W taki sposób zmierza się wielkimi krokami do spadku. Co z tego, że ŁKS strzelił pierwszą bramkę na wyjeździe, skoro przegrał czwarty mecz na obcym boisku, drugi z beniaminkiem. Na dodatek łodzianie ujrzeli grad (osiem) żółtych kartek i aż dwie czerwone (Małachowski i trener Drechsler). Tak dalej być nie może, inaczej łodzianie polecą na łeb i na szyję do I ligi!

Spotkanie od mocnego akcentu zaczęli gospodarze (grający na stadionie Cracovii). Koj z 20 metrów posłał piłkę obok słupka. ŁKS ostro zaczął spotkanie. W ciągu 60 sekund żółte kartki po faulach ujrzeli Pirulo i Letniowski (pauzuje w kolejnym spotkaniu). A potem podobny kartonik ujrzeli Dankowski i członek sztabu ŁKS. Nie minęła 12 minuta spotkania!

Puszcza była konkretniejsza. Zbierała drugie piłki. Zmuszała łodzian do bronienia własnego przedpola. W 22 min po stałym fragmencie gry Mroziński sprawdził refleks Bobka. Pierwszy celny strzał. Za chwilę kolejny – Siemaszki. Znów lepszy był bramkarz gości.

Co z tego, skoro po analizie VAR arbiter uznał, że Pirulo kopnął w polu karnym Zapolnika. Craciun pewnym strzałem w róg wykorzystał jedenastkę.

Indywidualne szarże łodzian bez właściwego wsparcia kolegów kończyły się fiaskiem. Mecz wyglądał jak starcie futbolowego profesora z uczniakiem. W tej ostatniej roli występował niestety ŁKS. Bardzo, bardzo smutne.

Goście mieli szczęście, bo po kontrze i podaniu Siemaszki w sytuacji sam na sam Bartosz, który wyprzedził Dankowskiego, przestrzelił. W odpowiedzi po główce Letniowskiego piłkę sprzed linii bramkowej wybił Stępień.

W przerwie trener Moskal dokonał trzech zmian w składzie. Nie miał innego wyjścia. Trzeba było szukać lekarstwa na beznadziejną grę podopiecznych. I takie się znalazło. Debiutant Małachowski świetnie dograł piłkę do Tejana, a ten po 30 sekundach drugiej połowy zdobył debiutanckiego gola w barwach ŁKS. Małachowski krótko był bohaterem. Po niebezpiecznym ataku na nogę Bartosza w 54 minucie ujrzał czerwoną kartkę! Debiutant pograł w ekstraklasie… dziewięć minut.

ŁKS musiał walczyć w dziesiątkę. I stało się to, co musiało się stać. Cofnięty ŁKS dał się zaskoczyć składną akcją gospodarzy. Łodzianie (Dankowski, Flis, Monsalve) patrzyli bezradnie, jak rywale wymieniają piłkę. W podsumowaniu Cholewiak pewnym strzałem w róg dał gospodarzom prowadzenie. Po długiej analizie VAR gol został uznany. Bobek ratował ŁKS przed stratą kolejnego gola. ŁKS też miał szansę na bramkę, ale debiutant Fase trafił w boczną siatkę. ŁKS przegrał. Nie pomógł bramkarz Bobek w polu karnym rywali. Puszcza przebiegła ponad 128 kilometrów i wybiegała cenne zwycięstwo.

Mecz obserwowało ponad 2 tysiące widzów.

Puszcza Niepołomice – ŁKS 2:1 (1:0)

1:0 – Craciun (25, karny), 1:1 – Tejan (46), 2:1 – Cholewiak (75)

ŁKS: Bobek – Louveau (46, Małachowski), Monsalve, Flis, Dankowski (84, Fase), Letniowski (46, Hoti), Mokrzycki, Głowacki, Pirulo (46, Szeliga), Tejan, Ramirez (60, Tutyskinas)