Rezerwowy Pafka

Tag: łks porażka (Page 3 of 3)

ŁKS wielkimi krokami zmierza do spadku z ekstraklasy. Czwarta porażka w wyjazdowym meczu, druga z beniaminkiem. Tak grać po prostu nie można!

W taki sposób zmierza się wielkimi krokami do spadku. Co z tego, że ŁKS strzelił pierwszą bramkę na wyjeździe, skoro przegrał czwarty mecz na obcym boisku, drugi z beniaminkiem. Na dodatek łodzianie ujrzeli grad (osiem) żółtych kartek i aż dwie czerwone (Małachowski i trener Drechsler). Tak dalej być nie może, inaczej łodzianie polecą na łeb i na szyję do I ligi!

Spotkanie od mocnego akcentu zaczęli gospodarze (grający na stadionie Cracovii). Koj z 20 metrów posłał piłkę obok słupka. ŁKS ostro zaczął spotkanie. W ciągu 60 sekund żółte kartki po faulach ujrzeli Pirulo i Letniowski (pauzuje w kolejnym spotkaniu). A potem podobny kartonik ujrzeli Dankowski i członek sztabu ŁKS. Nie minęła 12 minuta spotkania!

Puszcza była konkretniejsza. Zbierała drugie piłki. Zmuszała łodzian do bronienia własnego przedpola. W 22 min po stałym fragmencie gry Mroziński sprawdził refleks Bobka. Pierwszy celny strzał. Za chwilę kolejny – Siemaszki. Znów lepszy był bramkarz gości.

Co z tego, skoro po analizie VAR arbiter uznał, że Pirulo kopnął w polu karnym Zapolnika. Craciun pewnym strzałem w róg wykorzystał jedenastkę.

Indywidualne szarże łodzian bez właściwego wsparcia kolegów kończyły się fiaskiem. Mecz wyglądał jak starcie futbolowego profesora z uczniakiem. W tej ostatniej roli występował niestety ŁKS. Bardzo, bardzo smutne.

Goście mieli szczęście, bo po kontrze i podaniu Siemaszki w sytuacji sam na sam Bartosz, który wyprzedził Dankowskiego, przestrzelił. W odpowiedzi po główce Letniowskiego piłkę sprzed linii bramkowej wybił Stępień.

W przerwie trener Moskal dokonał trzech zmian w składzie. Nie miał innego wyjścia. Trzeba było szukać lekarstwa na beznadziejną grę podopiecznych. I takie się znalazło. Debiutant Małachowski świetnie dograł piłkę do Tejana, a ten po 30 sekundach drugiej połowy zdobył debiutanckiego gola w barwach ŁKS. Małachowski krótko był bohaterem. Po niebezpiecznym ataku na nogę Bartosza w 54 minucie ujrzał czerwoną kartkę! Debiutant pograł w ekstraklasie… dziewięć minut.

ŁKS musiał walczyć w dziesiątkę. I stało się to, co musiało się stać. Cofnięty ŁKS dał się zaskoczyć składną akcją gospodarzy. Łodzianie (Dankowski, Flis, Monsalve) patrzyli bezradnie, jak rywale wymieniają piłkę. W podsumowaniu Cholewiak pewnym strzałem w róg dał gospodarzom prowadzenie. Po długiej analizie VAR gol został uznany. Bobek ratował ŁKS przed stratą kolejnego gola. ŁKS też miał szansę na bramkę, ale debiutant Fase trafił w boczną siatkę. ŁKS przegrał. Nie pomógł bramkarz Bobek w polu karnym rywali. Puszcza przebiegła ponad 128 kilometrów i wybiegała cenne zwycięstwo.

Mecz obserwowało ponad 2 tysiące widzów.

Puszcza Niepołomice – ŁKS 2:1 (1:0)

1:0 – Craciun (25, karny), 1:1 – Tejan (46), 2:1 – Cholewiak (75)

ŁKS: Bobek – Louveau (46, Małachowski), Monsalve, Flis, Dankowski (84, Fase), Letniowski (46, Hoti), Mokrzycki, Głowacki, Pirulo (46, Szeliga), Tejan, Ramirez (60, Tutyskinas)

Przestraszony uczniak – ŁKS dostał surową lekcję od kandydata na mistrza – Legii. Co będzie dalej? Oby łodzianie nie stali się ligowym chłopcem do bicia!

