Rezerwowy Pafka

Tag: ekstraklasa (Page 24 of 29)

Widzew w odwrocie. Druga porażka z rzędu na własnym stadionie

W starciu drużyn czołówki ekstraklasy z dużej chmury mały deszcz. Wielkie emocje w tym pojedynku zaczęły się dopiero w 71 minucie. Niestety, ósma porażka w sezonie sprawiła, że Widzew coraz bardziej oddala się od czołówki.

W wyjściowej jedenastce łodzian pojawili się Shehu i Zieliński, wrócił do niej Terpiłowski. W Lechu na ławce rezerwowych mecz zaczął as atutowy drużyny – Ishak.

Pierwsza połowa była rozczarowująca, bez choćby jednego celnego strzału. Pomocnicy tak jednej, jak drugiej drużyny, nie byli w stanie stworzy groźnych bramkowych sytuacji. Starał się tylko Pawłowski, ale jego uderzenia były skutecznie blokowane.

W drugiej połowie obraz gry się nie zmieniał, a przykładem boiskowej słabości była kontra łodzian, przy której pogubił się Terpiłowski, który zamiast podawań do mogącego znaleźć się w sytuacji sam na sam Sancheza, wdał się w przegrany pojedynek z obrońcą rywali.

Pierwsza składna akcja przyniosła pierwszy celny strzał i gola. Stało się to po 71 minutach gry. Po znakomitym zagraniu Stępińskiego, Pawłowski znalazł się w dogodnej sytuacji. Miał na plecach obrońcę, ale nic sobie z tego nie robił. Kontrolował piłkę i posłał ją do bramki nad ręką Bednarka.

Odpowiedź przyszła nieomal natychmiast. Spóźnili się Szota i Stępiński. W tej sytuacji Marchwiński precyzyjnym uderzeniem głową doprowadził do wyrównania.

Kolejny brak krycia we własnym polu karnym doprowadził do straty drugiego gola. Z trzech metrów niepilnowany Velde bez problemu posłał piłkę głową do siatki. W ostatnich sekundach spotkania trenerowi Niedźwiedziowi trudno było ukryć zdenerwowanie i rozczarowanie.

Widzew przegrał drugi mecz z rzędu na własnym stadionie. Jest na szóstym miejscu w tabeli ekstraklasy. Do trzeciego Lecha traci już sześć punktów.

Widzew – Lech Poznań 1:2 (0:0)

1:0 – Pawłowski (71), 1:1 – Marchwiński (73, głową), 1:2 – Velde (79, głową)

Widzew: Ravas – Stępiński (90, Kreuzriegler), Szota, Żyro – Zieliński (90, Ciganiks), Hanousek, Shehu (78, Letniowski), Kun – Terpiłowski (78, Hansen), Pawłowski (90, Sypek) – Sanchez

Pomocnicy Widzewa na pewno muszą zagrać o klasą lepiej, żeby łodzianie skutecznie powalczyli z mistrzem Polski

Największe widzewskie pozytywy z meczu z Wisłą Płock (1:1). Pawłowski szukał gry, miał pomysł na każdą akcję. Sanchez był kryty przez dwóch, trzech piłkarzy rywali, a jednak w końcu potrafił zdobyć bramkę, szóstą w sezonie.

A negatywy? Gola dla Wisły wypracowało trzech pomocników. Nasi, poza Pawłowskim, spisywali się co najwyżej przeciętnie. Może to wynik tego, że grali na klepisku, a może efekt obniżki formy. Znamienne, że trener Niedźwiedź dokonał zmiany skrzydeł. Zeszli z boiska Ciganiks i Milos. Z dobrej, momentami nawet bardzo dobrej, strony pokazali się rezerwowi: Shehu i Sypek. Czy w ten sposób wywalczyli sobie miejsce w wyjściowej jedenastce na jedyne w swoim rodzaju spotkanie z mistrzem Polski – Lechem Poznań, które odbędzie się w Łodzi 19 marca o godz. 17.30?

Nie ma innego wyjścia, jeśli Widzew chce osiągnąć korzystny wynik musi wznieść się na szczyty swych sportowych umiejętności. Czy to jest dziś możliwe?

