Rezerwowy Pafka

Tag: piłka nożna (Page 36 of 39)

ŁKS zagrał jak mistrz Polski. Jest w tym niestety gorycz porażki, a nie radość sukcesu

lkslodz.pl

W sporcie jak w życiu. Jedni na wozie, inni pod wozem. Imponujący sukces młociarzy na lekkoatletycznych mistrzostwach świata. Jest złoto, jest srebro i nikt nam nie podskoczy. Ważne zwycięstwo żużlowców H. Skrzydlewska Orzeł, którzy mają szansę na play – off i 50 tysięczną premię od sponsora Witolda Skrzydlewskiego.

Są też niestety piłkarze ŁKS, którzy nadal przetrawiają sportowego kaca po minionym sezonie. Jeśli chodzi o finanse klubu, to wydaje się, że jest lepiej. Sportowo po prostu klapa. Nowi: dyrektor sportowy, trener, kilku piłkarzy przynajmniej na razie nic drużynie nie dali. Nadal tkwi ona w sportowej zapaści.

ŁKS jest jak mistrz Polski Lech Poznań. Przegrał ligową inaugurację z nie najmocniejszym rywalem na dodatek na własnym stadionie 0:2.

Łodzianie mogli ulec wyżej, ale w kilku sytuacjach dobrze spisał się bramkarz Dawid Arndt. Trudno będzie o sukcesy, skoro najlepiej z całej łódzkiej ekipy zaprezentował się rezerwowy młodzik Kelechukwu Ibe-Torti.

Na razie ŁKS pobił wszystkie futbolowe klubowe rekordy świata w promowaniu swojego nowego stadionu. To nieprawdopodobne, ale prawdziwe. Przegrał na nim wszystkie mecze. Ba, nie strzelił żadnej bramki. Bilans: z Chrobrym 0:1, później z Widzewem 0:1, Odrą Opole 0:4 i teraz z GKS Katowice 0:2.

Ludzie ŁKS – piłkarze, trenerzy, działacze – jak wam nie wstyd. Szargacie dobre imię legendarnego piłkarza i trenera Władysława Króla.

Ligi nasze ligi. Pierwszego gola w tym sezonie strzelił były widzewiak. Co pokażą nasze drużyny – ŁKS i Widzew?

Jest pierwsze ligowe osiągnięcie, z byłym widzewiakiem w roli głównej. Premierową ligową bramkę strzelił Adam Radwański, a w I lidze Termalica pokonała Odrę Opole 2:1.

Dziś o godz. 20 ŁKS w I-ligowym starciu przy al. Unii podejmuje GKS Katowice. Podstawowe pytania: ilu kibiców zasiądzie na trybunach i czy ŁKS wygra na stadionie im. Władysława Króla?

Trener Kazimierz Moskal zdaje sobie sprawę, że zespół musi zagrać lepiej niż w sparingach, stworzyć więcej bramkowych sytuacji, wykorzystać je i zainaugurować ligowe granie od zwycięstwa. Na razie pierwszy mały finansowo personalny sukcesik. Klub dogadał się w sprawie kasy z Antonio Domiguezem, który już jako piłkarz GKS Tychy za tydzień zagra przeciwko ŁKS.

A jednym z liderów rywali w defensywie ma być były widzewiak – Daniel Tanżyna.

Pierwszym ekstraklasowym rywalem widzewiaków w rundzie jesiennej będzie Pogoń. Spotkanie odbędzie się w niedzielę (17.30) w Szczecinie.

Widzewiacy na własnym stadionie zaprezentują się po raz pierwszy dopiero 31 lipca (20), kiedy to podejmą przy al. Piłsudskiego Lechię Gdańsk. Ważne, że po ośmiu latach banicji Widzew znów jest w ekstraklasie.

Odważne deklaracje łodzian przed arcytrudnym spotkaniem: – Plan jest taki jak zawsze – jedziemy po to, by wygrać – mówi trener Janusz Niedźwiedź.