Premiera okazała się falstartem. ŁKS był przestraszony, zdeprymowany, uczniak przy futbolowym profesorze. Nie miał nic do powiedzenia w meczu z kandydatem na mistrza – Legią. Przegrał wyraźnie i jak najbardziej zasłużenie. Nowi gracze okazali się słabymi przeciętniakami, których w Polsce z polskim paszportem mamy na kopy. Po co takich piłkarzy sprowadzać do klubu? Drżę, myśląc co będzie dalej.

ŁKS swój ostatni mecz w ekstraklasie rozegrał… 1098 dni temu. Szmat czasu. To 67 sezon łodzian w najwyższej klasie rozgrywek. Kazimierz Moskal na premierowy mecz w Warszawie z głównym kandydatem do tytułu mistrza Polski – Legią, wystawił czterech nowych, sprowadzonych latem zawodników.

W 19 min po główce Pekharta wykazał się Bobek. To była pierwsza groźna akcja tego meczu. W kolejnej łódzki bramkarz pewnie obronił uderzenie Josue. Do trzech razy sztuka. Po szybkiej akcji zainicjowanej przez Josue, dokładnym dograniu Wszołka pewnym uderzeniem w róg popisał się Pekhart. Bobek był bez szans.

Legia nie przerywała natarcia. W kolejnej akcji Hoti zachował się jak junior zagrywając piłkę ręką w polu karnym. Jedenastki nie wykorzystał Josue, choć strzelił mocno przy słupku, bo fantastyczną interwencją popisał się Bobek.

Legia do przerwy dyktowała warunki gry. ŁKS nie przeprowadził żadnej groźnej akcji, nie oddał strzału na bramkę rywali. Miał za to w składzie najlepszego gracza pierwszych 45 minut – bramkarza Bobka.

W 50 min powinno, ba musiało być 1:1. Po znakomitym podaniu Ramireza w sytuacji sam na sam znalazł się Tejan. Strzelił obok Tobiasza, ale trafił w słupek. Dobry napastnik po prostu nie może marnować takich sytuacji. Mamy drugiego… Balongo?! ŁKS się nie zdeprymował. Po akcji Mokrzyckiego mocny strzał Szeligi pewnie obronił Tobiasz.

Nie strzelasz, to tracisz. Zacentrował Kun, Wszołek okazał się lepszy od dwóch graczy łodzian, dograł do Peckharta, a ten z dwóch metrów posłał głową piłkę do siatki. Dwie asysty Wszołka, dwa gole Peckharta. Kto ich pilnował, a raczej pogubiony na boisku, tego nie robił?

Futbolowa słabość ŁKS była coraz większa. Po zbyt słabym i przewidywalnym podaniu Ramirezea do Kelechukwu poszła kontra gospodarzy. Ramirez nie był w stanie dogonić rywala, co skończyło się trzecim golem czyli hat trickiem Peckharta.

Wynik mógł wyższy. gdyby nie udane interwencje Bobka, który piłkarsko przewyższał swoich kolegów o głowę.

Mecz obserwował ełkaesiak z NBA- Gortat, ale z każdą upływającą minutą miał coraz bardziej kwaśną minę. Ja po premierze też. Z niepokojem patrzę na to, co będzie dalej.

Legia – ŁKS 3:0 (1:0)

1:0 – Peckhart (25), 2:0 – Peckhart (56, głową), 3:0 – Peckhart (68)

ŁKS Łódź: Bobek – Dankowski, Monsalve, Marciniak, Głowacki – Mokrzycki – Ramirez (80, Lorenc) , Hoti (64, Letniowski)– Pirulo (82, Śliwa), Tejan (80, Janczukowicz), Szeliga (64, Kelechukwu)

Nie było sytuacji, nie było goli. Czwarta ligowa porażka ŁKS, co tu kryć, po słabym meczu

Jeszcze raz okazało się, że statystyki nie grają. Trzy ostatnie mecze ŁKS wygrał z Puszczą 2:0. W pięciu ostatnich starciach łodzianie strzelali przynajmniej dwie bramki. Tym razem żadnej, praktycznie nie mając ku temu żadnej okazji. Nic zatem dziwnego, że doznali czwartej porażki w tych rozgrywkach. Tak słaba, nieskuteczna gra liderowi nie przystoi.