Gol dał niezwykle pozytywny impuls hiszpańskiemu napastnikowi. – Jeśli przez ponad trzy miesiące nie strzelasz gola, to taka bramka jest dla ciebie jak lekarstwo. Przez ten czas próbowałem pomóc drużynie swoją grą i w końcu w odpowiednim momencie dać jej radość. To może być dobry start, żeby znowu strzelać gole – powiedział nie bez racji Sanchez.

Niepokoi, że Jordiego i Ciganiksa zabrakło na ostatnim treningu. Czy zagrają przeciwko Lechowi?

Aż trudno dziś uwierzyć w to, że Pawłowski nie miał w końcówce miejsca w jedenastce Śląską.

Pawłowski mówi: – Przyszedłem do Widzewa, zacząłem grać na tej samej pozycji, na której chciałem w Śląsku, czas pokazał, że odnalazłem się świetnie. Piłkarz na każdym etapie musi obronić się swoją dyspozycją, sądzę, że w Widzewie to zrobiłem, więc mogę być z tego zadowolony. Z jednej strony szkoda, że to samo nie udało się w Śląsku, ale w piłce zdarzają się takie sytuacje, trzeba dalej robić swoje.

Należy mieć nadzieję, że znajdujący się w dobrej formie pomocnik poprowadzi łodzian do zwycięstwa. Jesienią górą był Lech, który wygrał 2:0 po golach w końcówce meczu Amarala (teraz głównie grzeje ławę) i Ishaka (10 goli w sezonie), które padły w ciągu… minuty. Oby ta historia teraz się nie powtórzyła. Zwycięstwo sprawi, że marzenie łodzian o trzecim miejscu, premiowanym udziałem w pucharowych eliminacjach, nadal będą realne.

Widzew jest mistrzem końcówek, ale czy ta seria zawsze będzie trwać?

Widzew zremisował rzutem na taśmę w Płocku 1:1, ale najlepiej wiosną nie jest. Wyniki mówią same za siebie: 3:3, 1:1, 0:0, 1:0, 2:2, 0:2, 0:1, 1:1. Byłoby jeszcze gorzej, gdyby nie wyjątkowa łódzka specjalność. Podopieczni Janusz Niedźwiedzia są… mistrzami końcówek: Wisła 1:1 – Sanchez 90, Legia 2:2 – Pawłowski 83, Śląsk 1:1 – Hansen 90, Jagiellonia 1:1 – Kun 83, Pogoń 3:3 – Kreuzriegler 90. Czy tak będzie do ostatniego meczu ligowych zmagań? Nie ma żadnej gwarancji na to, że zażarta walka do samego końca, której piłkarzom Widzewa nie można odmówić, zawsze przyniesie szczęśliwy finał.

Łodzianie zajmują piąte miejsce. Do magicznej granicy utrzymania się w ekstraklasie (40 pkt) brakuje im trzech punktów. Teraz 19 marca o godz. 17.30 podejmą w hicie kolejki, mającego medalowe aspiracje Lecha Poznań.

Podsumowanie dramatycznego starcia w Płocku. Janusz Niedźwiedź: Końcówka osłodziła nam ten mecz. W drugiej połowie mieliśmy kilka fajnych akcji. Często brakowało nam dokładnego dośrodkowania lub dobrego podania. Znów jest doliczony czas i jestem zadowolony z tego, że strzelił bramkę właśnie Jordi. Mam nadzieję, że będzie to kolejny bodziec, żeby dalej te bramki zdobywał.

Pavol Stano: Bramka, którą straciliśmy  nie powinna mieć miejsca na poziomie ekstraklasy. Widzew w drugiej połowie polepszył swoją grę, ale wynik bardzo boli no i ogólnie muszę powiedzieć, że wielka szkoda.

Jordi Sanchez: Staram się zawsze pomagać drużynie i myślę, że to może być rozpoczęcie drogi do strzelania większej liczby bramek.

Bartłomiej Pawłowski: Odrabialiśmy straty, więc trzeba ten punkt doceniać. Trochę przeszkodziła nam murawa, bo było w wielu miejscach  klepisko i to miało duży wpływ na operowanie piłką. Nasz pomysł zakładał grę kombinacyjną, ale warunki trochę w tym przeszkadzały.

