
Widzew w dotychczasowych meczach ligowej wiosny zdobył tylko punkt. W pojedynku z Pogonią nie miał nic do powiedzenia. Doznał ligowej klęski. Prawda jest okrutna. Łodzianie będą bronić się i to kurczowo przed spadkiem z ekstraklasy!
Czarna rozpacz. Od początku meczu Pogoń zepchnęła łodzian do rozpaczliwej defensywy. Zdobyła jednak gola po katastrofalnym błędzie gospodarzy. Widzew wyprowadzał piłkę spod własnej bramki. Gikiewicz podał piłkę do Alvareza. Ten przyjął piłkę w sposób niegodny juniora. Przyjął? Nie po prostu mu się dobiła. Przejął piłkę Kurzawa i w sytuacji sam na sam skrzętnie skorzystał z prezentu.
Gdy lewą stroną atakowali Gong z Kwiatkowskim, to tak, jakby widzieli się… pierwszy raz w życiu. Kończyło się wszystko kompletnym nieporozumieniem i stratą piłki! Wreszcie, wreszcie po fatalnym początku, dobrze zagrał starający się zrehabilitować Alvarez, ale strzał Gonga obronił Cojocaru. Pierwsza akcja Gonga w Widzewie, którą brawami nagrodzili kibice.
Potem łodzianie próbowali odwrócić meczowe wektory. Atakowali ale… Albo były to próby chaotyczne, albo za mało było graczy do rozegrania piłki.
Tymczasem… Zaatakowali goście i stało się kolejne nieszczęście. Gikiewicz znakomicie obronił strzał Przyborka po składnej akcji szczecinian, ale we walce o górną piłkę Silva, niczym junior, zagrał ręką w polu karnym. Jedenastkę pewnie wykorzystał Kolouris. Fani, którzy znów wypełnili stadion, w mało parlamentarny sposób domagali się lepszej gry gospodarzy, dodając: Kibice chlubą Widzewa! To prawda, ale na tym nie da się zbudować wszystkiego.
Jak się zaczęła druga połowa? Jak zwykle w tym meczu. Po fatalnej stracie Gonga, skórę łodzianom ratował udaną interwencją Gikiewicz.
Goście byli szybsi, bardziej zdecydowani, z łatwością zbierali drugie piłki. Widzew się bronił, momentami kurczowo. I stało się to co musiało się stać. Strata piłki, dodajmy juniorska,w środku pola, a kontra przyniosła trzeciego gola. Asystentem był wiecznie młody Grosicki. Po prostu przepaść na korzyść Pogoni. Potem kolejna strata, kolejna dokładna centra Grosickiego i hat trick Kolourisa.
Ci dwaj panowie dla łodzian było nie do zatrzymania, jakby grali w innej lidze, inną, o kilka klas lepszą piłkę. Gdy schodzili z boiska żegnały ich oklaski łódzkich kibiców. One też powitały pojawienie się na boisku Pawłowskiego.
Aktywa Widzewa? Po kontrze Hamulić trafił w słupek. To za mało, żeby nie czuć wielkiego rozczarowania.
Widzew – Pogoń 0:4 (0:2)
0:1 – Kurzawa (8), 0:2 – Kolouris (40, karny), 0:3 – Kolouris (53), 0:4 – Kolouris (63)
Widzew: Gikiewicz – Kwiatkowski, Żyro, Volanakis, Silva – Alvarez (70, Hanousek), Shehu, Kerk (70, Pawłowski) – Gong (64, Łukowski), Sypek (64, Stachowicz) – Sobol (55, Hamulić)
Dodaj komentarz