Paryż 2024 w rugby kobiet. 

Wracając do sukcesu w Krakowie…

– Dużą rolę w turnieju odgrywała… głowa. Nakręcamy się zwycięstwami, budujemy pewność siebie i myślę, że w Monako, gdzie będziemy walczyć o igrzyska olimpijskie, pokażemy super rugby – mówiła Hanna Maliszewska, cytowana przez stronę prasową PZRugby.

– Jest w nas siła, serducho, dajemy z siebie wszystko pomimo urazów. Żartuję, że tu się zalepi, tu zaklei i jakoś będzie – stwierdziła Sylwia Witkowska.

Finał w Madrycie odbędzie się już za dwa tygodnie. Polki zagrają w grupie z Japonią, Hiszpanią i Chinami. W drugiej grupie zmierzą się: RPA, Brazylia, Argentyna oraz Belgia. O awansie do cyklu HSBC SEVNS zadecydują następnie mecze play-off, w których zmierzą się „na krzyż” zespoły z miejsc 1-4 oraz 2-3.

Tymczasem w męskiej ekstralidze rugby w meczu cios za cios drużyna Orkana Sochaczew pokonała Arkę i ona będzie 1 czerwca gospodarzem finałowego pojedynku o tytuł mistrza Polski z Ogniwem Sopot. W spotkaniu o brąz zmierzą się Juvenia Kraków z Pogonią Siedlce.

Wyniki XVIII kolejki:

MKS Ogniwo Sopot v Awenta Pogoń Siedlce 16:22 (9:12)
Sędziowali: Łukasz Jasiński, Daniel Skonieczny, Kamil Mikołajczyk.
Ogniwo: Wojciech Piotrowicz 11 (pd, 3K), Mateusz Plichta 5 (P).
Pogoń: Nkululeko Ndlovu 12 (P, 2pd, K), Łukasz Korneć 5 (P), Vitalij Kramarenko 5 (P).
Żółte kartki: Filip Rau (Ogniwo), Michał Mirosz (Pogoń).

Edach Budowlani Lublin v RzKS Juvenia Kraków 20:14 (12:7)
Sędziowali: Dominik Jastrzębski, Filip Kuniczkowski, Szymon Tarnówka.
Budowlani: Kuziwakwashe Kazembe 10 (P, pd, K), Bartłomiej Jasiński 5 (P), Robizon Kerbelashvili 5 (P).
Juvenia: Riaan van Zyl 7 (P, pd), karne przyłożenie.
Żółte kartki: Bartłomiej Jasiński, Robizon Kerbelashvili, Ian Trollip, Piotr Psuj (wszyscy Budowlani), Grzegorz Gołębiowski, Maciej Dorywalski (obaj Juvenia).

ORKAN Orkan Sochaczew v Life Style Catering RC Arka Gdynia 57:37 (17:20)
Sędziowali: Mateusz Ingarden, Łukasz Jasiński, Tomasz Nowak.
Orkan: Pieter Steenkamp 17 (P, 7pd, K), Patryk Chain 15 (3P), Michał Kępa 5 (P), Bartłomiej Sadowski 5 (P), Andre Meyer 5 (P), Adam Szwarc 5 (P).
Arka: Dawid Banaszek 10 (2pd, 2K), Dominik Mohyła 10 (2P), Szymon Sirocki 5 (P), Giga Mamagulashvili 5 (P), Radosław Rakowski 5 (P), Anton Shashero 2 (pd).

BUDO 2011 Aleksandrów Łódzki v KS Budowlani WizjaMed Łódź 0:25 vo

Widzew, Pierwszy remis na swoim boisku w tym sezonie!

Widzew grał o honor i przerwanie niechlubnego pasma porażek, rywale o miejsce dające prawo walki o europejskie puchary. Oba kluby były mocno pokaleczone. Widzew trzy ligowe porażki z rzędu, Lech dwie. Skończyło się polubownym remisem. Dla Widzewa to pierwszy taki wynik w tym sezonie na swoim boisku (9 zwycięstw, 7 porażek).

Do składu łodzian wrócił Hanosuek, który pod nieobecność Pawłowskiego był kapitanem zespołu.

Łodzianie rozpoczęli mecz na… żółto. W ciągu trzech minut (7 i 10) kartoniki tego koloru ujrzeli Ciganiks i Rondić. Widzew był agresywniejszy, bardziej mobilny, próbował atakować. Wszystko to zdało się psu na budę. W 21 min po dokładnym podaniu Szymczaka. Velde, który sprytnie wbiegł między dwóch (!) obrońców łodzian, mocnym strzałem głową pokonał Gikiewicza. Goście mogli pójść za ciosem. Velde trafił w spojenie słupka z poprzeczką.