Widzew walczył do końca. Remis uratował w doliczonym czasie gry Jordi Sanchez

Jordi Sanchez czekał na gola 127 dni, czyli ponad cztery miesiące. I się doczekał. Zdobył bramkę na wagę remisu w meczu w Płocku w szóstej doliczonej minucie pojedynku. Ma ich już na koncie najwięcej w zespole – osiem. Dodając cztery asysty, daje to też mu miano najlepszego gracza w klasyfikacji kanadyjskiej (gole + asysty).

Wisła Płock wiosną przegrywała wszystko, co było do przegrania w ekstraklasie, aż do ostatniego starcia z Wartą Poznań, którą pokonała 1:0 po golu Szwocha. Jesienią łodzianie wygrali u siebie 2:1. Teraz nie potrafili powtórzyć tego wyniku, musieli uznać wyższość rywala.

Na mecz w Płocku do składu wrócili Sanchez i Milos, stracili miejsce w jedenastce Terpiłowski i Letniowski. Po raz pierwszy w tym sezonie w Widzewie od pierwszej minuty nie zagrał… młodzieżowiec.

Nie było łatwo atakować. Pod bramkami boisko w Płocku przypominało… kartoflisko, a murawa z każdą upływającą minutą coraz mniej nadawało się do grania.

Widzew atakował, miał przewagę. W 27 min Kamiński obronił strzał z dystansu Hanouska. To było pierwsze celne uderzenie w tym spotkaniu. 10 minut później Ravas obronił strzał Vallo, a Wisła przeszła do ofensywy. Na efekty nie trzeba było długo czekać.

W 40 min padł gol. Po zagraniu Furmana, podaniu Szwocha, Żyro zachował się jak futbolowe dziecko. Nie potrafił upilnować w polu karnym Wolskiego. Ten strzelił w krótki róg, teoretycznie pilnowany przez Ravasa. To była jednak tylko teoria, bo piłka wpadła do łódzkiej bramki. Wolski po raz siódmy w sezonie cieszył się ze zdobycia gola.

To był zły znak dla łodzian. Widzew nie potrafił w tym sezonie wygrać ligowego meczu, gdy jako pierwszy stracił bramkę!

W drugiej połowie Widzew atakował, ale robił to niemrawo, zbyt łatwo tracąc piłkę. Po jednej z takich strat gospodarze wyszli dwóch na jednego, ale nie potrafili tej akcji skutecznie rozegrać.

Łodzianie cały czas starali się odrobić starty. Po strzale Shehu w sam dolny róg bramki, znakomitą interwencją popisał się Kamiński. Widzew nie rezygnował. W doliczonym czasie gry po zagraniu rezerwowego Sypka, Sanchez przepchnął się między trzema graczami Wisły i z trzech metrów posłał piłkę do bramki!

Wisła Płock – Widzew Łódź 1:1 (1:0)

1:0 – Wolski (40), 1:1 – Sanchez (90+6)

Widzew: Ravas – Stępiński, Szota, Żyro (90, Kreuzriegler) – Milos (79, Sypek), Hanousek, Kun, Ciganiks (79, Zieliński) – Hansen (57, Shehu), Pawłowski – Sanchez

Widzew w Płocku. Czy… laga do Jordiego Sancheza okaże się skuteczna?!

Fot. Marek Młynarczyk, blog www.obiektywnasport.pl

W poniedziałek o godz. 19 Widzew zagra ligowy mecz z Wisłą w Płocku. Na razie łodzianie uważnie przyglądali się rywalom w… telewizji w meczu z Wartą Poznań. Wisła przełamała złą wiosenną passę. Po pięciu porażkach z rzędu wygrała 1:0, po świetnym odbiorze i precyzyjnym zagraniu Furmana do Szwocha.

Od 60 minuty płocczanie grali z przewagą jednego zawodnika, ale… nie było tego widać na boisku. Rywale atakowali i byli bliscy wyrównania, ale Wisłę uratowała poprzeczka. Pojawił się na boisku były ełkaesiak Sekulski, który kilka razy skutecznie walczył w defensywie, jak zwykle agresywnie, na granicy faul walczył napastnik Śpiączka, choć nie miał bramkowych okazji. W obronie pojawił się Rzeźniczak, a Wolski, który ostatnio przedłużył umowę z klubem, co uznano za sukces spisywał się przeciętnie.

Bardzo martwi fakt, że jedno z pól bramkowych już przed meczem przypominało… piaskownicę. Wybijać z niej piłkę czy o nią walczyć będzie prawdziwym wyczynem. Wygląda na to, że śniegowo – deszczowa mżawka nie ustąpi i na boisku, które odpoczęło od grania tylko cztery dni, będzie grać niezwykle trudno.

