Rezerwowy Pafka

Tag: piłka nożna (Page 37 of 39)

Piłkarska ekstraklasa – marny produkt wart jednak ponad miliard złotych

Jaki jest koń czyli polska piłkarska ekstraklasa każdy widzi. No, mówiąc wprost, marna plasująca się w ogonie europejskich lig. Czasem jeden, dwa mecze jak cudem odnalezione brylanty, pozwolą nam zabłysnąć na europejskim podwórku. Niestety, na chwilę, a potem znów i tak pogrążamy się w futbolowej słabiźnie. Canal Plus robi co może, żeby transmisje ze spotkań ekstraklasy były na europejskim poziomie. Na pewno jakość relacji na głowę bije to co one mają do pokazania i żadne najbarwniejsze opowieści sprawozdawców tego nie zmienią.

Skoro najzdolniejsi młodzieżowcy dyktują warunki transferowej gry, a najazd III-ligowych Hiszpanów uważa się za sportowy sukces, to mamy tę marność nad marnościami.

Dość narzekań. W każdym razie ekstraklasa to ważny produkt dla komercyjnej stacji, bo polski kibic na polską ekstraklasę się nie obraża. Bez względu na to co ona sobą reprezentuje chce ją oglądać. Inne stacje widzą, że to może być łakomy telewizyjny kąsek i stają do walki o prawa do relacji. Stawka wzrasta z każdym rozdaniem. Teraz za nabycie kolejnych praw Canal Plus w czteroletnim pakiecie zapłaci ponad… miliard złotych.

– Czyli cała liga rocznie jest tyle warta co najsłabszy klub Premier L…. Jesteśmy naprawdę biedni… ale krzywa wznosząca – stwierdza z goryczą były prezes PZPN Zbigniew Boniek. Inna sprawa, jak dawałby sobie radę w Premier League mistrz Polski. Wiele wskazuje na to, że byłby dostarczycielem punktów, któremu trudno oddać innemu zespołowi czerwoną ligową latarnię.

Czy odważne transferowe decyzje w Widzewie i w ŁKS przyniosą sportowy efekt?

widzew

Czas na pierwsze łódzkie, transferowe podsumowania. Prawda jest taka, że aby ich dokonać potrzebna była odwaga i fantazja.

Oba kluby wymagały przebudowy. Zacznijmy od Widzewa. W klubie zdano sobie sprawę, co podkreślali niezależni fachowcy, że kadra z rundy wiosennej, nie gwarantuje solidnej gry w ekstraklasie. Dokonana zatem kadrowej rewolucji. Na tę chwilę odeszło jedenastu piłkarzy, w tym nieomal cała defensywa. Przyszło trzech obrońców, pomocnik i zdaje się, że po trwających długo poszukiwaniach, napastnik z Hiszpanii.

Takie są jednak realia, że to piłkarz z tamtejszej III ligi. Czy się sprawdzi w Polsce czas pokaże. Na dwoje babka wróżyła. Statystycznie mniej więcej jeden na trzech Hiszpanów zdaje w Polsce egzamin, reszta nadaje się do futsalu, ligi szóstek lub piłki… chodzonej. Skuteczny napastnik w każdym klubie jest na wagę złota. Jeśli będzie w stanie strzelić dla Widzewa z dziesięć bramek, to jestem przekonany, że łódzki klub nie będzie miał kłopotów z utrzymaniem się w ekstraklasie.

lkslodz.pl

Kadrowa rewolucja czy raczej gwałtowne odchudzanie ligowej kadry w ŁKS spowodowane są wielkimi kłopotami finansowymi klubu pod koniec minionego sezonu. Odeszło pięciu graczy, którzy zarabiali dużo, albo bardzo dużo, a nie potrafi wziąć na swoje barki odpowiedzialności za grę i wynik.

Przyszło trzech pomocników, co może wskazywać, że w tej formacji trzeba szukać impulsu do mądrzejszej, skuteczniejszej ligowej gry. Jest też napastnik z Belgii, o którym nowy dyrektor sportowy wypowiada się w samych superlatywach. Jak jednak może być inaczej, skoro to on go wymyślił.

