Piłkarze Widzewa i ŁKS intensywnie przygotowująsię do ligowych rozgrywek. Szukają nowych, lepszych zawodników. Wiadomo, że oba łódzkie kluby oddałyby królestwo za bramkostrzelnego napastnika. Tu jednak wyjątkowy deficyt na całym polskim, futbolowym rynku. Wolnego gracza, z kartą na ręku, który jest w stanie zagwarantować kilkanaście goli w sezonie, można ze świecą szukać.
Widzew musiał obejść się smakiem. 30-letni Bartosz Śpiączka został graczem Korony Kielce. Oczywiście, można postawić na III-ligowych Hiszpanów i wyjść na tym jak Zabłocki na mydle. Przekonał się o tym wyjątkowo boleśnie ŁKS. Gdyby Samu Corral był napastnikiem z prawdziwego zdarzenia, to wynik ostatnich derbów Łodzi mógł być inny.
Jest w regionie człowiek, który imponuje strzelecką skutecznością. 30-letni Jakub Perek został królem strzelców klasy okręgowej grupy czwartej. Piłkarz Jutrzenki Drzewica zdobył w ciągu sezonu, tak to nie bajka, 69 bramek. Drugiego piłkarza na liście wyprzedził o 33 gole. Kuba zaimponował w spotkaniu z Koroną Łaguszew, które Jutrzenka wygrała 11:0. Poszedł w ślady legendarnego polskiego piłkarza – Ernesta Wilimowskiego i strzelił w tym pojedynku… dziesięć bramek! Ezi 21 maja 1939 roku w meczu z Union – Touring Łódź też dziesięć razy wpisał się na listę strzelców. Ech, gdyby trafić na drugiego Perka, wtedy tak Widzew, jak i ŁKS, byłyby spokojne o swoją ligową przyszłość.
Przez ponad 30 lat pisałem, bardzo często o sporcie, wzbudzający spore emocje felietonik Ryżową Szczotką w Expressie Ilustrowanym. Uznałem, że warto do niego wrócić. Wiele się zmieniło, a jednak nadal są sprawy, które wymagają komentarza bez owijania w bawełnę.
Pisze z Łodzi sobie szkodzi - tak tytułował swoje felietony znakomity Zbyszek Wojciechowski. Inny świetny dziennikarz Antoś Piontek mówił, że w sporcie jak w żadnej innej dziedzinie życia widać czarno na białym w całej jaskrawości otaczającą nas rzeczywistość. Do tych dwóch prawd chcę nadal nawiązywać.
Dodaj komentarz