Szansę na wyrównanie miał niepilnowany Rondić, ale główkował wprost w Mrozka. Widzew się nie poddawał. Mrozek, próbując wybić piłkę, trafił w Cybulskiego. Ewidentny faul. Jedenastka, którą pewnie, myląc bramkarza, wykorzystał Rondić.

Na początku drugiej połowy blisko gola był Widzew, ale klasę pokazał Mrozek broniąc piłkę po główce Ibizy i dobitce Żyry. Potem łodzianie zmarnowali szansę dwóch na jednego (zawalił Cybulski). Młodzieżowiec miał szansę rehabilitacji. Jednak po jego dobrym strzale końcówkami palców pikę wybił Mrozek. Potem minimalnie chybił Ciganiks. Widzew był lepszy, miał okazje, ale nic pozytywnego (bramka! bramka!) z nich nie wynikało.

Działo się w doliczonym czasie. Lech czekał na swoją szansę i ją miał w końcówce. Na szczęście dla łodzian Ishak główkował wprost w Gikiewicza. Widzew nie był gorszy. Sanchez z kilku metrów trafił w słupek. Potem jeszcze Ishak i Velde nie popisał się w dobrych sytuacjach posyłając piłkę nad poprzeczkę. I wreszcie Sanchez w sytuacji sam na sam nie wygrał starcia z Mrozkiem.

Widzew – Lech Poznań1:1 (1:1)

0:1 – Velde (21, głową), 1:1 – Rondić (43, karny)

Widzew: Gikiewicz – Milos, Żyro, Ibiza, Ciganiks – Diliberto (82, Sanchez), Hanousek, Alvarez – Nunes (70, Klimek), Cybulski (90+2, Tkacz) – Rondić

Ta ostatnia kolejka… W walce o medale w ekstralidze rugby zostało pięć zespołów. Niestety, nas w tej rozgrywce nie ma!

Zdjęcia PZRugby

Przed nami ostatnia kolejka sezonu zasadniczego ekstraligi rugby. Bez nas łodzian, to jeszcze rok temu byłoby nie do pomyślenia. Taka jest rzeczywistość. Budo 2011 nie ma już na rugbowej mapie Polski, a KS Budowlani WizjaMed skończyli zmagania z jednym zwycięstwem. Nie przysłoni wielkiego żalu i rozczarowania fakt, że byli łódzcy gracze (Kamil Bobryk i Tomasz Stępień) zostaną selekcjonerami reprezentacji Polski, a były już opiekun kadry – Chris Hitt będzie… dyrektorem sportowym przy ul. Górniczej. Czy to oznacza nadejście lepszych czasów?!

Skupmy się jednak na tym, co w ekstralidze… Przed jej rozpoczęciem wiemy jedynie, że Orlen Orkan Sochaczew zagra za dwa tygodnie w finale. Nie wiemy natomiast gdzie ten finał się odbędzie i kto będzie przeciwnikiem „Rycerzy”. Nie wiemy również kto zagra o trzecie miejsce, bo w walce o medale pozostało wciąż pięć zespołów – podaje biuro prasowe PZR.

W XVIII kolejce spotkań czekają nas trzy fantastyczne mecze, z których każdy ma znaczenie dla końcowego układu tabeli. Po długiej dominacji Juvenii Kraków, na finiszu rundy zasadniczej nic nie jest już pewne, poza faktem, że Orlen Orkan zapewnił sobie miejsce w finale. Ten finał odbędzie się na boisku drużyny, która zakończy sezon zasadniczy na pierwszym miejscu, a tego wciąż może dokonać Ogniwo Sopot. Sopocianie mogą też spaść na trzecią pozycję i walczyć o brązowe medale. Większość z tych zagadek rozstrzygnie się już w sobotę.

W sobotę o 16:00 rozpoczną się dwa spotkania, które zdecydują o składzie finału oraz meczu o brąz. W każdym z nich spotkają się drużyny o różnych aspiracjach, ale równie wielkiej woli zwycięstwa. To równoległe pojedynki zespołów rywalizujących o miejsca numer dwa, trzy i cztery.

W Sopocie Ogniwo podejmie Awentę Pogoń Siedlce i będzie to prawdziwe starcie tytanów. Na papierze wicemistrzowie Polski są faworytami, ale myli się ten, kto wyciąga wnioski tylko z sytuacji w tabeli. Pogoń od połowy jesieni zaczęła rosnąć w siłę, a wiosną jest trudna do zatrzymania. Gra szybko, efektownie i ma bardzo szeroki, stabilny, mocny skład pełen reprezentantów Polski. Jeśli Ogniwo wygra, wciąż ma szansę zająć pierwsze miejsce w tabeli i zorganizować mecz o mistrzostwo Polski 2 czerwca.