Co w tej sytuacji zostanie Widzewowi? No co… laga, polegająca na szybkim przejęciu piłki i wybiciu jak najszybciej i jak najdalej, w tym przypadku do wracającego do składu Sancheza.

Czy w tej sytuacji będą mieli wykazać się pomocnicy, skoro w takich grząskich warunkach łatwiej będzie bronić niż atakować? Oby znajdą się skrawki w miarę równego boiska, na których uda się stworzyć groźne akcje, dające nadzieje na rehabilitację po wpadce z Wartą Poznań (0:2). Niezłą zmianę w ostatnim spotkaniu dał Shehu. Może on pojawi się w wyjściowej jedenastce łodzian.

Wielkie rozczarowanie. Ataki dały tylko strzały w… poprzeczki. Widzew doznał siódmej ligowej porażki

Piękny ligowy sen został brutalnie przerwany. Widzew nie był w stanie przebić się składną akcją przez dobrze zorganizowaną w defensywie drużynę Warty. Łodzianie doznali siódmej porażki, czwartej na swoim boisku.

Już w 6 min łodzianie mogli prowadzić. Sfaulowany przed polem karnym został Kun. Rzut wolny wykonywał Pawłowski. Po jego strzale i rykoszecie piłka odbiła się od poprzeczki. W 10 min odważnie grający Żyro strzelił z dystansu minimalnie obok słupka. Warta odpowiedziała… bramką niepilnowanego w polu bramkowym Zrelaka (do błędu w kryciu przyznał się Terpiłowski), po zebraniu przez rywali drugiej piłki przed polem karnym łodzian. Gol w pierwszej chwili nie został uznany (interwencja sędziego bocznego), gdyż… Czy napastnik był na pozycji spalonej? O tym zdecydował odpowiadający za VAR Szymon Marciniak. I on uznał, że bramka została zdobyta prawidłowo.

Widzew chciał szybko odrobić straty. Po składnej akcji i instynktownym uderzeniu Hansena piłkę odbił sprzed bramki jeden z rywali.

Odważny wysoki pressing Warty sprawiał, że gospodarzom trudno było konstruować akcje. Na otwartą fantazyjną grę łodzian nie było mowy. Widzewa do przerwy nie było stać na choćby jeden celny strzał na bramkę rywala.

Druga połowa rozpoczęła się od mocnego wejścia gospodarzy. Po dokładnej centrze Pawłowskiego, Hansen główkował z 5 metrów nad poprzeczkę. Potem Terpiłowski strzelał tak, jakby uderzał między słupy bramki do rugby czyli wysoko i co za tym idzie niecelnie.

Warta cofnęła się głęboko pod własne pole karne. Widzew miał piłkę, miał przewagę i co… Po odzyskaniu piłki przez Maenpaę, fatalnie zachował się wprowadzony dwie minuty wcześniej Letniowski, dostał ją Żurawski, który popisał się kapitalnym przyjęciem piłki, a potem uderzeniem z dystansu pod poprzeczkę. Ravas był bez szans. Widzew miał szansę na kontaktowego gola, ale po mocnej, dokładnej centrze Pawłowskiego, niepilnowany Zjawiński posłał, co było sztuką, głową piłkę nad poprzeczkę. Tuż przed końcem z trzech metrów Shehu głową trafił w poprzeczkę.

Mecz oglądał selekcjoner Fernando Santos w towarzystwie Józefa Młynarczyka. No cóż, na pewno żaden łodzianin nie trafił do jego notesu.

Widzew – Warta Poznań 0:2 (0:1)

0:1 – Zrelak (15), 0:2 – Żurawski (65)

Widzew: Ravas – Stępiński (90, Zieliński), Szota, Żyro – Terpiłowski (63, Letniowski), Hanousek, Kun, Ciganiks (90, Zawadzki) – Hansen (72, Shehu), Pawłowski – Zjawiński

Widzew gra z Wartą Poznań, tym razem w sobotę, w jubileuszowym 200. meczu Ekstraklasy w tym sezonie. Wielkie sportowa energia musi przełożyć się na ligowe zwycięstwo!

