Rezerwowy Pafka

Tag: widzew (Page 24 of 30)

Po co Janusz Niedźwiedź namieszał w defensywie Widzewa niczym w kotle czarownic?!

Ekstraklasowy karnawał (przynajmniej na razie) się skończył. Bilans dwóch ostatnich meczów Widzewa – 0:6 w punktach, 1-6 w bramkach. Winą za ostatnią porażkę nie był tylko, a nawet nie przede wszystkim brak skuteczności, choć w spotkaniu z Radomiakiem Widzew oddał 28 strzałów, a Radomiak tylko 7. Strzały celne 12 do 4. Posiadanie piłki 65 do 35, rzuty rożne 15 do 1.

Stara mądra zasada włoskich trenerów z lat 60. mówiła: jak robisz zmiany w drużynie, to najrzadziej rób je w defensywie, raczej z konieczności. Ta formacja musi być jak monolit, nie do pokonania, od niej zaczyna się budowanie pozytywnego grania drużyny.

I co zrobił Janusz Niedźwiedź? Dokonał zmian w obronie i przewiózł się na tym niczym Zabłocki na mydle. Piłkarze tej formacji w nowej personalnej konfiguracji zachowywali się niczym pijane dzieci we mgle, kompletnie nie zabezpieczając tyłów przy zmasowanych ataku i groźbie szybkiej kontry rywali.

Znamienne słowa kapitana Patryka Stępińskiego: – Nie możemy popełniać takich błędów, że przeciwnik dwa razy biegnie przez całą połowę sam na bramkę.

Czy trener Niedźwiedź na siłę szukał miejsca w jedenastce dla Mateusza Żyry? Po co cokolwiek zmieniał w defensywie skoro po porażce z Górnikiem twierdził, że nie stracił zaufania do Serafina Szoty i znów postawił na niego w wyjściowej jedenastce. Namieszał w defensywie niczym w kotle czarownic i wyszła z tego czarcia zupa nie do przełknięcia.

Wszyscy uczą się na błędach, w tym i trener zespołu, choć tym razem błędy szkoleniowca były wyjątkowo kosztowne.

Przed łodzianami ostatni ligowy mecz w tym roku. Trzeci w tabeli Widzew zagra w Kielcach z przedostatnią Koroną w sobotę o godz. 12.30. Niby faworyt jest jeden, niby… Korona pokazała, że nikomu za darmo punktów nie podaruje. Potrafi bezlitośnie wykorzystać błędy zadufanych w sobie rywali. Tak było w ostatnim meczu kielczan w Poznaniu z Lechem. Korona przegrywała 0:2, ale doprowadziła do wyrównania, co ważniejsze przejmując w drugiej połowie kontrolę nad meczem i sprawiając, że pogubiony Lech nie wiedział, co ma zrobić, żeby odwrócić losy pojedynku. Gdyby nie rozpaczliwy, ale skuteczny atak gospodarzy w doliczonym czasie gry, kielczanie wywieźliby z Poznania cenny punkt. Starcie z Widzewem to dla Korony będzie mecz o życie, ekstraklasowe być albo nie być i jak to mówi Mariusz Pudzianowski na pewno tanio skóry nie sprzeda.

Wielka ambicja zdała się psu na budę. Widzew przegrał drugi mecz z rzędu. Łodzianie w odwrocie!

To nie jest udane pożegnanie jesieni. Widzew w spotkaniu z Radomiakiem był jak doktor Jekyll i pan Hyde. Zagrał fatalnie w pierwszej połowie i w samej końcówce meczu z Radomiakiem. W ciągu 44 minut drugiej połowy grał ambitnie, z charakterem i polotem, ale to okazało się za mało. Łodzianie doznali drugiej porażki z rzędu i przegraną pożegnali się z łódzką publicznościąWydawało się, że po słabym meczu z Górnikiem miejsce w wyjściowej jedenastce Widzewa straci Szota, ale… Trener Niedźwiedź zdecydował inaczej. Szota wyszedł w podstawowym składzie, bo szkoleniowiec ma do niego zaufanie, a jedna wpadka nic nie znaczy. Obok niego pojawili się Żyro i Kreuzriegler. Stępiński został przesunięty do pomocy, w której pojawili się z kolei Letniowski i Danielak. Warte zauważenia jest to, że bardzo dobrą zmianę w wygranym meczu I ligi przez Termalikę dał… widzewiak Karasek.