– Będziemy chcieli grać w pikę, a nie walczyć o przerwanie. Chcemy iść do przodu, strzelać bramki – zapowiada przed pierwszym meczem Widzewa Bartłomiej Pawłowski. – Nie ma strachu przed Pogonią.

Rywale, po kompromitującym występie w europejskich pucharach, bardzo chcą się zrehabilitować, co zapowiada ich lider – Kamil Grosicki.

Na razie w jednym Widzew jest już… liderem – ma najdroższe koszulki dla kibiców w całej ekstraklasie. I jak to się ma do hasła: „Zawsze w 12!”?

Wielki sport w Łodzi, ale kibice tak naprawdę żyją futbolowymi, ligowymi premierami

W Łodzi wielkie sportowe wydarzenia. W niedzielę inauguracja Europejskich Igrzysk Akademickich. Wystartuje blisko 5 tysięcy sportowców, Polskę będzie reprezentować ponad 450 zawodników z 51 uczelni. Zawodnicy będą rywalizować w 20 konkurencjach, w tym dla mnie zaskakującej jak siatkówka na… siedząco. Chce się wierzyć, że igrzyska przebiją swoją jakością sport reklamowy, w którym wystąpili znani łodzianie: miss świata Karolina Bielawska, mistrz olimpijski Kajetan Duszyński, były gwiazdor NBA – Marcin Gortat i stand-uper Rafał Pacześ.

A w przyszłą środę na stadionie im. Władysława Króla mecz eliminacji piłkarskiej Ligi Mistrzów Dynamo Kijów – Fenerbahce Stambuł. Bilety kosztują od 40 do 60 złotych.

Na tę chwilę dla łódzkich kibiców ważniejsza jest jednak premiera futbolowych rozgrywek. Niedzielne spotkanie Widzewa w Szczecinie poprowadzi Damian Sylwestrzak z Wrocławia, sobotni mecz ŁKS z GKS Katowice Patryk Gryckiewicz z Torunia.

W Widzewie tuż przed startem afera koszulkowa. Nie ma tylu nowych trykotów, ile chcieliby spragnieni fani. Jest za to widzewskie wino i stary nowy kapitan – Patryk Stępiński (jego zastępcą został Marek Hanousek).

Pogoń dała pucharowego ciała, ale awansowała, choć porażka z drużyną z Islandii chluby drużynie nie przynosi. Kibice się wściekli. Kamil Grosicki zapowiada ligową rehabilitację i wielki mecz w ligowej premierze. Pożyjemy, zobaczymy. Portowcy mają kłopot. Kluczowy obrońca – Kostasa Triantafyllopoulos. skręcił staw skokowy i raczej nie zagra przeciwko łodzianom.

W ŁKS, obok szlifowania formy, trwa zaciekła batalia o to, żeby jak najwięcej kibiców zasiadło na trybunach, w tym z karnetami (na razie jest ich około 3500). Przypomnijmy – pojemność obiektu im. Władysława Króla to 18 029 miejsc.

Ci, którzy pojawią się w lożach oraz dziennikarze otrzymają folder „Tak powstawał ŁKS – 1908”, zapowiadający wydanie książki kustosza pamięci ŁKS – Jacka Bogusiaka pod tytułem „Impulsy i Inspiracje Powstania Łódzkiego Klubu Sportowego”.

Bilans meczów z GKS Katowice. Z 54 spotkań ŁKS wygrał 14, zremisował 16, przegrał 24. W ostatnim meczu triumfowali katowiczanie 2:0. Ich barw broni były widzewiak – Daniel Tanżyna.