Tego już nikt i nic Widzewowi nie odbierze – utrzymania w ekstraklasie i miana najbardziej elektryzującej, dostarczającej wielkich emocji drużyny ligowych zmagań.

Widzewiacy potrafią, jak nikt tworzyć ligowe futbolowe widowiska. Jasne, dzięki coraz większym techniczno – taktycznym możliwościom, ale też, a może przede wszystkim, dzięki ambicji, charakterowi, woli walki do samego końca, czego nie da się wyćwiczyć na treningu, a co buduje duch miejsca, pamięć o charakternej drużynie z liderem Zbigniewem Bońkiem na czele i fenomenalni kibice, którzy do ostatniego miejsca zapełniają stadion dopingując ze wszystkich sił, czym cały czas zdumiewają piłkarską Polskę.

Widzewiaków na razie (oby do samego końca!) nie są w stanie złamać, odebrać im sportowej wiary żadne ligowe przeciwności, żaden najtrudniejszy nawet rywal.

Janusz Niedźwiedź w programie „Liga+ Extra” w Canal+: Nasze miejsce w lidze jest dobre, bardzo dobre. Tabela jest jednak spłaszczona i może się wywrócić, dlatego trzeba się pilnować. Cieszę się miejscem, w którym jesteśmy, naszym rozwojem.

Łodzianie w każdym spotkaniu mają chwile słabości, ale potrafią się podnieść z kolan, przejąć inicjatywę i do końca walczyć o dobry wynik, kreując nieoczywistych bohaterów (Norman Hansen!).

Tym razem trzeci w tabeli łodzianie nie zagrają ligowego spotkania w piątek o godz. 20.30, tylko w sobotę o godz. 15. Podejmą ósmą – Wartę Poznań. Jesienią wygrali widzewiacy po golu w doliczonym czasie gry piłkarza, którego już w drużynie niema – Patryka Lipskiego. Nie będzie też wykartkowanego Jordi Sancheza. Są za to inni. Grający lepiej z meczu na mecz Bartłomiej Pawłowski. 39 udanych odbiorów zapisał na swoim koncie Marek Hanousek. Oni są w stanie poprowadzić zespół do zwycięstwa.

To powinno brzmieć jak ostrzeżenie. Poznaniacy w ostatnim spotkaniu pokazali sportową moc. Pokonali walczącą o utrzymanie Koronę Kielce aż 5:1 (strzelając celnie… sześć razy). Maciej Żurawski miał 95-procentową celność podań. Były ełkaesiak Jan Grzesik wykonał cztery skuteczne dryblingi, zaliczył trzy dośrodkowania (jedno celne). Grzesik przebieg najwięcej kilometrów – 11,74 km i był najszybszy – 32,49 km/h.

W drużynie zadebiutował 16-letni Jakub Paszkowski. Na meczu był trener… Lecha -John van den Brom, który uważnie przyglądał się jednemu piłkarzowi lokalnego rywala. Komu? To Kajetan Szmyt, który grał do 66 minuty i miał udział przy jednej z bramek. – Dobre liczby napędzają każdego i trzeba się z nich cieszyć – mówi pomocnik Zielonych, Miłosz Szczepański.

Poratl sport.tvp.pl podaje:

mecz Widzew Łódź – Warta Poznań będzie 200. meczem w tym sezonie PKO Bank Polski Ekstraklasy

– w tym sezonie padły 492 gole w 197 meczach (średnia 2,5/mecz)– 212 goli padło w I połowach, 280 goli w II połowach– w tym sezonie: 79 zwycięstw gospodarzy – 51 remisów – 67 zwycięstw gości– w każdej z 2 ostatnich kolejek miał miejsce 1 remis– jeśli Raków Częstochowa nie przegra, zostanie pierwszą drużyną z serią 16 meczów bez porażki od czasu Legii Warszawa 2021 (II-VII)– piłkarze wykorzystali 58 z 71 podyktowanych rzutów karnych, skuteczność – 81,7%. W tym 9 karnych obronionych, 3 karne spudłowane, 1 karny strzelony nieprawidłowo– dwie drużyny nie przegrały meczu u siebie (Legia Warszawa, Raków Częstochowa – obie w tej kolejce grają na wyjeździe)– najwięcej goli strzelonych: Jesus Imaz (10)– najwięcej punktów w klasyfikacji kanadyjskiej: Jesus Imaz (13)– najwięcej asyst: Rafał Wolski, Lukas Podolski (po 6)

Jordi Sanchez ma kłopoty. Mateusz Żyro: – Gdy ktoś ma jakikolwiek problem, może tu liczyć na każdego

Fot. widzew.com

W sobotę o godz. 15 Widzew, który zremisował z Legią 2:2, podejmie Wartę Poznań, która pokonała Koronę Kielce 5:1. W tym spotkaniu nie zagra wykartkowany napastnik Jordi Sanchez, który mówi, że jest w psychicznym dołku, bo nie strzela goli.