Trener Moskal postawił na tych samych ludzi, którzy zaczęli pojedynek z Chrobrym (5:2). – Jesteśmy przygotowani na trudny pojedynek – powiedział przed spotkaniem łódzki szkoleniowiec. – Cały czas musimy mieć chłodną głowę, pokorę i mocno stąpać po ziemi.

Pierwszy celny, choć słaby, strzał Thianake w 10 minucie spotkania. W odpowiedzi Spremo odebrał piłkę, strzelił z dystansu, ale Komar nie dał się zaskoczyć. Puszczy to nie zniechęciło. Uderzenie Klisiewicza zablokował Monsalve.

W pozornie niegroźnej sytuacji w 21 min, gdy Puszcza oddała piłkę, Monsalve zagrał do Bobka, który bieg w… innym kierunku. Do piłki w sytuacji sam na sam dopadł Klisiewicz. Z ostrego kąta trafił w słupek. Po dobitce Zapolnika Bobek wybił piłkę nad poprzeczkę. Co się odwlecze…

Po mocnym strzale z linii pola karnego nieupilnowanego obrońcy Wojcinowicza piłka odbiła się od poprzeczki i wylądowała za linią bramkową. Gol był wypadkową przewagi, jaką na boisku mieli gospodarze.

Łodzianie nie byli w stanie rządzić w środku pola. Gra do przodu kończyła się stratą najpóźniej po trzecim podaniu.

Wreszcie po ponad pół godzinie gry z dobrej strony pokazał się Pirulo. Zagrał inteligentnie do wbiegającego w pole karne do Kowalczyka. Ten się jednak pogubił i akcja skończyła się na nieudanym zagraniu, a nie na groźnym strzale.

Kompletnie nieudane 45 minut w wykonaniu ŁKS, który był statyczny, bierny, dawał się wyprzedzać i nie potrafił skonstruować groźnej podbramkowej sytuacji.

W pierwszej akcji drugiej połowy w 49 min pokazał się Spremo. Minął trzech rywali, ale strzelił za słabo, żeby sprawić kłopot Komarowi. ŁKS przejął inicjatywę. Zepchnął rywali do defensywy, ale szybkie kontry gospodarzy były składne i groźne. Dankowskiego ograł Thiago, wpadł w pole karne, strzelił w krótki róg, ale Bobek nie dał się zaskoczyć. Tak groźnej akcji łodzian nie było. ŁKS znów, jak do przerwy, tracił piłki po dwóch, trzech podaniach, a rywale, starając się to wykorzystać, tworzyli groźne kontry. Bilans celnych strzałów ŁKS w końcówce drugiej połowy, to: główka Koprowskiego w 86 min spotkania. Piłkę bez trudu chwycił Komar. Im daje w las, tym gorzej. Dośrodkowania Korta ze stojącej piłki w pole karne były… poniżej krytyki. Pomocnik swoimi nieudolnymi kopnięciami piłki odebrał gościom szansę na stworzenie w końcówce groźnej sytuacji.

Za podsumowanie występu łodzian niech posłuży bilans Balongo (choć nie tylko on grał słabo): 21 występów w ŁKS, 0 bramek, 0 asyst i niewiele, żeby nie powiedzieć nic, pożytku dla drużyny w meczu z Puszczą.

Puszcza Niepołomice – ŁKS1:0 (1:0)

1:0 – Wojcinowicz (25)

ŁKS: Bobek – Dankowski (74, Wszołek), Nacho Monsalve, Marciniak, Spremo (81, Koprowski), Mokrzycki, Trąbka, Kowalczyk (59, Janczukowicz), Pirulo (59, Kort), Balongo (74, Jurić), Szeliga

Kolejne ligowe mecze ŁKS

12 marca (niedziela): 12:40 – ŁKS – Stal Rzeszów (Polsat Sport)

19 marca (niedziela): 14:45 – Ruch Chorzów – ŁKS (Polsat Sport)

2 kwietnia (niedziela): 12:40 – ŁKS – Chojniczanka Chojnice (Polsat Sport)

11 kwietnia (wtorek): 20:30 – Górnik Łęczna – ŁKS (Polsat Sport)

Newer posts »

© 2025 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