Oby tylko Widzew nie był czerwoną latarnią, a ŁKS przeciętniakiem na futbolowym zapleczu

ligowa premiera

Już za chwilę za chwileczkę wielka premiera. Polskie piłkarskie ligi nie są najlepsze na świecie to fakt, czego dowodem kompromitujący występ Lecha w eliminacjach LM, ale nie ma cienia wątpliwości, że Polacy kochają je najbardziej. Wiadomo, koszula bliska ciału.
W I lidze w sobota o godz. 20 dziesiąta drużyna minionych rozgrywek – ŁKS w Łodzi zmierzy się ósmym – GKS Katowice. W niedzielę w Szczecinie w arcytrudnym pojedynku beniaminek ekstraklasy – Widzew zagra z trzecim zespołem minionych rozgrywek – Pogonią.

Na co liczymy? Na to, że Widzew nie będzie czerwoną latarnią rozgrywek, a ŁKS potrafi skutecznie włączyć się do walki o ekstraklasę.

Prezes Widzewa Mateusz Dródż cieszy się, że większość z zaplanowanych transferów udało się przeprowadzić. Inne zdanie ma były widzewiak – Sławomir Chałaśkiewicz, który uważa, że ruchy transferowe Widzewa, mówiąc delikatnie, są mało przemyślane. Bardzo szybko przekonamy się, kto ma rację, choć na przykład zbudowana na nowo defensywa nie wygląda lepiej od poprzedniej i jest jedną wielką niewiadomą. Atutem łodzian może być kolejny progres formy i powrót do drugiej linii Marka Hanouska i ekstraklasowy wystrzał talentu i możliwości Juliusza Letniowskiego. Na razie jednak chyba nie ma dla obu miejsca w wyjściowej jedenastce na mecz z Pogonią.

Przypuszczalny skład Widzewa na premierowy mecz: Ravas – Stępiński, Żyro, Czorbadżijski – Danielak, Kun, Stehu, Nunes – Pawłowski, Sypek, Sanchez

lkslodz.pl

Sto procent racji ma były lider ełkaesiaków – Tomasz Kłos, który mówi, że prawda jest taka, iż klub ostatni sezon po prostu przespał. Czy teraz w wariancie oszczędnościowym bez drogich a wyjątkowo słabych zagranicznych gwiazd ŁKS potrafi skutecznie powalczyć o awans?

W przeddzień premiery nie zatrząsł klubem wywiad byłego dyrektora Krzysztofa Przytuły, bo ten jak zwykle gada banialuki, w tym najważniejszą, iż nic nie wiedział i nie słyszał o pieniądzach jakie są w ŁKS, w tym na transfery. Ech, gdyby tak ktoś na okoliczność byłego dyrektora przepytał byłego trenera ŁKS Wojciecha Robaszka. Ba, byłaby to bardzo ciekawa, wręcz bulwersująca, niekończąca się opowieść.

Wróćmy do zespołu. Są w nim nowi zawodnicy na miarę finansowych możliwości. Ważne, że są, bo wiosna pokazała, że gdy nie ma kadrowych ruchów w zespole to jest marazm i kompletna stagnacja. Skład na pierwsze spotkanie może oznaczać rewolucję w składzie, bo pojawi się pięciu nowych piłkarzy – czterech sprowadzonych w ostatnim okienku transferowym – trzech pomocników i napastnik oraz bramkarz, który był do tej pory częściej rezerwowym. Ofensywna formacje poszły do wymiany. czy to znaczy, że ŁKS znów jak przy pierwszym łódzkim podejściu trenera Kazimierza Moskala będzie grał ciekawą, skuteczną piłkę, w której nie zabraknie pięknych akcji, goli i grania co bardzo ważne i to by była nowość, na zero z tyłu!

Przypuszczalna wyjściowa jedenastka na spotkanie z GKS: Arndt – Bąkowicz. Monsalve, Koprowski, Szeliga – Pirulo, Ochronczuk, Kort, Trąbka, Biel – Balongo.

Bardzo chcę wierzyć, że inauguracja w wykonaniu łódzkich drużyn będzie udana. A potem kamyk wywoła lawinę dobrych ligowych występów.