Janusz Niedźwiedź: – Jordi jest częścią drużyny, więc jesteśmy z nim w stałym kontakcie. To bardzo ambitny zawodnik i wszyscy widzimy jak wiele z siebie daje. Jako zespół, jesteśmy zawsze razem, więc chcemy sobie pomagać – mogę zapewnić, że w kwestii Jordiego wszystko jest pod kontrolą

Mateusz Żyro: – Jesteśmy razem, jesteśmy drużyną. Gdy ktoś ma jakikolwiek problem, może tu liczyć na każdego

Marek Hanousek w 232 odcinku audycji na kanale Rozmowy Tylko Sportowe: – Gramy otwarcie od bramki, na krótko, ale musimy pamiętać, że jeśli przeciwnik wychodzi do nas wyżej kilkoma zawodnikami, to mniej będzie miał tych zawodników z tyłu. Jak Jordi będzie miał wtedy pojedynek sam na sam z obrońcą, to my wiemy, że on ten pojedynek wygra. O wszystkim decyduje to, czy przeciwnik podchodzi do nas dużą liczbą zawodników. Później to my musimy podjąć adekwatną decyzję do danej sytuacji.

Wróćmy do meczu z Wartą. Janusz Niedźwiedź: Na pewno będzie jedna zmiana, nie jest wykluczone, że będzie ich więcej. Wszyscy zawodnicy dobrze pracują, dają powody do tego, żeby na nich stawiać. Warta w ostatnim czasie zrobiła postęp, jeśli chodzi o grę w ataku pozycyjnym. Widać powtarzalności, dobre ułożenie taktyczne. Jesienny mecz to historia, nie żyjemy nim, choć to było piękne zwycięstwo. Skupiamy się tylko na sobocie.

Mateusz Żyro: Sztab nas bardzo uczula na mecz z Wartą. To jest bardzo dobra drużyna, co pokazała w ostatnim spotkaniu. Podejdziemy do tego starcia z pełną koncentracją i chęcią zwycięstwa. Mam nadzieję, że zapunktujemy.

Trener Widzewa Janusz Niedźwiedź po meczu z Legią: Żałujemy ostatnich sytuacji, bo mogło się skończyć historycznie

Nikt już w Polsce nie powinien się dziwić, że mecze Widzewa pokazywane są w najlepszym czasie oglądalności ekstraklasy w Canal Plus. Łodzianie potrafią dostarczać niesamowitych emocji. Nie inaczej było w pojedynku Widzewa z Legią (2:2), w którym ostatnia akcja pojedynku (niestety niewykorzystana!) należała do łodzian!

Opinie po spotkaniu: Janusz Niedźwiedź: Myślę, że wygrała piłka. To było dobre spotkanie, jeśli chodzi o piłkarskie aspekty. Oba zespoły chciały grać otwarty futbol. Obie drużyny stworzyły podobną liczbę sytuacji bramkowych, zawody były wyrównane. Żałujemy ostatnich sytuacji, bo mogło się skończyć historycznie. Trzeba jednak oddać, że Legia także miała swoje okazje i też mogła zdobyć bramkę. Remis jest sprawiedliwy, ale czujemy lekki niedosyt, bo przyjechaliśmy tu po wygraną.

Kosta Runjaić: Myślę, że zobaczyliśmy interesujący mecz. Obie drużyny chciały grać w piłkę, chciały grać do przodu, liczyły na zwycięstwo. Niestety, rezultat jest dla nas niezadowalający. Nie tego się spodziewaliśmy. Na tym jednak polega piłka nożna, tak czasami się dzieje w tym sporcie.