Zaczęło się fatalnie. Prostopadłe podanie Nascimento, a potem wyjście do piłki Grzybka, kompletnie pogubiło łódzką defensywę. Grzybek pewnie wykorzystał sytuację sam na sam, posyłając piłkę w długi róg. Pierwszy strzał – celny widzewiacy (Letniowski) oddali w 24 minucie. Kobylak sparował piłkę na rzut rożny. Po znakomitej kontrze wybornym prostopadłym podaniu Nascimento, Semedo okazał się o tempo za szybki dla Danielaka. Piłkarz Radomiaka (startował do piłki z własnej połowy!) wykorzystał sytuację sam na sam.

Widzew miał szansę na kontaktowego gola w 33 min, ale po główce z pięciu metrów Szoty, piłkę odbił Kobylak na rzut rożny. W kolejnej kontrze Maurides nie potrafił dokładnie podać piłki do wychodzącego na pozycję sam na sam z bramkarzem Machado. Znów mogło być bardzo groźnie.

Widzew był o pół tempa wolniejszy, mniej mobilny od od Radomiaka i na dodatek popełniał proste błędy w grze defensywnej. Nic dziwnego, że przegrywał do przerwy.

Widzew zaczął drugą połowę z przytupem, odmieniony. Piątą bramkę w rozgrywkach zdobył Sanchez, wykańczając świetną akcję Hanouska i Terpiłowskiego. Widzew heroicznie, przy wsparciu kibiców, walczył o odrobienie strat.

Szans było bez liku. Po dośrodkowaniu Kuna, który dał dobrą zmianę, Sanchez główkował minimalnie obok słupka. To powinna być bramka! Stłamszony sportowo przez łodzian Radomiak tylko rozpaczliwie się bronił. Kobylak obronił strzał przy bliższym słupku Pawłowskiego. Potem dał radę przy główce Kreuzrieglera. Na linii bramkowej uderzenie Pawłowskiego zablokował Rossi. Sanchez z dwóch metrów trafił w bramkarza.

Nie strzelasz, to tracisz gola. Kontra Radomiaka okazała się zabójcza. W 90 min Machado wykorzystał sytuację sam na sam, korzystając z nieodpowiedzialnego zagrania Pawłowskiego. I było po meczu, choć Pawłowski miał szansę na rehabilitację i strzelenie kontaktowej bramki. Spudłował. Wielka ambicja łodzian w drugiej połowie meczu zdała się psu na budę.

Imponujące. 17 tys. 442 kibiców oglądało mecz Widzewa z Radomiakiem

Widzew – Radomiak1:3 (0:2)

0:1 – Grzybek (2), 0:2 – Semedo (27), 1:2 – Sanchez (50), 1:3 – Machado (90)Widzew:Ravas – Szota, Żyro, Kreuzriegler (89, Lipski) – Stępiński (89, Milos), Hanousek, Letniowski (89, Shehu), Danielak (46, Kun) – Terpiłowski (76, Zjawiński), Pawłowski – Sanchez

Zdaniem trenera łodzian to podobne zespoły. Z Miedzią widzewiacy się męczyli, jak będzie z Radomiakiem?

Fot. Marek Młynarczyk

W niedzielę o godz. 15 Widzew podejmie Radomiaka. Rywale grali u siebie w gęstej mgle z Wartą Poznań. Może ona zdekoncentrowała bramkarza Kobylaka, który przyjmując turlającą się piłkę sam wepchnął ją sobie do bramki. Potem po klasycznej kontrze gospodarze przegrywali 0:2. Już na początku drugiej połowy. Machado mocnym strzałem z dystansu zdobył kontaktowego gola. Trafił w drugim meczu z rzędu. Do wyrównania z rzutu karnego doprowadził Nascimento. W niespełna 60 sekund później po szybkiej akcji i kompletnym pogubieniu się defensywy trzeciego gola dla Warty zdobył Zrelak. Poznaniacy wygrali w Radomiu 3:2.