Milionerzy z Bełchatowa. O takiej dotacji łódzkie kluby mogą tylko pomarzyć

ł dotacje

Takie są fakty. W pierwszym półroczu 2022 roku ŁKS mógł liczyć na wsparcie Urzędu Miasta Łodzi rzędu miliona złotych (w tym 636.893,24 zł dotacji na wynajem obiektów), Widzew na 834.150,00 zł (w tym 444.150,00 zł dotacji na wynajem obiektów), Orzeł Łódź na 570.000,00 zł (w tym 245.000,00 zł dotacji na wynajem obiektów), ŁKS Commercecon na 858.957,00 zł (w tym 363.957,00 zł dotacji na wynajem obiektów), Grot Budowlani Łódź na 797.690,00 zł (w tym 327.690,00 zł dotacji na wynajem obiektów), Budowlani Rugby na 247.175,00 zł (w tym 77.175,00 zł dotacji na wynajem obiektów), a UKS SMS na 190.000,00 zł.

Każde pieniądze w dobie kryzysu są w sporcie bardzo ważne, ale człowiek patrzy z zazdrością, co potrafią zrobić inni i to tuż za łódzką miedzą. PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna znowu będzie sponsorowało piłkarzy GKS Bełchatów. Prezes państwowej (podkreślmy to!) spółki przekazał bełchatowianom czek,  na kwotę 1,25 miliona złotych.

W tej sytuacji rozgrywki IV ligi w regionie łódzkim  w nowym sezonie nie mają… sensu. Już dziś wiadomo, kto wywalczy wiosną awans do III ligi, choć grać tu będą takie teamy jak: rezerwy Widzewa, KS Kutno, RKS Radomsko czy Sokół Aleksandrów.

Tak to już niestety w polskim sporcie jest, choć to naszym zdaniem… patologia. Państwowe koncerny finansują wybrane kluby sportowe. Kto bogatemu za nie swoją kasę zabroni wcielać się w rolę sportowego szejka.

Drużyna GKS Bełchatów pod wodzą byłego widzewiaka – Bogdana Jóźwiaka właśnie zremisowała 3:3 w sparingowym meczu z III-ligową Bronią Radom.

GKS pewnie wkracza na ścieżkę, którą wyznacza (podkreślmy to – finansowana za prywatne pieniądze) III-ligowa drużyna o milionowym budżecie – Wieczysta Kraków, której liderem jest Sławomir Peszko. Klub właśnie pozyskał 30-letniego Michała Maka, który w minionym sezonie w ekstraklasie(!) zagrał w 24 meczach Górnika Łęczna, a wcześniej bronił m.in barw… GKS Bełchatów.

Po sparingach. W Widzewie obowiązuje metoda małych kroków. ŁKS cieszył się z gola w końcówce

Ostatnie futbolowe próby łódzkich klubów przed ligową premierą. Widzew pokonał w tajnym przez poufny sparingu Stal Rzeszów 6:2. Nie było żadnych opinii łodzian o tym spotkaniu, składu, strzelców bramek. Tajne przez poufne, wielka tajemnica, żeby tylko Pogoń dowiedziała się jak najmniej.

Warto zaznaczyć, że Janusz Niedźwiedź był trenerem Stali w 57 ligowych meczach, a Widzewa w 37.

Po spotkaniu na odwagę zdobył się piłkarz Stali Łukasz Góra: Wynik mógł być inny. Mieliśmy swoje sytuacje, których nie potrafiliśmy wykorzystać. Było ich sporo. Zawodziła skuteczność

Trener Janusz Niedźwiedź udzielił niezwykle ogólnego wywiadu dla Widzew TV, w którym stwierdził, że podczas zgrupowania wszystko udało się zrealizować. – Przeszliśmy przez to zgrupowanie bez większych urazów. To było dla nas kluczowe. Chcieliśmy też zintegrować grupę, bo mamy sporo nowych zawodników. Ten czas, kiedy spędzamy podczas posiłków, czy odpraw, albo ze sobą w pokojach sprzyja temu, żeby zawodnicy lepiej się poznali. Tak naprawdę, później wszyscy wychodzimy na boisko i musimy tworzyć jeden team. Ten rok bardzo dużo mi dał. To było wielkie doświadczenie. Patrzymy metodą małych kroków. Chcemy grać dobrze, być powtarzalnym w graniu i regularnie punktować.