 Sławomir Szota: To spotkanie to była jedna wielka sinusoida. Na początku to my przeważaliśmy, a potem Legia przejęła inicjatywę i zepchnęła nas do niskiej obrony. W drugiej połowie rywale wyszli trochę za głęboko, a my stwarzaliśmy sobie sytuacje i mieliśmy posiadanie piłki, ale Legia też miała swoje okazje. To był naprawdę otwarty mecz i zarazem udany ligowy klasyk. Pokazaliśmy umiejętności, pokazaliśmy też dobrą grę. Wiadomo, były przestoje, bo walki na boisku nie brakowało. Przypadek Krisa Hansena pokazuje jaką jesteśmy drużyną i kolektywem. Nie ma rezerwowych, a są po prostu zmiennicy. Też mogę ze swojego punktu widzenia powiedzieć, że na początku byłem zmiennikiem, czekałem na swoją szansę i pomogłem drużynie.

 Bartłomiej Pawłowski: Mielibyśmy bardzo dużo zarzutów do siebie gdybyśmy w tym meczu nie zdobyli punktów. Dało się odczuć, że nie jesteśmy zespołem gorszym i możemy zaprezentować się na Legii dobrze. Dochodziliśmy do sytuacji i momentami potrafiliśmy rywali przesunąć blisko ich bramki. Po strzeleniu pierwszego gola zespół Legii bardzo się napędził, a w piłce tak bywa, że trzeba przejść w meczu do defensywy i wyczekiwać na swojej połowie, żeby złapać trochę oddechu. Legioniści przeważali, ale w kolejnym etapie meczu to my przeszliśmy do ataku. Biorąc pod uwagę to, jak układało się to spotkanie, to jest jeden punkt zdobyty niż dwa stracone. Jako zespół dobrze znieśliśmy nastrój i emocje związane z tym meczem. Jeśli chodzi o aspekt motywacyjny i psychologiczny, to nasza drużyna poradziła sobie świetnie.

Patryk Stępiński: To spotkanie mogło potoczyć się w obie strony. To prawda, że my goniliśmy wynik, ale ostatnia sytuacja należała do nas. Szanujemy ten remis, jednak z przebiegu spotkania mogliśmy liczyć na więcej.

Kristoffer Normann Hansen: Możemy być trochę rozczarowani po tym meczu, bo w końcówce mieliśmy kilka dobrych okazji do strzelenia gola i wygrania spotkania. Mam trochę dziwne odczucia w związku z tym meczem, bo powinniśmy być skuteczniejsi w sytuacjach sam na sam z bramkarzem Legii. Jestem też rozczarowany swoimi sytuacjami w ostatnich minutach, gdy mogłem zdobyć kolejną bramkę. W ostatniej akcji, po przebiegnięciu siedemdziesięciu metrów i walce z obrońcami trochę szybszy okazał się ode mnie golkiper Legii. Może powinienem inaczej uderzyć piłkę, gdy już byłem przed nim, ale nie zrobiłem tego. Chciałem go przelobować, jednak nie udało się tego mi dokonać.

Bartosz Kapustka: Tym meczem żyła cała Warszawa, Łódź i parę innych miast w Polsce. Musieliśmy wygrać, ale nie zrobiliśmy tego. Czujemy spory niedosyt. Trudno cieszyć się nawet z asysty po takim meczu. W drużynie panuje smutek, nie ma powodów do uśmiechu.  Popełniliśmy dużo błędów. Zbyt łatwo traciliśmy bramki. Powinniśmy wcześniej strzelić więcej goli i kontrolować mecz. Widzew to drużyna, która potrafi grać w piłkę. Nie będzie łatwo dogonić Raków

Dominik Hładun: – Wiem, że Widzew miał sytuacje w końcówce, ale my też stworzyliśmy parę okazji, kotłowało się w pobliżu bramki gości. Spotkanie wyrównane, fajne dla widowiska, lecz mamy duży niedosyt.. Było czuć atmosferę. To super sprawa, że wchodzisz na stadion i dopinguje cię 30 tys. osób.

Joker Hansen i lider Pawłowski dali Widzewowi remis w meczu z Legią, a mogło być jeszcze lepiej!

Prawda jest taka, że w XXI wieku warszawianie w klasyku ekstraklasy są… hegemonem i na razie nic tego nie zmieni. To był 20 mecz Legii z Widzewem z rzędu bez porażki, ale to łodzianie zasłużyli na słowa uznania. Dwa razy potrafili odrobić straty i skończyć pojedynek honorowym remisem. I to oni mieli niewykorzystaną, ostatnią znakomitą akcję spotkania.