We wcześniejszych ligowych meczach Radomiak pokazał, że ma poukładany środek defensywy i drugiej linii, niezłych napastników. Słabością jest postawa skrzydeł, skąd rzadko udaje się wyprowadzić groźną akcję. Maurides to trzeci najskuteczniejszy piłkarz ekstraklasy w główkowych pojedynkach.

Trener Widzewa – Janusz Niedźwiedź: – Gdybym miał porównać z kimś Radomiaka, to z Miedzią. Piłkarze Radomiaka też potrafią dobrze operować piłką, są kreatywni, lubią piłkę przy nodze. To ciekawy zespół, który opiera się na Mauridesie, który jest kluczowym graczem. Ale jest też tam kilku innych ciekawych zawodników, którzy go wspomagają. Nie powiedziałbym, że to ligowy średniak, bo ma większe doświadczenie i od Miedzi i od nas.

Ligowa porażka z Górnikiem to dobry pretekst, żeby coś pozmieniać w wyjściowej jedenastce. Otworzyła się szansa przed Juliuszem Letniowskim, który w Zabrzu dał dobrą zmianę. Ale chyba jeszcze większa przed Mateuszem Żyro, który okazał się zdecydowanie lepszy od popełniającego tym razem proste błędy Serafina Szoty. Czy do skutecznej gry zmobilizuje Jordi Sancheza fakt, że wystąpił w popularnym programie futbolowym Canal Plus – Turbokozak?

Legenda Widzewa – Krzysztof Kamiński: Porażka Widzewa w Zabrzu dla mnie nie jest niespodzianką

Krzysztof Kamiński

Piękna seria nie mogła trwać wiecznie. Po sześciu meczach bez porażki Widzew przegrał w Zabrzu z Górnikiem 0:3.

Co o tym sądzi były wybitny widzewiak dziś znany trener – Krzysztof Kamiński: Porażka Widzewa w Zabrzu dla mnie nie jest niespodzianką. Jak było do tej pory? Sukcesy przychodziły przy dużym, bardzo dużym nakładzie sił oraz dużej dozie szczęścia. To się nie będzie zawsze zdarzało. Pokazał to mecz w Zabrzu. Tym razem szczęście sprzyjało rywalom. Zabrzanie kopnęli dwa razy celnie na bramkę Widzewa i dwa razy piłka wpadła do siatki. Jestem pewien, że Widzew utrzyma się w ekstraklasie, ale… Boję się, żeby przy kolejnych ewentualnych niepowodzeniach, w klubie nie pojawiła się organizacyjna panika i zadyma i żeby wszystko nie zostało postawione na głowie, co nie tak dawno w klubie się zdarzało. Zimą trzeba wzmocnić ligową kadrę, tak żeby wiosną dobre wyniki były przede wszystkim wynikiem jakości w poczynaniach zespołu.

Przed Widzewem w tym roku jeszcze dwa ligowe spotkania. 6 listopada podejmie o godz. 15 Radomiaka, a 12 listopada o godz. 12.30 zagra w Kielcach z Koroną. Widzew, mimo porażki, jest w ligowej czołówce, Radomiak to ligowy średniak, a Korona jest w strefie spadkowej.

Janusz Niedźwiedź

Marzenia trenera Janusz Niedźwiedzia: – Chcę być za pięć lat w Widzewie, chciałbym byśmy mieli swój ośrodek treningowy, by mogła w nim trenować nie tylko pierwsza drużyna, ale także Akademia i to w taki profesjonalny sposób, jak to się powinno odbywać w klubie na poziomie ekstraklasy.

Mocny Widzew? Buduje się podstawy. A co z akademią? Czekamy z coraz większą niecierpliwością na działania klubu!

Dlaczego władze Łodzi nie pozwalają Widzewowi trenować i grać na łódzkiej Maracanie?