Teraz jednak ŁKS znalazł się przed najważniejszą, najodważniejszą decyzją. Czy zdecyduje się rozstać z kluczowym zawodnikiem, który nie raz i nie dwa ratował mu skórę czyli solidnego golkipera i postawić w bramce na… młodzieżowca?

Czy były dyrektor sportowy powinien zaprosić kibiców ŁKS na… ryby?

Chciałoby się zamknąć wreszcie sprawę, zakończyć tę nieciekawą w sumie historię, niestety były, na szczęście, dyrektor sportowy ŁKS Krzysztof Przytuła nie daje o sobie zapomnieć.

Teraz wziął udział w podcaście portalu Onet – „Prześwietlenie” i to co powiedział jest co najmniej bulwersujące. – Problemy finansowe to nie moja wina. Nie miałem danych, nie wiedziałem kto i ile pieniędzy daje. Nie spotkałem się z żadnym inwestorem i nie prowadziłem rozmów na temat finansowania – twierdzi Krzysztof Przytuła. – Wykonałem super pracę w ŁKS. Bez znaczenia, czy teraz jest lepiej czy gorzej. Nikt nie umarł, nic złego się nie dzieje.

Przeciwnie, działo się ostatnio bardzo dużo i to złego. ŁKS znalazł się na granicy wypłacalności, jego ligowa licencja była zagrożona, ostatnie transfery dyrektora Przytuły okazały się imponujące finansowo (dla zainteresowanych piłkarzy) i wyjątkowo marne sportowo dla ŁKS, a klub zamiast awansu do ekstraklasy, ugrzązł w I-ligowej szarzyźnie.

Mogło być gorzej, czego dowodem historia sprzed wielu lat Tomasza Wieszczyckiego w roli doradcy zarządu ŁKS ds. sportowych. On także zapewniał dobre kontrakty piłkarzom, takim jak choćby Maciej Bykowski, których gra dla ŁKS, okazywała się, mówiąc łagodnie, nieporozumieniem. Też twierdził, że nie miał zielonego pojęcia o potężnych finansowych kłopotach klubu. Wtedy jednak ŁKS upadł i wszystko trzeba było zaczynać od początku.

Wtedy w ramach rekompensaty Wieszcz zapraszał kibiców na… ryby, a dokładnie na wspólne wędkowanie. Przytuła, przynajmniej na razie, nic takiego nie zrobił.

W prestiżowym sparingu bramki strzelali tylko ełkaesiacy

bartosz król, lkslodz.pl

W prestiżowym sparingu ŁKS zremisował ze Stalą Mielec 1:1. Obie bramki strzelili ełkaesiacy – byli i obecny. Prowadzenie dał Stali w 34 minucie Maciej Wolski, wyrównał na minutę przed końcem innym Maciej – Dąbrowski. Trener Kazimierz Moskal znów dał pograć wielu piłkarzom. Widać, że suka optymalnego składu. W bramce pojawił się Marek Kozioł, choć niektórzy wieszczyli już, iż na pewno odchodzi z ŁKS.

Stal Mielec: (I połowa) Mateusz Dudek – Krystian Getinger, Dominykas Barauskas, Mateusz Matras, Arkadiusz Kasperkiewicz, Maciej Wolski, Paweł Żyra, Piotr Wlazło, Bartłomiej Ciepiela, Mikołaj Lebedyński, Maciej Domański.
(II połowa) Mateusz Kochalski – Leândro, Przemysław Maj, David Poreba, Krystian Kardyś, Adrian Soboń, Michael Wyparło, Vilius, Filip Bakowski, Adrian Skrzyniak, Camara.

