Rezerwowy Pafka

Tag: ekstraklasa (Page 29 of 29)

Widzew. Były wrażenia artystyczne, były bramki i jest premierowe zwycięstwo

widzew.com

Widzew w drugim meczu zdobył premierowe ligowe punkty. Łodzianie pokazali moc. Były wrażenia artystyczne i były gole – pierwszy wyjątkowej urody, drugi po odważnej indywidualnej akcji

Trener Janusz Niedźwiedź wcielił w życie nową zasadę: przegranego składu się nie zmienia i postawił na tych samych ludzi, którzy zaczęli mecz z Pogonią w Szczecinie (1:2). Znów w składzie zabrakło napastnika z krwi i kości. Za takiego po raz kolejny musiał robić Pawłowski, który dla szkoleniowca po prostu jest… napastnikiem. Z nowych sprowadzonych latem graczy na boisku pojawili się dwaj defensorzy.

Jaga pierwszy mecz wygrała (2:0 z Piastem), a trener Maciej Stolarczyk zdecydował się na zmianę. Trubeha usiadł na ławce, a w wyjściowej jedenastce znalazł się Gual.

W pierwszej połowie grę prowadziła Jagiellonia. Widzew szukał szczęścia w kontrataku. I doczekał się swojej szansy po pół godzinie gry. Niestety, niepilnowany Kun główkował szczupakiem z kilku metrów obok słupka. Była to najlepsza sytuacja pierwszej połowy!

Jaga miała kilka, choć nie tak dobrych, brakowych okazji. Raz świetnie interweniował Ravas, dwa razy ofiarnie na ciało przyjął piłkę dobrze ustawiający się Stępiński. Zaimponował Letniowski, który zademonstrował techniczny kunszt, mijając zwodami trzech rywali.

Kun miał kolejną okazję na początku drugiej połowy. Znów główkował, tym razem celnie, ale świetnie spisał się bramkarz rywali. Znów Stępiński pokazał, że jest liderem defensywy, gdy zatrzymał udaną interwencją wychodzącego na pozycję sam na sam Guala. Od 65 minuty Widzew grał bez młodzieżowca, co według nowych absurdalnych przepisów jest możliwe.

Odwaga łódzkiego obrońcy została nagrodzona. Rajd Żyry rywale zatrzymali tuż przed polem karnym. Rzut wolny wykonywał Pawłowski i zrobił to perfekcyjnie. Uderzył nad murem, w okolicach okienka. Piłka odbiła się jeszcze od słupka i wpadła do siatki! Takie wrażenia artystyczne (znakomite zagranie napastnika) trzeba nagradzać bramkami! To gol na miarę najlepszych europejskich lig!

Indywidualna, przebojowa akcja Sancheza, który odważnie wszedł w strefę obronną rywali, zwiódł trzech obrońców i wepchnął piłkę do siatki.

Widzew wystąpił w nowych strojach o mocnym granatowym kolorze.

Jagiellonia Białystok – Widzew 0:2 (0:0)

0:1 – Pawłowski (72, wolny), 0:2 – Sanchez (84)

Widzew: Ravas – Stępiński, Żyro, Czorbadżijski (63, Kreuzriegler) – Danielak (65, Shehu), Kun, Hanousek, Nunes – Terpiłowski (63, Sanchez), Letniowski (80, Zieliński) – Pawłowski (80, Hansen)

Widzew. Czy znów zbiorą pochwały tylko za wrażenia artystyczne?

Można zaklinać rzeczywistość i mówić, że było dobrze, ale to nie jest prawda. Widzew prowadził w Szczecinie z Pogonią, ale potem dał sobie strzelić dwie bramki, których można było uniknąć. Przy pierwszej defensywa dała się rozklepać jak dzieci i rywal mógł posłać piłkę do pustej bramki. Czy w tej sytuacji budowanie od nowa tej formacji miało sens? Przy drugiej Juliusz Letniowski, jeden z lepszych graczy Widzewa, dał się nawinąć na prosty juniorski zwód i doszło do nieszczęścia.

Już dziś o godz. 20.30 Widzew zagra w Białymstoku z Jagiellonią. W pierwszej kolejce Jaga pewnie pokonała zawsze groźny Piast Gliwice 2:0. Nie gra w pucharach, może wszystkie siły skoncentrować na lidze.