Na wschodzie rozegra się drugie starcie, w którym Edach Budowlani Lublin podejmą Juvenię Kraków. Dla gospodarzy ten mecz to być, albo nie być. Tylko zwycięstwo z punktem bonusowym, który można otrzymać za zdobycie trzech przyłożeń więcej od przeciwnika, daje im szansę na grę w małym finale. By to się jednak stało, Pogoń musi przegrać w Sopocie.

Dawid Plichta, kapitan Orlen Orkana Sochaczew, zapytany kiedyś w wywiadzie o to co chciałby jeszcze w rugby osiągnąć i jakie marzenie spełnić, bez zastanowienia powiedział: „zagrać w finale ekstraligi na stadionie w Sochaczewie”. To marzenie nie tylko tego doskonałego łącznika młyna, ale całej drużyny i kilku tysięcy kibiców, którzy żyją rugby i regularnie wypełniają trybuny „sochaczewskiej Maracany”. Orkan jest dosłownie o jeden krok od realizacji tego celu.

Mecze XVIII kolejki:

Sobota, 18.05.2024, godz.16:00 : MKS Ogniwo Sopot v Awenta Pogoń Siedlce

Sobota, 18.05.2024, godz. 16:00 : Edach Budowlani Lublin v RzKS Juvenia Kraków

Niedziela, 19.05.2024, godz. 15:30 : ORLEN Orkan Sochaczew v Life Style Catering RC Arka Gdynia

Pauzują: Budowlani WizjaMed Łódź i Lechia Gdańsk.

Czy Kraków znów będzie szczęśliwy dla polskich dziewczyn, walczących w topowych rozgrywkach rugby7?

Zdjęcia PZRugby

W weekend 18-19 maja w Krakowie, na Stadionie Miejskim im. Henryka Reymana, reprezentacja Polski w rugby kobiet powalczy w trzecim turnieju kwalifikacyjnym do prestiżowego cyklu HSBC Sevens. Podopieczne Janusza Urbanowicza nie mają łatwego zadania, ale w stolicy Małopolski zawsze wiodło im się znakomicie, dlatego również i teraz przyjeżdżają na turniej pełne nadziei – podaje strona PZR.

Od 2022 roku Kraków stał się domem reprezentacji Polski w rugby 7 kobiet, która odnosi historyczne sukcesy. Właśnie w Grodzie Kraka podopieczne trenera Janusza Urbanowicza świętowały złoty medal mistrzostw Europy, osiągnięcie absolutnie bez precedensu w polskim rugby.

Dwanaście miesięcy później, podczas organizowanych przez Kraków i Małopolskę III Igrzysk Europejskich, „Biało- Czerwone” ponownie zaprezentowały się ze znakomitej strony i po wspaniałym turnieju, który zgromadził tysiące kibiców na trybunach, sięgnęły po srebrny medal, ulegając tylko prawdziwej rugbowej potędze, reprezentacji Wielkiej Brytanii.

Teraz „Biało-Czerwone” wystąpią w trzecim turnieju World Rugby HSBC Sevens Challenger, w którym naszymi grupowymi rywalkami będą drużyny Meksyku, Belgii i Kenii. Podopieczne Janusza Urbanowicza w klasyfikacji generalnej zajmują szóstą lokatę i żeby myśleć o awansie do finałowego turnieju w Madrycie, gdzie zobaczymy cztery czołowe ekipy po trzech turniejach, muszą w Krakowie zaprezentować się z jak najlepszej strony. A najlepiej awansować do finału, co nie będzie łatwe.

– Teoretycznie to ekipa z Europy będzie stanowić dla nas największą grupową przeszkodę. Belgijki mają wysoką kulturę gry, ale uważam, że każdy z tych zespołów może być niebezpieczny. Kenijki mają niesamowite predyspozycje fizyczne, co pokazały w poprzednich turniejach.

My jednak gramy u siebie, gramy w Krakowie, będą tu nasi bliscy, przyjaciele, kibice. Zawsze, kiedy tu gramy, to mamy ósmego zawodnika na boisku, bo wsparcie z trybun daje nam wiatr w żagle. Fakt, że znów możemy grać w Krakowie, tylko potwierdza, że polskie rugby zostaje zauważone na międzynarodowej arenie – powiedziała Marta Morus.

Po konferencji prasowej wszystkie kapitanki otrzymały maskotki smoka wawelskiego, które zabrały ze sobą na tradycyjne, wspólne zdjęcie. To miało miejsce na Zamku Królewskim na Wawelu. Turniej rozpocznie się w sobotę o godzinie 11:00. Mecze fazy grupowej potrwają do 19. W niedzielę na 11:00 zaplanowano ćwierćfinały. Decydujące spotkanie finałowe zostanie rozegrane o godzinie17:23. Bilety są dostępne w serwisie KupBilet: https://www.kupbilet.pl/sport/rugby/ru0040/opis

« Older posts Newer posts »

© 2025 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