ŁKS Łódź: (I połowa) Aleksander Bobek – Marcel Wszołek, Mieszko Lorenc, Nacho Monsalve, Bartosz Szeliga, Władysław Ochronczuk, Dawid Kort, Jan Kuźma, Pirulo, Kelechukwu Ibe-Torti, Nelson Balongo.
(II połowa) Marek Kozioł – Marcel Wszołek, Nacho Monsalve (59, Oskar Koprowski), Mieszko Lorenc, Bartosz Szeliga, Jan Kuźma, Michał Trąbka, Dawid Kort, Pirulo, Bartosz Biel, Nelson Balongo. Od 65 minuty grali także: Maciej Dąbrowski, Kamil Dankowski, Mateusz Bąkowicz, Damian Nowacki, Mateusz Kowalczyk, Javi Moreno, Maciej Radaszkiewicz

Przed meczem znamienna wypowiedź nowego napastnika, który na razie bramki nie strzelił – Nelsona Balongo: – W wyborze klubu najważniejszym czynnikiem była dla mnie możliwość rozwoju jako zawodnika. Duże znaczenie miała też znakomita intrastruktura. Wiele klubów w Belgii chciałoby mieć taką bazę jaką dysponuje ŁKS. 

To powinny być impuls i zachęta. Gdy ma się taką bazę, trzeba robić wszystko, żeby ŁKS jak przed wielu, wielu laty znów był klubem wyjątkowo utalentowanych wychowanków.

9 lipca na stadionie im. Władysława Króla ŁKS zagra sparing ze Zniczem Pruszków.

Zdaniem Zbigniewa Bońka, taki przepis to… idiotyzm

Ekstraklasa jeszcze nie ruszyła, a piłkarskie kluby toczą wielką batalię, godną lepszej sprawy, o zmianę przepisu w sprawie obowiązkowego grania w każdym spotkaniu młodzieżowca. Są prezesi i trenerzy którzy z przekonaniem twierdzą, że ten przepis to… hamulcowy świetlanego rozwoju. Gdyby nie było w składach obowiązku wystawiania młodzieżowców, to nasi mogliby europejskie góry przenosić. Tylko wyjątkowi naiwniacy mogą uwierzyć w te kocopoły.

Zmiany jednak będą. I wszystko wskazuje, że to już dziś. Będzie limit do wypełnienia – 3000 minut gry młodzieżowców. Aby być zakwalifikowany do tej sumy, zawodnik musi zagrać minimum 270 minut w przynajmniej pięciu meczach. Niewypełnienie pułapu liczby minut będzie skutkowało karą. Maksymalna ma wynosić aż dwa miliony złotych – podje Tomasz Włodarczyk z serwisu meczyki.pl

Zbigniew Boniek uważa, że taki przepis to… idiotyzm, pod którym nikt nie powinien się podpisać. Zgadzamy się z byłym prezesem PZPN w stu procentach, choć i on w sprawach szkolenia młodzieży, jednolitego programu, ma sporo za uszami.

Prezesi klubów grzmią z kolei, że młodzi gracze umiejętności w większości mają mizerne (i kto jest temu winien?), a wymagania finansowe… gwiazdorskie.

Nie jest wykluczone, że zmiana przepisu o młodzieżowcu sprawi, że zwiększy się pula nagród otrzymywanych w ramach programu Pro Junior System. Obecnie pula wynosi 10 milionów złotych.

Z funkcjonującego do tej pory systemu były wyraźne profity. Za wygranie klasyfikacji Pro Junior System zwycięska Legia otrzymała 3.25 mln zł. W minionym sezonie w barwach Legii grało dziewięciu ciekawych młodych graczy: bramkarze Cezary Miszta i Kacper Tobiasz, obrońca Maik Nawrocki, pomocnicy Kacper Skibicki, Bartłomiej Ciepiela, Igor Strzałek, Jakub Kisiel oraz napastnicy Maciej Rosołek i Szymon Włodarczyk.

Swego czasu ŁKS też potrafił na młodzieżowcach zarobić ponad milionik złotych, co przy jego kłopotach finansowych nie jest bez znaczenia. Dlatego wciąż aktualne jest pytanie, czy należy wylewać dziecko z kąpielą?

Polscy piłkarze za granicą. 23 w Niemczech, aż 34 we Włoszech

Portal 90minut.pl dokonał tytanicznej pracy i podsumował miniony sezon w wykonaniu wszystkich polskich piłkarzy i trenerów pracujących poza granicami kraju. Oto nasz pobieżny przegląd. Największe dokonania ma oczywiście były już napastnik Bayernu Monachium – Robert Lewandowski. W Niemczech wystąpiło w sumie 23 Polaków. Znacznie więcej pokazała się we Włoszech. Tu grało 34 Polaków.