– Nie wychodzimy ze strachem, że coś może się nie udać. Wierzymy, że swoją dobrą grę ze Szczecina zaprezentujemy w Białymstoku i swoją dobrą grę poprzemy korzystnym wynikiem. Nasi młodzieżowcy wyglądają dobrze i zasługują na grę. Chcemy zagrać w wielu aspektach podobnie, jak z Pogonią, ale lepiej musimy zagrać w obronie. Po meczu Jagielloni z Piastem wiemy, jakie są mocne i słabe strony drużyny z Białegostoku. Znamy system, jakim gra Jagiellonia – powiedział Janusz Niedźwiedź.

My czekamy na to, że jak brylanty zabłysną w ligowym graniu nowi, z takim medialnym szumem sprowadzani, nowi piłkarze Widzewa. Czekamy z niecierpliwością na tego, który może z nich wszystkich przydać się najbardziej czyli Filipa Starzyńskiego z Zagłębia Lubin.

Uwaga, uwaga. Ważna wiadomość. Transmisję z meczu Jagiellonia – Widzew przeprowadzi TVP Sport!!!!

Czy Łódź musi być miastem futbolowej beznadziei?

Pokaż mi jaką masz u was piłkę, a powiem ci w jakim mieszkasz mieście. Jeśli ta teza jest prawdziwa to Łódź to miasto futbolowej (nie licząc piłkarek TME SMS!) i nie tylko beznadziei.

Inauguracja, jakby nie zaklinać rzeczywistości, wypadła… fatalnie. Obie nasze drużyny – Widzew i ŁKS – obeszły się smakiem. Nie zdobyły żadnego ligowego punktu. Nie chcę wysnuwać daleko idących wniosków, ale wygląda na to, że Widzew będzie bronił się przed spadkiem, a ŁKS zostanie co najwyżej ligowym przeciętniakiem. Jasne, nie ma w Łodzi, wielkich państwowych koncernów, które w razie kłopotów sypną gotówką. Ale też budżety obu kluby nie należą do najgorszych: Widzew – 30 mln zł. ŁKS – 10 mln zł. Nie widać jednak w Łodzi piłkarskiego pomysłu na miarę Rakowa Częstochowa i żadne zaklęcia tego na razie nie zmienią.

Twierdzenie, że Widzew przegrał po walce, z podniesioną głową, nie był gorszy od ligowego medalisty, a o sukcesie zdecydował genialny strzał rywala, tylko mydlą oczy. Rację ma lider drużyny – Bartłomiej Pawłowski, który twierdzi, że za wrażenia artystyczne punktów się nie przyznaje, a o nie trzeba heroicznie walczyć w każdym spotkaniu, bo na koniec może ich zabraknąć.

ŁKS doznał kolejnej wyjątkowo bolesnej porażki na własnym boisku, ale trener Kazimierz Moskal twierdzi, że do zmian w filozofii grania nie dojdzie. Nadal zespół będzie chciał grać w piłkę. Tylko pytanie, co się stanie jeśli powiedzmy po pięciu kolejkach będzie miał (oby nie!) zero punktów. Gra się tak jak przeciwnik pozwala i na ile nas stać. Jeśli stać nas jedynie na kopaninę, wybijanie piłki do przodu i liczenie na cud w kontrataku, to czy się komuś to podoba czy nie, trzeba taką taktykę zastosować.

W drugiej kolejce ligowych spotkań Widzew 22 lipca o godz. 20.30 zagra w Białymstoku z Jagiellonią, a ŁKS 24 lipca o godz. 12.40 zmierzy się w Tychach z GKS.

Ligi nasze ligi. Pierwszego gola w tym sezonie strzelił były widzewiak. Co pokażą nasze drużyny – ŁKS i Widzew?

Jest pierwsze ligowe osiągnięcie, z byłym widzewiakiem w roli głównej. Premierową ligową bramkę strzelił Adam Radwański, a w I lidze Termalica pokonała Odrę Opole 2:1.