ŁKS w doliczonym czasie gry zremisował ze Zniczem Pruszków 1:1. Trener Kazimierz Moskal był zdecydowanie bardziej rozmowny od swego kolegi zza miedzy: – Przez pierwsze pół godziny kontrolowaliśmy przebieg wydarzeń, potem za dużo było niedokładności i nie potrafiliśmy utrzymać piłki. Po straconej bramce musieliśmy gonić wynik do samego końca i z pewnością cieszy, że potrafiliśmy zdobyć bramkę w samej końcówce. Na pewno nie zobaczyliśmy jeszcze składu, który wyjdzie na mecz ligowy z GKS Katowice. Jeszcze kilka wątpliwości pozostało i najbliższy tydzień wykorzystamy, aby optymalnie przygotować zespół do walki o punkty.

Brakowało nam trochę dokładności, ale myślę, że mimo wszystko z optymizmem możemy patrzeć w przyszłość. Każdy z rozegranych tego lata sparingów uważam za owocny, bo każdy dużo nas nauczył i dał sporo odpowiedzi na różne pytania – przyznał Bartosz Biel. – Przez ostatni miesiąc naprawdę ciężko pracowaliśmy i spędziliśmy ze sobą dużo czasu. Dotarliśmy się jako zespół na wielu płaszczyznach.

Ligowa premiera tuż tuż. Takiego futbolu Widzew powinien się bać

Widzew wszelkimi sposobami starał się ukryć ostatni mecz kontrolny przed oczami kibiców, dziennikarzy i ligowych rywali. Grał sparing tajny przez poufny ze Stalą Rzeszów. Tymczasem pierwszy ekstraklasowy (17 lipca, godz. 17.30, Szczecin) rywal łodzian – Pogoń – nie miał nic do ukrycia. W pierwszym spotkaniu eliminacji Ligi Konferencji Europy pokonał KR Reykjavik 4:1.

Przez 70 minut szczecinianie pokazywali futbol, którego Widzew powinien się bać. Znakomicie współpracowała ze sobą trójka ofensywnych graczy (w kolejności alfabetycznej): Drygas, Grosicki, Kowalczyk, która z łatwością budowała sobie przewagę w polu karnym rywali. Islandczycy momentami bezradnie mogli tylko patrzeć na to, co wyprawiają szczecinianie. Nic dziwnego, że cztery razy musieli wyjmować piłkę z siatki.

Na tym nie koniec złych wieści. Nie jest wykluczone, że zamiast w Ameryce w Szczecinie wyląduje były pomocnik ŁKS i Lecha – Dani Ramirez. Do wspomnianego wcześniej szczecińskiego trio będzie pasował znakomicie!

Co może pocieszać widzewiaków? Fakt, że po 70 minucie gra szczecinian siadła. Pogoń oddała inicjatywę rywalom, popełniała proste błędy, straciła gola. Czy zatem najpierw należy zmęczyć rywala upartą, konsekwentną grą czyli postawić autobus przed własnym polem karnym, a w końcówce ruszyć do skutecznego ataku?

Atutem łodzian może być też to, że szczecinianie będą zmęczeni pucharowym graniem i daleką podróżą, wszak 14 lipca o godz. 20.15 grają rewanżowy mecz z KR na Islandii.

Najważniejsza będzie jednak moim zdaniem jakość i skuteczność gry drużyny Janusza Niedźwiedzia. Miejmy nadzieję, że zrobi ona krok do przodu w stosunku do tego, co prezentowała w I lidze w rundzie wiosennej, bo inaczej mogą być spore kłopoty.