W Anglii grało 13 naszych ludzi, pięciu zanotowało spadek. W Grecji zakotwiczyło dziewięciu naszych futbolistów. Na Cyprze grało siedmiu Polaków, w tym były widzewiak – Mariusz Stępiński (4 miejsce). W Rumunii grał inny były widzewiak Paweł Tomczyk, ale furory nie zrobił. W 11 spotkaniach zdobył jednego gola.

W USA występowało siedmiu naszych rodaków. Były ełkaesiak Jan Sobociński zagrał w dwóch meczach. Grał w sumie… pięć minut w MLS.

W Indiach wystąpiło dwóch Polaków, w tym mający ochotę na powrót do ŁKS – Łukasz Gikiewicz, który bronił barw ósmego zespołu ligi. Były widzewiak – Rafał Wolsztyński wystąpił w jedenastu meczach Finlandii (tam jest dopiero połowa sezonu), strzelił jedną bramkę. Piotr Grzelczak gra w Kazachstanie. W 25 spotkaniach strzelił 5 goli. Marek Zub wyleciał z trenerskiej posady na Łotwie.

W Australii w 24 meczach zagrał Filip Kurto. Jego klub zajął 7 miejsce. Z ekstraklasy Bangladeszu spadł Rafał Zaborowski.

Dlaczego polscy piłkarze wyjeżdżają? Bo, polska liga jest słaba i trzeba rozwijać się sportowo gdzie indziej. To szlachetny powód. Prozaiczny jest taki, że podpisanie umowy oznacza, że człowiek z dnia na dzień staje się milionerem.

W nie najbogatszej i nie najlepszej amerykańskiej lidze MLS Karol Świderski za podpisanie umowy z Charlotte FC zgarnął 2 258 000 dolarów, Kacper Przybyłko (Chicago Fire) – 1 212 504, a Patryk Klimala (New York Red Bulls) – 1 135 000 dolarów.

Piłka nożna to wyjątkowy sport – motywujący i… niemoralny.

Sparingi łodzian. Widzew szuka napastnika, a może już go ma

Widzew zremisował w drugim meczu sparingowym

Bardzo ładnego gola zdobył 30-letni Mattia Montini, który sprytnie się obrócił i precyzyjnie uderzył. Przypomnijmy, że Montini wcześniej grał w Rumunii, gdzie w 70 ligowych spotkaniach zdobył 22 bramki. W Łodzi walczył z urazami. W sumie pojawił się na boisku w 12 meczach, spędził na boisku 472 minuty, strzelił trzy bramki. Może jesień w ekstraklasie, to będzie jego czas? Gorzej z drugim napastnikiem – Bartoszem Guzdkiem, który nie błyszczał i na dodatek nie wykorzystał znakomitej okazji.

Bramkową asystę zaliczył pewnie, spokojnie grający obrońca Mateusz Żyro, który był bodaj najlepszym piłkarzem Widzewa. Solidna defensywa z wyrazistym liderem formacji, to podstawa skutecznej gry w ekstraklasie. Gdy zszedł z boiska, Widzew popełnił juniorski błąd w grze obronnej, pozwolił na to, że bezpańska piłka przeleciała przez całe łódzkie pole bramkowe i nikt nie potrafił skutecznie zainterweniować. Z rzutu rożnego precyzyjnie dośrodkowywał były ełkaesiak – Antonio Dominguez.

Mecz rozpoczął się w samo południe, przy upalnej pogodzie. Nic dziwnego, że trenerzy mocno rotowali składami. W drugiej połowie Ernest Terpiłowski trafił w słupek. Widzew miał przewagę, ale… w końcówce rywale byli blisko zdobycia kolejnego gola. Cały mecz na ławce spędził nowy obrońca łodzian – Bożidar Czorbadżijski.