Dziś o godz. 20 ŁKS w I-ligowym starciu przy al. Unii podejmuje GKS Katowice. Podstawowe pytania: ilu kibiców zasiądzie na trybunach i czy ŁKS wygra na stadionie im. Władysława Króla?

Trener Kazimierz Moskal zdaje sobie sprawę, że zespół musi zagrać lepiej niż w sparingach, stworzyć więcej bramkowych sytuacji, wykorzystać je i zainaugurować ligowe granie od zwycięstwa. Na razie pierwszy mały finansowo personalny sukcesik. Klub dogadał się w sprawie kasy z Antonio Domiguezem, który już jako piłkarz GKS Tychy za tydzień zagra przeciwko ŁKS.

A jednym z liderów rywali w defensywie ma być były widzewiak – Daniel Tanżyna.

Pierwszym ekstraklasowym rywalem widzewiaków w rundzie jesiennej będzie Pogoń. Spotkanie odbędzie się w niedzielę (17.30) w Szczecinie.

Widzewiacy na własnym stadionie zaprezentują się po raz pierwszy dopiero 31 lipca (20), kiedy to podejmą przy al. Piłsudskiego Lechię Gdańsk. Ważne, że po ośmiu latach banicji Widzew znów jest w ekstraklasie.

Odważne deklaracje łodzian przed arcytrudnym spotkaniem: – Plan jest taki jak zawsze – jedziemy po to, by wygrać – mówi trener Janusz Niedźwiedź.

– Będziemy chcieli grać w pikę, a nie walczyć o przerwanie. Chcemy iść do przodu, strzelać bramki – zapowiada przed pierwszym meczem Widzewa Bartłomiej Pawłowski. – Nie ma strachu przed Pogonią.

Rywale, po kompromitującym występie w europejskich pucharach, bardzo chcą się zrehabilitować, co zapowiada ich lider – Kamil Grosicki.

Na razie w jednym Widzew jest już… liderem – ma najdroższe koszulki dla kibiców w całej ekstraklasie. I jak to się ma do hasła: „Zawsze w 12!”?

Piłkarska ekstraklasa – marny produkt wart jednak ponad miliard złotych

Jaki jest koń czyli polska piłkarska ekstraklasa każdy widzi. No, mówiąc wprost, marna plasująca się w ogonie europejskich lig. Czasem jeden, dwa mecze jak cudem odnalezione brylanty, pozwolą nam zabłysnąć na europejskim podwórku. Niestety, na chwilę, a potem znów i tak pogrążamy się w futbolowej słabiźnie. Canal Plus robi co może, żeby transmisje ze spotkań ekstraklasy były na europejskim poziomie. Na pewno jakość relacji na głowę bije to co one mają do pokazania i żadne najbarwniejsze opowieści sprawozdawców tego nie zmienią.

Skoro najzdolniejsi młodzieżowcy dyktują warunki transferowej gry, a najazd III-ligowych Hiszpanów uważa się za sportowy sukces, to mamy tę marność nad marnościami.

Dość narzekań. W każdym razie ekstraklasa to ważny produkt dla komercyjnej stacji, bo polski kibic na polską ekstraklasę się nie obraża. Bez względu na to co ona sobą reprezentuje chce ją oglądać. Inne stacje widzą, że to może być łakomy telewizyjny kąsek i stają do walki o prawa do relacji. Stawka wzrasta z każdym rozdaniem. Teraz za nabycie kolejnych praw Canal Plus w czteroletnim pakiecie zapłaci ponad… miliard złotych.

– Czyli cała liga rocznie jest tyle warta co najsłabszy klub Premier L…. Jesteśmy naprawdę biedni… ale krzywa wznosząca – stwierdza z goryczą były prezes PZPN Zbigniew Boniek. Inna sprawa, jak dawałby sobie radę w Premier League mistrz Polski. Wiele wskazuje na to, że byłby dostarczycielem punktów, któremu trudno oddać innemu zespołowi czerwoną ligową latarnię.