Widzew narzeka na brak boisk do trenowania i grania, a tymczasem tuż pod bokiem, góra kwadrans spacerkiem od stadionu ma idealne boisko, które stoi puste i niewykorzystanie.

Można powiedzieć, że to łódzka Maracana (tak roboczo nazwaliśmy ten wspaniały obiekt) wpisująca się znakomicie w sportową bryłę – korty i hala sportowa oraz cud-boisko tworzą niepowtarzalną całość. Na dodatek boisko ma swoją tradycję, tu trenowano, ale i rozgrywano łódzkie futbolowe derby w trakcie zimowego turnieju.

Zalety nowoczesnego placu do kopania piłki widać gołym okiem. Trawa idealnie przystrzyżona, murawa równa jak stół. Bramki lśniące nowością. Nic tylko zakładać korki, trenować, trenować i grać.

Widzew powinien natychmiast zawłaszczyć Maracanę, aby nie wpadła ona w łapy nienasyconych deweloperów, z którymi władzom miasta mocno po drodze, a którzy na razie mają mocno pod górkę, bo rosnące stopy procentowe i inflacja zatrzymały mieszkaniowy boom.

Maracana nie jest jedyna

Z kolei mieszkańcy nowego osiedla sąsiadującego z obiektem Budowlanych przy ulicy Górniczej 5 nie mogą pojąć dlaczego zamienia się go w ruinę, zamiast stworzyć położony w parku ośrodek sportowy z prawdziwego zdarzenia z pobliskim basenem, dla ich dzieciaków, które chciałyby wyjść poza bramę nowoczesnego mieszkaniowego kompleksu. Gdy rozeszła się po okolicy plotka, że ten piękny sportowy teren też ma wpaść w łapy deweloperów najbardziej wzburzeni mieszkańcy zapowiedzieli protest i to nawet ekstremalny. Są tacy, którzy mówią, że gdy zobaczą nadjeżdżające koparki, przykują się do bramy, nie wpuszczą maszyn na sportowy(!!!!) obiekt i zrobią szum na całą Polskę!

Syn byłego widzewiaka przerwał piękną serię Widzewa. Strzelił łodzianom dwie bramki

Piękna seria się skończyła. Górnik Zabrze zakończył serię sześciu nieprzegranych meczów Widzewa Łodź i wygrał na własnym stadionie 3:0.

Górnik przerwał serię Widzewa sześciu meczów bez porażki i zakończył serię czterech ligowych spotkań z rzędu bez zwycięstwa.Wszystkie bramki padły w pierwszej połowie spotkania, a na listę strzelców wpisali się dwukrotnie Szymon Włodarczyk i jeden raz Lukas Podolski.

19-letni Szymon (12 spotkań, 6 goli) to syn Piotra Włodarczyka, który w barwach Widzewa rozegrał 41 spotkań i strzelił 14 bramek.

Opinie po spotkaniu – Janusz Niedźwiedź: Kluczowa była pierwsza połowa, w której popełniliśmy kilka prostych błędów, szczególnie przy pierwszej i trzeciej bramce, przy podaniach za plecy. Nam z kolei nic nie chciało wpaść. Żałowałem szczególnie tej okazji tuż przed gwizdkiem na przerwę, bo mogliśmy zejść do szatni przy stanie 1:3. Z tych sytuacji, jakie mieliśmy, co najmniej jedna bramka powinna wpaść, ale się nie udało.

Przed nami chwila oddechu, bo z Radomiakiem gramy dopiero w niedzielę. Jedziemy dalej. Taki mecz nam się przydarzył i jest to dla nas nauka. Musimy dalej robić swoje i podnieść zespół przed kolejnym meczem.

Bartosz Gaul: Mecz to święto i to spotkanie takim świętem dla naszych kibiców właśnie było. Daliśmy dobrą energię przy tej atmosferze. Brakowało nam w ostatnich tygodniach skuteczności w defensywie, jak i ofensywie, a dziś to pokazaliśmy. Byliśmy bardzo skuteczni, a do tego dobrze wyglądało to pod własną bramką. Z takim rywalem trzeba też trochę pocierpieć w obronie. Zrobiliśmy krok do przodu.