Widzew – GKS Tychy 1:1(1:0)

1:0 – Montini (42), 1:1 – Rumin (77)

Widzew – I połowa: Łytwynenko – Szota, Żyro, Kreuzriegler – Zieliński, Kun, Shehu, Nunes – Gołębiowski, Normann Hansen – Montini

II połowa: Ravas – Szota, Żyro (70, Dębiński), Stępiński – Danielak, Lipski, Shehu, Gołębiowski – Terpiłowski, Pawłowski – Guzdek

ŁKS przegrał z beniaminkiem I ligi – Stalą Rzeszów.

bartosz kól, lkslodz.pl

Wygląda na to, że lepiej grająca jedenastka z pierwszej połowy jest bliższa zaistnienia w ligowych spotkaniach. Trener Kazimierz Moskal skorzystał z usług 24 piłkarzy, co dowodzi, że jednak ciągle trwa faza kadrowych prób i błędów. O miejsce w meczowej kadrze nieoczekiwanie musi walczyć Mateusz Bąkowicz. Jak widać konkurencja w zespole znacząco wzrosła.

ŁKS – Stal Rzeszów 0:1 (0:0)

0:1 – Prokić (59)

ŁKS – I połowa: Arndt – Dankowski, Dąbrowski, Monsalve, Szeliga, Okhronchuk, Trąbka,Kowalczyk, Pirulo, Biel, Balongo

 II połowa: Kołba – Wszołek, Lorenc, Reynders (70, Koprowski), Marciniak, Kuźma, Kort, Nowacki, Moreno, Kelechukwui (85, Romanowicz), Janczukowicz

ŁKS znalazł napastnika. W Widzewie nie chciał grać Bartosz Śpiączka

Podstawowa wiadomość z Widzewa jest taka, że nadal nie ma nowego bramkostrzelnego napastnika. Jest za to bułgarski obrońca Bożidar Czorbadżijski. Jest też efektownie oklejony nowy autokar pierwszej drużyny. Już niedługo będą go zwiedzać kibice. W sobotę o godz. 12 sparing Widzewa z GKS Tychy. Transmisja w WidzewTV. Czy pojawi się nowy snajper?

W rozmowie z sport.tvp.pl napastnik Bartosz Śpiączka mówi, że oferta Widzewa była finansowo lepsza od tej z Kielc, ale on wybrał Koronę czyli klub, w którym będzie się lepiej czuł.

– Wiem, że niektórzy będą mówić, że bałem się presji Widzewa czy coś w tym stylu. Dla mnie to jednak nie jest problem. Ja chciałem pójść tam, gdzie będę się dobrze czuł i zadecydowałem, że ten właściwy klimat uzyskam właśnie tutaj. W Widzewie tak tego nie czułem, nie znałem też trenera. Tutaj znam trenera, ludzi.Wiadomo, że w piłkę się gra dla kibiców, ale przecież na Koronie na ostatnim meczu też był komplet – 15 tysięcy. Jaka jest różnica, może 3 tysiące w tej frekwencji. Presję piłkarze narzucają sobie sami. Ja mam strzelać bramki i kibice będą to doceniali, tak było choćby w Łęcznej. Z początku były wymagania, potem zapracowałem sobie na jakąś pozycję – twierdzi napastnik.

lkslodz.pl

Napastnika znalazł sobie I-ligowy ŁKS, który w sobotę o godz. 10.30 zagra sparing ze Stalą Rzeszów. To Nelson Balongo. Zawodnik ma 23 lata i od 2019 roku był graczem pierwszego zespołu VV St.Truiden. Pewnie wystąpi w sobotnim spotkaniu.

To jest chłopak, którego widać na treningach. Już kilku napastników udało mi się wprowadzić poziom centralny, a to piłkarz, po którym obiecuję sobie bardzo wieleNos podpowiada mi, że będzie bardzo dobrze – powiedział dyrektor sportowy ŁKS Janusz Dziedzic. Oby okazał się o niebo lepszy na tym stanowisku od swego poprzednika. ŁKS nie ma bowiem pieniędzy na transferowe błędy!

Czy w kolejnej grze kontrolnej trener Kazimierz Moskal wystawi na pierwszy ogień taką odważnie zbudowaną drugą linię: Vladyslav Okhronchuk, Dawid Kort, Mateusz Kowalczyk, Pirulo, Kelechukwu Ibe-Torti?