Takiego bramkostrzelnego napastnika potrzebują Widzew i ŁKS!

fot. janusz młynarczyk

Piłkarze Widzewa i ŁKS intensywnie przygotowują się do ligowych rozgrywek. Szukają nowych, lepszych zawodników. Wiadomo, że oba łódzkie kluby oddałyby królestwo za bramkostrzelnego napastnika. Tu jednak wyjątkowy deficyt na całym polskim, futbolowym rynku. Wolnego gracza, z kartą na ręku, który jest w stanie zagwarantować kilkanaście goli w sezonie, można ze świecą szukać.

Widzew musiał obejść się smakiem. 30-letni Bartosz Śpiączka został graczem Korony Kielce. Oczywiście, można postawić na III-ligowych Hiszpanów i wyjść na tym jak Zabłocki na mydle. Przekonał się o tym wyjątkowo boleśnie ŁKS. Gdyby Samu Corral był napastnikiem z prawdziwego zdarzenia, to wynik ostatnich derbów Łodzi mógł być inny.

Jest w regionie człowiek, który imponuje strzelecką skutecznością. 30-letni Jakub Perek został królem strzelców klasy okręgowej grupy czwartej. Piłkarz Jutrzenki Drzewica zdobył w ciągu sezonu, tak to nie bajka, 69 bramek. Drugiego piłkarza na liście wyprzedził o 33 gole. Kuba zaimponował w spotkaniu z Koroną Łaguszew, które Jutrzenka wygrała 11:0. Poszedł w ślady legendarnego polskiego piłkarza – Ernesta Wilimowskiego i strzelił w tym pojedynku… dziesięć bramek! Ezi 21 maja 1939 roku w meczu z Union – Touring Łódź też dziesięć razy wpisał się na listę strzelców. Ech, gdyby trafić na drugiego Perka, wtedy tak Widzew, jak i ŁKS, byłyby spokojne o swoją ligową przyszłość.

Awans! Awans! Awans! Widzew wrócił na swoje miejsce – do piłkarskiej ekstraklasy!

W 2015 roku z powodu kłopotów finansowych spółka RTS Widzew Łódź SA upadła, a na jej miejsce powołano nowy podmiot – Stowarzyszenie Reaktywacja Tradycji Sportowych Widzew Łódź, który w sezonie 2015/16 wystartował w rozgrywkach IV ligi. Teraz po latach starań i awansów łodzianie wrócili do ekstraklasy. Brawo!

Wielki sportowy sukces okupiony ligowym horrorem, bowiem sprawa awansu ważyła się do ostatniej kolejki. W dniu wielkiej sportowej próby łodzianie stanęli na wysokości zadania, pokazując ekstraklasowy potencjał, pokonując Podbeskidzie i wywalczając przy komplecie publiczności na stadionie przy al. Piłsudskiego, upragniony awans.

Mecz pokazał, że o awansie zdecydował zimowy transferowy strzał w dziesiątkę. Bartłomiej Pawłowski we Wrocławiu po prostu się marnował, grając bez przekonania ligowe ogony. W Łodzi odżył, pokazał że wciąż ma wielkie możliwości na miarę swojego talentu.

W meczu zobaczyliśmy najodważniejszą akcję środkowego obrońcy w całych rozgrywkach tak w ekstraklasie jak i w I lidze. Marek Hanousek znakomicie wyszedł z własnej połowy z piłką i mistrzowsko zagrał do Pawłowskiego. Marek coraz lepiej spisuje się w roli odważnego obrońcy. Może być, jak Pawłowski, wielkim atutem Widzewa w ekstraklasie.

Dominik Kun zasłużył sobie na taką akcję. Najbardziej pracowity piłkarz rozgrywek wykonał mistrzowski obrót w polu karnym i zdobył bramkę na wagę bezpośredniego awansu do ekstraklasy.

Nie byłoby tej akcji, gdyby nie strzał Pawłowskiego w poprzeczkę. Piłka nożna to jest gra przypadku.

Jedni na wozie, drudzy pod wozem. Widzew się cieszy, ŁKS smuci. Na własne życzenie stracił szansę na awans. Nie mogło być inaczej, skoro łodzianie przeprowadzili skandaliczne transfery, na które wydali fortunę, co skutkowało tym, że przegrali w ligowej batalii 8 z 17 meczów rozegranych na własnym stadionie. Na dodatek ostatnia stracona w rozgrywkach bramka była… samobójem!

Newer posts »

© 2025 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