Dominik Kun: Straciliśmy trzy bramki po prostych błędach, zabrakło nam koncentracji. Nie byliśmy w stanie odwrócić losów tego meczu, choć mieliśmy sytuacje strzeleckie, szczególnie w drugiej połowie.

Patryk Stępiński: Górnik w pierwszej połowie nas wypunktował. Te sytuacje, które sobie stworzył, po prostu wykorzystał i ustawił to spotkanie.

To trzeba natychmiast przerwać. Jedna za drugą sportowa wtopa władz miasta Łodzi! Co dalej z Łodzianką?

Władze Łodzi coraz bardziej grzęzną w sportowym grzęzawisku, ośmieszając miasto, którym rządzą. Nikt chyba tu nad sportową materią nie panuje, bo to, co się dzieje wywołuje już nie śmiech, a dreszcz grozy przebiegający po plecach.

Niekończąca się kabaretowa opowieść czyli wojenka UMŁ z Widzewem trwa w najlepsze. Jedna męska decyzja dymisjonująca manipulatora, który stworzył filmik szkalujący prezesa klubu, pewnie pomogłaby i to bardzo rozwiązać sprawę. Podobnie, jak potraktowanie za partnera do rozmów prezesa klubu. Niestety, w urzędzie, jak rządzie, wszyscy to niewinni czarodzieje, nikt nie ponosi odpowiedzialności i prawdziwych konsekwencji.

Widzew chce wykorzystać 7 czy nawet 10 milionów złotych Wsparcia Mistrzów z projektu Ministerstwa Sportu i przeznaczyć je na modernizację Łodzianki. Sęk w tym, że nie ma z kim rozmawiać w śmiertelnie obrażonym na klub magistracie. Trwa jakaś absurdalna wymiana korespondencji i obrzucanie się wzajemnymi oskarżeniami.

Inna sprawa, że widzewiacy to spryciule. Chcą upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Zrobić lifting Łodzianki, bo chyba poprawić niewymiarowego boiska już się nie da – to się chwali. A przy okazji przejąć dowodzenie na ośrodkiem. Czy w takiej sytuacji znalazłoby się na Łodziance godne miejsce dla dzieciaków z Łodzianki, łódzkich rugbistów i rugbistek?

Przypominam cały czas, jako kustosz pamięci twórców ośrodka przy ul. Małachowskiego, że powstał on nie dla potrzeb jednego klubu, ale dla realizowania różnych sportowych pasji wszystkich mieszkańców miasta, w tym głównie dzieci i młodzieży. Tej idei nie godzi się zaprzeczyć!

Nadal jestem zdania, że Widzew, przy pieniądzach, którymi dysponuje, wsparciu samorządu, być może ministerialnych i unijnych pieniędzy, powinien, wzorem choćby Legii, wybudować sobie sam, nie oglądając się na innych, ośrodek futbolowy z prawdziwego zdarzenia.

UMŁ tymczasem zaliczył kolejną wyjątkową sportową wtopę. Ktośz Piotrkowskiej 104, wygląda na to, że bez konsultacji, analiz finansowych i sportowych, wydał zgodę na zorganizowanie wyścigów samochodowych na stadionie żużlowym Orła. Efekt mogło przewidzieć dziecko z przedszkola. Tor został kompletnie zdewastowany.

Nic dziwnego, że Witold Skrzydlewski nie wytrzymał i wyszedł z nerwów, wręcz krzycząc: -Asfalt po zawodach samochodowych częściowo zdjęto, ale wiele to nie dało. Przedstawiciel GKSŻ poinformował nas, że tor nie nadaje się do żużla. Aby tak się stało, należy nawieźć 250 ton nowej nawierzchni. Do tego poważnie uszkodzono bandy, które wiadomo ile kosztują.