Mały wielki Hiszpan, który dał nową jakość drużynie ŁKS

To jest piłkarz, którego darzyłem szczerą sympatią. Szkoda, że raczej już naszym kraju nie zagra, tylko przeniesie się za Ocean do MLS i drużyny Interu Miami. Powiedzmy sobie szczerze, że bez 30-letniego Hiszpana Daniego Ramireza polska piłka będzie uboższa.

Gdy Dani pojawił się w ŁKS to pokazał, co znaczą umiejętności, zdolność boiskowego czytania gry, inteligencja, szukanie wolnego pola do grania. Wniósł grę zespołu na wysoki poziom, do którego dzisiejszej łódzkiej drużynie bardzo daleko.

W ŁKS to Dani tworzył sytuacje, sam je wykańczał, inspirował innych. Brakowało mu wsparcia. Gdyby wtedy u jego boku grał Pirulo historia łódzkiego klubu potoczyłaby się inaczej.

ŁKS wlokący się w ogonie ekstraklasowej tabeli był zmuszony sprzedać Ramireza za rekordową sumę pół miliona euro do Lecha Poznań. Ważny dla transakcji okazał się zapis w kontrakcie piłkarza z łodzianami. W przypadku spadku do I ligi, Hiszpan mógłby odejść z łódzkiego klubu za darmo.

Na Twitterze Dani zamieścił pożegnalny list, w którym podziękował działaczom, sztabowi szkoleniowemu, zespołowi i kibicom ŁKS. – Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że dzięki temu historycznemu klubowi przeżyłem swoje najlepsze chwile jako piłkarz – i jest to czas, którego nigdy nie zapomnę – napisał Ramirez.

W barwach ŁKS Hiszpan rozegrał 52 spotkania, w których zdobył 15 bramek i zanotował 19 asyst. Kto wtedy mógł przypuszczać, że to był jego najlepszy futbolowy czas w Polsce. W Poznaniu Dani wystąpił w 31 meczach  we wszystkich rozgrywkach, w których zdobył dwa gole i zanotował osiem asyst. W meczach ligowych tylko siedem razy pojawił się w wyjściowym składzie. Teraz miał nie znaleźć się w kadrowych planach trenera Johna van de Broma na nadchodzący sezon.

Nie jest wykluczone, że Ramirez znów przysłuży się ŁKS. Od ewentualnego transferu łodzianie mają dostać finansowe bonusy. Tego piłkarza kibice ŁKS nie powinni zapomnieć!

Nowi napastnicy Widzewa i ŁKS. Czy to będzie łódzki snajperski grad czy tylko… kapuśniaczek?

widzew.com

Czy łódzcy kibice mogą odetchnąć z ulgą? Czarno na białym pokażą to ligowe rozgrywki. Na razie odtrąbiono łódzki futbolowy sukces. Łódzkie ligowe kluby, tak Widzew, jak i ŁKS, pozyskały nowych napastników, którzy mają budować ich lepszą, ofensywną przyszłość. Oby tylko z wielkiej transferowej gradowej chmury nie spadł drobny ligowy kapuśniaczek, bo wtedy po prostu będzie cienko.

Prawda, przynajmniej na razie, jest okrutna. W tej wielkości poszukiwań pokazuje małość (oby tylko pozorną) efektów. Nowym piłkarzem Widzewa został 27-letni napastnik Jordi Sanchez, który grał na poziomie III, tak trzeciej ligi, hiszpańskiej. W 39 grach zdobył osiem goli i zaliczył dwie asysty. Rekomendację zapewniły mu dwie ostatnie bramki, które zdobył w barażach dających jego klubowi Albacete Balompie awans do II ligi. Teraz w Polsce chce szukać dla siebie nowych sportowych wyzwań i gradu bramek.