Maksymilian Rozwandowicz – noszenie fortepianu nigdy mu nie przeszkadzało

fot. lkslodz.pl

Pewna piękna futbolowa historia się skończyła. Po blisko sześciu latach grania z ŁKS rozstał się jego kapitan, 28-letni wychowanek Włókniarza Pabianice Maksymilian Rozwandowicz. Długo nowego klubu nie szukał, został piłkarzem Zagłębia Sosnowiec.

W sumie defensywny pomocnik, który pojawiał się także na środku obrony, rozegrał w ŁKS 150 meczów i zdobył 17 goli. W łódzkich barwach regularnie występował w III, II i I lidze, a także w ekstraklasie. Był ważną postacią drużyny, która wywalczyła trzy awanse z rzędu. To jedyny zawodnik w historii ŁKS z golami w czterech najwyższych klasach rozgrywkowych w Polsce (trafiał też do bramki w barwach czwartoligowych rezerw ŁKS). W poprzedniej pierwszoligowej batalii rozegrał 23 mecze i zdobył jedną bramkę (z rzutu karnego w ostatnich sekundach meczu z Puszczą Niepołomice). W czasie swojej kariery w ŁKS rywalizował na boisku z… bratem Jakubem, gdy ten był zawodnikiem Lechii Tomaszów.

Maks doskonale zna swoje miejsce na boisku. Jego sportowa maksyma brzmi: – Jedni są od tego, by grać na fortepianie, a inni, żeby ten fortepian nosić i dodaje: – Mnie to noszenie fortepianu nigdy nie przeszkadzało.

W rozmowie z Remkiem Piotrowskim dla portalu lkslodz.pl, skąd pochodzi też zdjęcie, mówił: – Każdego zawodnika definiuje jakiś zestaw cech. To, czym ja dysponuję, predysponuje mnie do gry na pozycji defensywnego pomocnika.

Zapytany, czy ze wszystkich goli zdobytych dla ŁKS najbardziej smakował mu ten strzelony Widzewowi, stwierdził: – Strzelić bramkę na Widzewie w meczu derbowym – to było niezwykłe uczucie. Nie będę się wdawał w szczegóły, ale kto trochę mnie zna, wie jak ważny był to dla mnie moment. Trudno rzecz opisać słowami, ale mniejsza o nie. Najważniejsze, że nikt mi tego nie odbierze.

Takiego bramkostrzelnego napastnika potrzebują Widzew i ŁKS!

fot. janusz młynarczyk

Piłkarze Widzewa i ŁKS intensywnie przygotowują się do ligowych rozgrywek. Szukają nowych, lepszych zawodników. Wiadomo, że oba łódzkie kluby oddałyby królestwo za bramkostrzelnego napastnika. Tu jednak wyjątkowy deficyt na całym polskim, futbolowym rynku. Wolnego gracza, z kartą na ręku, który jest w stanie zagwarantować kilkanaście goli w sezonie, można ze świecą szukać.

Widzew musiał obejść się smakiem. 30-letni Bartosz Śpiączka został graczem Korony Kielce. Oczywiście, można postawić na III-ligowych Hiszpanów i wyjść na tym jak Zabłocki na mydle. Przekonał się o tym wyjątkowo boleśnie ŁKS. Gdyby Samu Corral był napastnikiem z prawdziwego zdarzenia, to wynik ostatnich derbów Łodzi mógł być inny.

Jest w regionie człowiek, który imponuje strzelecką skutecznością. 30-letni Jakub Perek został królem strzelców klasy okręgowej grupy czwartej. Piłkarz Jutrzenki Drzewica zdobył w ciągu sezonu, tak to nie bajka, 69 bramek. Drugiego piłkarza na liście wyprzedził o 33 gole. Kuba zaimponował w spotkaniu z Koroną Łaguszew, które Jutrzenka wygrała 11:0. Poszedł w ślady legendarnego polskiego piłkarza – Ernesta Wilimowskiego i strzelił w tym pojedynku… dziesięć bramek! Ezi 21 maja 1939 roku w meczu z Union – Touring Łódź też dziesięć razy wpisał się na listę strzelców. Ech, gdyby trafić na drugiego Perka, wtedy tak Widzew, jak i ŁKS, byłyby spokojne o swoją ligową przyszłość.

« Older posts Newer posts »

© 2025 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