Teraz jest kwestia tego, ile miasto wzięło za organizację driftu, a ile będzie musiało wydać, aby naprawić tor. Rodzina Skrzydlewski przestaje sponsorować miasto Łódź. Żużel możemy sponsorować, ale nie obiekt na którym jeździmy, a kupowaliśmy wszystko, począwszy od kredy na start. Niech teraz miasto zobaczy, ile to wszystko kosztuje, ale najpierw niech doprowadzi tor do porządku.

Co na to władze miasta Łodzi? Czy znów schowają niczym struś głowę w piasek, obrażą się i będą bawić się kosztem łódzkiego sportu i łódzkich klubów sportowych w głuchy telefon?

Widzew z trudem wygrał ale… Nie stracił bramki w czwartym kolejnym meczu na własnym boisku i został wiceliderem tabeli

W sześciu ostatnich meczach Widzew zdobył 16 punktów, odnosząc pięć zwycięstw i remisując po wyrównanej walce z Rakowem Częstochowa. W czterech ostatnich meczach u siebie nie stracił bramki. Nic dziwnego, że został wiceliderem tabeli! Trzeba obiektywnie przyznać, że sukces w meczu z outsiderem nie przyszedł łodzianom łatwo.

Trener Janusz Niedźwiedź uznał, że trzeba trzymać się zasady, że zwycięskiego składu się nie zmienia i postawił na tą samą jedenastkę, która rozpoczęła spotkanie z Zagłębiem (3:0).

Rywal, ligowy outsider wydawał się łatwy, ale… W sześciu meczach na dwóch najwyższych szczeblach rozgrywkowych łodzianie wygrali z Miedzią tylko raz. W ostatnim pojedynku ulegli w Legnicy 0:1, a gola dla rywali zdobył Chuca.

Pierwszą sytuację stworzył rywalom zbyt krótkim wybiciem Ravas. Na szczęście na miejscu byli obrońcy i do nieszczęścia nie doszło. W odpowiedzi trochę miejsca przed polem karnym rywali znalazł Pawłowski i precyzyjnym strzałem w róg bramki z ponad 20 metrów otworzył wynik spotkania.

Pawłowski po świetnym technicznym zagraniu i idealnym podaniu do Terpiłowskiego powinien zaliczyć asystę, ale młody widzewiak strzelił wprost w bramkarza. W kolejnej sytuacji Milos posłał piłkę niczym strzelający między słupy rugbista. Posłał piłkę wysoko nad poprzeczkę. W 16 minucie powinno być już 3:0 dla łodzian!

Gdy szybko nie rozstrzyga się losów spotkania, można szybko zostać ukaranym. Po uderzeniu Chucki piłka przeszła minimalnie obok dalszego słupka. W kolejnej akcji Miedzi Szota wybił piłkę tuż sprzed linii bramkowej.

Powinien być gol dla łodzian na zejście do szatni, ale Terpiłowski w dogodnej sytuacji znów nie stanął na wysokości zadania – przestrzelił.

Nie było cienia wątpliwości, że najlepszym piłkarzem pierwszej połowy był pracujący w ataku i w defensywie Pawłowski. Można było mieć pretensje za wyjątkowo słabą skuteczność widzewiaków.

W pierwszej sytuacji drugiej połowy Terpiłowski zagrał w pole karne do Kuna, a ten nie wykorzystał sytuacji sam na sam z bramkarzem. Po rzucie wolnym Pawłowskiego dobrą interwencją popisał się Abramowicz.

W odpowiedzi po kontrze Kostka trafił w… boczną siatkę. Carolina ograł Terpiłowskiego i zagrał idealnie do Matyni, ale ten z pięciu metrów strzelił w Ravasa. Za chwilę znakomitą interwencją popisał się bramkarz gospodarzy po uderzeniu z dystansu Cacciabue.

Sytuacja na boisku się zmieniła. To Miedź uzyskała przewagę. Okazało się, że to nie taki słaby zespół jak go ligowa tabela (ostatnia pozycja!) maluje. Potwierdzenie – Legniczanie nie przestawali atakować. Chuca minimalnie przeniósł piłkę nad poprzeczkę. Klasę światową Ravas pokazał po kolejnej akcji gości, gdy fantastycznie obronił piłkę po główce z pięciu metrów Henriqueza. Widzew w końcówce zastosował taktyczny wariant zwany obroną Częstochowy i uratował kolejne trzy ligowe punkty.