Ach, jak by się chciało, żeby został drugim Igorem Angulo, który w 106 ekstraklasowych spotkaniach zdobył dla Górnika Zabrze 52 bramki, zostając nawet królem strzelców, a swoją przygodę z polską piłką zaczynał gdy miał już 32 lata.

lkskodz.pl

ŁKS postawił na kompletnego czarnego futbolowego konia. 23-letni Nelsn Balongo to były młodzieżowy reprezentant Demokratycznej Republiki Kongo do lat 20, od sześciu lat zawodnik najpierw młodzieżowych, a ostatnio w pierwszej drużynie St. Truiden. W minionym sezonie tamtejszej Jupiler Pro League rozegrał 10 spotkań, w których strzelił jednego gola. Było to w meczu z KAS Eupen, wówczas jedyny raz zaliczył pełne 90 minut gry w sezonie. W pozyskanych spotkaniach zazwyczaj był rezerwowym. Nowy dyrektor sportowy ŁKS – Janusz Dziedzic uważa, że może być po prostu znakomity – strzelać gole, należeć do liderów zespołu, dlatego podpisano z nim kontrakt do końca czerwca 2025 roku. Na razie najciekawsze w jego sportowej biografii jest to, iż jest dużo, dużo młodszym kolegą legendy polskiej i łódzkiej piłki – Marka Dziuby, który bronił barw St. Truiden.

Na dwoje babka wróżyła. Na razie nowi łódzcy napastnicy to jedna wielka niewiadoma. Czas pokaże, czy się sprawdzą w polskiej nie najmocniejszej przecież piłce. Powiem szczerze, że mnie tak w Widzewie jak i ŁKS marzył się napastnik o klasie, doświadczeniu Bartosza Śpiączki, który w mającym wielką niemoc w kreowaniu podbramkowych sytuacji Górniku Łęczna, sam potrafił wypracować tyle okazji, że w minionych rozgrywkach w 27 ekstraklasowych spotkaniach strzelił 11 bramek. Niestety, piłkarz nie zdecydował się na Łódź, tylko na Kielce i Koronę, gdzie dyrektorem sportowym jest były ełkaesiak – Paweł Golański.

Czy na mundialu w Katarze spalony przestanie być futbolową zmorą?

Spalony w futbolu, mimo czujnego oka sędziego i analitycznego systemu VAR ciągle wzbudza wielkie emocje, czasami większe niż sam mecz. Prawda bowiem jest taka, że choć w przypadku VAR wyznaczanie specjalnych linii idzie coraz sprawniej, to jednak nadal zdarzają się przypadku, kiedy trudno ocenić, czy bramka faktycznie została zdobyta przepisowo. Ma to ułatwić system automatycznego wychwytywania spalonych, który pojawi się na mistrzostwach świata w Katarze. Czy nowa technologia zepchnie VAR do lamusa? Na razie należy wątpić, bowiem jej koszty są ogromne i tak naprawdę może być stosowany przy największych piłkarskich wydarzeniach, a nie powiedzmy przy meczach ekstraklasy.

A może by tak pójść krok dalej i zrezygnować z przepisu o spalonym? Z pewnością takie posunięcie, podobnie jak choćby zmniejszenie liczby graczy biegających po murawie do dziesięciu, zmieniłoby futbol. Tylko na dziś o rewolucji w przepisach piłki nożnej nie ma mowy. Stare zasady trzymają się mocno, napędzają miliardową koniunkturę i nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie ich wyrzucał do kosza. Można ulepszać obecne systemy, tak jak ten oceniający przebieg wydarzeń na boisku i pomagający arbitrom w podejmowaniu sprawiedliwych decyzji i to wszystko. Piłka nożna jest ciągle grą błędów, tych popełnianych przez futbolistów, trenerów, sędziów, kibiców i na tym polega jej nieprzemijający urok i… znak rozpoznawczy.

« Older posts Newer posts »

© 2025 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