W wyjściowej jedenastce warszawian po raz pierwszy w ekstraklasie zagrał bramkarz Hładun, zastąpił kontuzjowanego Tobiasza. Zabrakło wykartkowanego Slisza, którego zastąpił Kapustka. Na ławce rezerwowych usiadł Pekhart. Defensywę łodzian tworzyli: Stępiński, Szota i Żyro. Wypadli z kadry kontuzjowani: Nunes i Zieliński. Trener Niedźwiedź wysłał do boju sprawdzoną w meczu ze Śląskiem jedenastkę. Przed spotkaniem – Maciej Szczęsny: Siła Widzewa jest w jego zespołowości. Trener Janusz Niedźwiedź, że przypisanie liderowi Legii – Jouse plastra nie jest potrzebne.

Widzew ku zaskoczeniu wszystkich zaatakował. Dwie akcje Pawłowskiego. jedna mogła przynieść gola, ale pomocnik łodzian trafił w boczną siatkę.

Legia potrafiła groźnie odpowiedzieć. Po inteligentnym zagraniu Josue, Mladenović trafił z ostrego kąta w Ravasa.

Odwaga łodzian zdała się na nic. Kapustka kapitalnie dośrodkował. Ciganikcs w kryciu zgłupiał niczym nieopierzony junior, a Wszołek głową pewnie umieścił piłkę w siatce.

Widzew stracił całą wiarę w sukces. Bronił się przed stratą drugiej bramki, a Mladenović i Wszołek ogrywali rywali niemiłosiernie. Cud, że nie padł kolejny gol? Nie, Legii brakowało decydującego ostatniego podania, jak to miało miejsce przy golu. Nieskutecznością popisywał się też niepilnowany w polu karnym Widzewa Nawrocki, który posyłał piłkę głową nad poprzeczkę.

Widzew obudził się pod koniec pierwszej połowy, czego dowodem był mocny strzał Pawłowskiego, sparowany przez Hładuna.

Na początku drugiej połowy po zmyślnym zagraniu Josue Kapustka ograł pół drużyny Widzewa. W ostatniej chwili jego strzał w polu kary zablokował Żyro. W kolejnej akcji Ravas był bez szans. Piłka po strzale Josue była poza jego zasięgiem, ale poszybowała nad poprzeczkę.

Widzew jednak się starał. Zdobywał przewagę na przedpolu Legii i został za to nagrodzony. Po centrze Milosa w drugim meczu z rzędu bramkę zdobył głową joker w talii Niedźwiedzia – Hansen.

Niestety, znów Wszołek ograł jak dziecko Ciganiksa, a Hanousek ładnym uderzeniem (o ironio!) posłał piłkę do własnej bramki. Widzew nie dawał za wygraną. Po rzucie wolnym Pawłowskiego, wyrastającego ponad poziom meczu i rykoszecie (piłka trafiła w głowę Wszołka i zmyliła Hładuna) Widzew doprowadził do wyrównania. Trzeba powiedzieć, że taką postawą, jak w klasyku, Pawłowski zasłużył sobie na powołanie do reprezentacji Polski. W błyskawicznej sondzie Canal Plus Pawłowski był zdecydowanie lepszym liderem drużyny niż Josue!

Janusz Niedźwiedź: Pawłowski jest piłkarzem, który robi różnicę na boisku.

Niepokoił łodzian Nawrocki, nożycami popisał się Sokołowski, ale to Widzew miał meczową piłkę. Hansen po świetnej kontrze w ostatniej akcji spotkania zamiast strzelać powinien podawać, a Widzew mógł wygrać spotkanie. Niestety zablokował go Jędrzejczyk i mecz skończył się remisem.

Legia – Widzew 2:2 (1:0)

1:0 – Wszołek (18, głową). 1:1 – Hansen (70, głową), 2:1 – Hanousek (76, samobójcza), 2:2 – Pawłowski (83, wolny)

Widzew: Ravas – Stępiński, Szota, Żyro – Milos, Hanousek, Letniowski (59, Kun), Ciganiks (79, Shehu) – Terpiłowski (59, Hansen), Pawłowski (90, Zjawiński) – Sanchez

« Older posts Newer posts »

© 2025 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