Bezapelacyjnie piłkarzem drugiej połowy był bramkarz Ravas i to jemu Widzew zawdzięcza kolejne trzy ligowe punkty.

Widzew – Miedź1:0 (1:0)

1:0 – Pawłowski (8)

Widzew: Ravas – Stępiński, Szota, Kreuzriegler – Zieliński (87, Żyro), Kun (77, Letniowski), Hanousek, Milos – Terpiłowski (77, Zjawiński), Pawłowski (87, Shehu) – Sanchez

Beniaminek wielkim faworytem starcia z outsiderem ekstraklasy. Miedź zdobyła na obcych boiskach tylko punkt, Widzew na swoim stadionie aż 10. A mecz w piątek w Łodzi!

21 października o godz. 20.30 Widzew podejmie Miedź Legnica, która zremisowała u siebie z Cracovią 1:1.

Łodzianie są na czwartym miejscu z dorobkiem 23 punktów i bilansem spotkań 7 zwycięstw, 2 remisy. 4 porażki. Miedź jest czerwoną latarnią. Zdobył tylko 6 punktów. Bilans: 1-3-8. Bilans na wyjeździe 0-1-5. Łodzianie są zdecydowanym faworytem (tak, tak i miano beniaminka nie ma tu nic do tego).

Widzew najpierw przede wszystkim grał ładnie dla oka, ale nie zawsze przez taktyczną niefrasobliwość zdobywał punkty. Trener Janusz Niedźwiedź uznał i słusznie, że podstawą są dobra forma, charakter, ambicja i… taktyczna dyscyplina. I tej widzewiacy pilnują jak oka w głowie, co doskonale było widać w świetnie rozegranym taktycznie spotkaniu z Rakowem (0:0).

Miedź przystąpi do meczu z nową trenerską miotłą. Szkoleniowcem zespołu został 37-letni Grzegorz Mokry. Wrócił do pracy w Legnicy po roku banicji. Wcześniej był asystentem Dominika Nowaka. Czy nowy trener będzie miał pomysł na czerwoną latarnię już w swoim ekstraklasowym debiucie? Na razie uważa Widzew za team, który ma zgraną ekipę i naprawdę klasowych zawodników. Łodzianie jego zdaniem to zespół, który ma sporą pewność siebie. Gra w ataku pozycyjnym w wielu wariantach. Coś jest na rzeczy…

W pięciu ostatnich meczach Widzew zdobył 13 punktów, odnosząc cztery zwycięstwa i remisując po wyrównanej walce z Rakowem Częstochowa. Wydaje się, że forma łodzian rośnie z meczu na mecz, więc można spodziewać się, że zrobią wszystko aby kontynuować piękną ligową serię.

Pod znakiem zapytania stoi występ znakomicie ostatnio się spisującego Martina Kreuzrieglera. Jego brak to byłoby spore osłabienie bardzo pewnej ostatnio defensywy. Jeśli go zabraknie wtedy do wyjściowej jedenastki wróci Mateusz Żyro. W grze defensywnej łodzianie muszą podwójnie ubezpieczać Henricha Ravasa, bo jego wyjścia na piąty metr po piłkę nie zawsze są skuteczne, o czym drużyna przekonała się dotkliwie w Gliwicach, tracąc gola.

Dobrze zrobił zespołowi powrót do środka drugiej linii – Dominika Kuna, gdzie jest on o wiele bardziej pożyteczny niż na skrzydle. Na pewno w wyjściowym składzie znajdzie się napastnik Jordi Sanchez. Oby tym razem wpisał się na listę strzelców. Jordi i Bartłomiej Pawłowski są w tej chwili najlepszymi snajperami zespołu. Obaj strzelili po cztery bramki.

« Older posts Newer posts »

© 2025 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