Rezerwowy Pafka

Tag: piłka nożna (Page 32 of 39)

Czy ŁKS zdoła zatrzymać Bandę Słonia? Wszystkie oczy skierowane na lidera łodzian – Pirulo

ŁKS chce znów wygrać. Nie będzie to łatwe, bowiem w niedzielę o godz. 12.40 podejmie spadkowicza z ekstraklasy Termalikę Nieciecza. Bilans dotychczasowych spotkań jest korzystny dla łodzian. Z sześciu spotkań rywale wygrali tylko jedno. Trzeba jednak pamiętać, że statystyki nie grają.

Sędzią głównym będzie Damian Sylwestrzak. Dla tego arbitra będzie to siódmy mecz w sezonie. Wszystkie poprzednie gwizdał w ekstraklasie.

ŁKS wystąpi bez swojego kapitana. Z powodu nadmiaru żółtych kartek będzie pauzował stoper Maciej Dąbrowski. Trener Kazimierz Moskal będzie musiał przebudować defensywę. Dłubanie w tej formacji jest zawsze ryzykowną sprawą, teraz jednak wymuszoną. Miejmy nadzieję, że w nowym ustawieniu defensywa jak i cały zespół da radę i zagra na zero z tyłu.

W ataku wszyscy mają nadzieję, że wreszcie przełamie się Nelson Balongo. Strzeli premierową bramkę, a potem… Takie jest marzenie: będzie je zdobywał seriami. A może szkoleniowiec zdecyduje się na inne personalne rozwiązanie. Na razie superstrzelcem ŁKS jest pomocnik.

Pirulo, która ma na koncie sześć trafień, może zostać najlepszym strzelcem ŁKS, na drugim poziomie rozgrywkowym. Do pobicia rekordu Jerzego Sadka, Hiszpanowi brakuje zaledwie sześciu goli. Polak strzelił ich 34, a Pirulo ma 29.

Trener Kazimierz Moskal mówi: Twardo stąpamy po ziemi. Wiemy, że czeka nas wiele pracy. Idziemy w tą pracę i wierzymy, że najlepsze mecze w naszym wykonaniu dopiero przed nami.

Banda Słonia jak określa się zespół z Niecieczy to groźny, wymagający przeciwnik, choć… W ostatniej kolejce po pół godzinie prowadził z Chojniczanką 2:0, by zadowolić się tylko punktem, tracąc dwa gole w ostatnich ośmiu minutach.

Zwycięski Widzew. Zbigniew Boniek nie krył uznania dla Jordiego Sancheza

fot. widzew.com

Widzew pokonał Cracovię 2:0 i wzbudził w Polsce uznanie i szacunek. Bardzo chwalił zespół mój przyjaciel z Warszawy, mówiąc że to nie są ligowe ogórki, dostarczyciele punktów, mają swój pomysł na grę i starają się go realizować.

Wypadają z zespołu z powodu kontuzji liderzy i szybko znajdują się następni. Teraz wszyscy niezwykle pozytywnie i słusznie wypowiadają się o Jordi Sanchezie. Piłkarz gola nie strzelił (a miał ku temu nawet pięć okazji!), ale pracował z pozytywnym skutkiem za dwóch.

– Jordi ma bardzo dużo energii, chyba w spotkaniu z Cracovią miał rekordy przebiegniętych kilometrów i sprintów. Już ostatnio było ich dużo, ale chyba teraz jeszcze więcej – mówił po meczu trener Widzewa Janusz Niedźwiedź.

Sanchez kończył spotkanie z zabandażowaną głową. Na instastories wrzucił filmik, na którym pokazał bokserską ranę nad okiem. Do filmiku dodał podpis: „Nie boli. Dawaj RTS!!!”.

Piłkarz, jak i cały zespół zebrał pochwały od wyjątkowego gościa – Zbigniewa Bońka: Pewne zasłużone 2:0. Piękne porażki nigdy mnie nie kręciły. Kolektyw super. Jordi wykonał tytaniczną robotę.

Mnie ucieszył dobry mecz najambitniejszego gracza Widzewa Dominika Kuna. Byli już tacy, którzy twierdzili, że rzucany z pozycji na pozycję piłkarz (to zawsze jest dla gracza nieszczęście) swoje umiejętności zatrzymał na poziomie I ligi. To po prostu nieprawda. Kun ma potencjał, znakomity występ plus zdobyta bramka powinny sprawić, że będzie go wykorzystywał w kolejnych pojedynkach.

ŁKS. Co stanie się po rundzie jesiennej z liderem drużyny i nie tylko z nim?

fot. lkscom.pl

ŁKS wygrał szóste ligowe spotkanie. Nikt w rozgrywkach nie ma tyle zwycięstw na koncie. Jest zatem dobrze. Czy będzie jeszcze lepiej? 11 września o godz. 12.40 łodzianie podejmą szóstą w tabeli Termalikę Nieciecza (4 ligowe zwycięstwa, jedno na wyjeździe). Niestety, trzeba będzie przemodelować defensywę, bo z kartkowych powodów nie zagra w tym spotkaniu kapitan – Maciej Dąbrowski.

ŁKS pokazuje, że można sobie dawać radę bez bramkostrzelnego napastnika, gdy w składzie ma się takiego piłkarza jak Pirulo. Hiszpan przewodzi tabeli strzelców z sześcioma trafieniami.

Trzeba przyznać, że byłemu dyrektorowi sportowemu Krzysztofowi Przytule w morzu fatalnych transferowych wyborów udały się dwa hiszpańskie strzały w dziesiątkę – Dani Ramireza i Pirulo.

Niestety, nadal na taki transferowy złoty strzał czeka obecny dyrektor Janusz Dziedzic. Sprowadzeni przez niego ludzie na razie przynajmniej nie są wartością dodaną dla drużyny.

Pirulo jest coraz bardziej łakomym kąskiem dla klubów ekstraklasy. Z pewnością będą zimą robiły podchody pod Hiszpana. Zobaczymy, co zrobi ŁKS. Czy z pewnością dobra kasa, którą przyniesie ewentualny transfer, okaże się ważniejsza od sportowych planów, nadziei i ambicji?

Po raz trzeci trafił do siatki Mateusz Kowalczyk. Powołanie do reprezentacji U 19 nie jest przypadkiem czy zrządzeniem losu. Mateusz sobie na nie zasłużył. I on może interesować możniejsze kluby, zwłaszcza że jest młodzieżowcem, a dziś tacy piłkarze podnoszący, a nie obniżający wartość drużyny, są po prostu bezcenni.

W każdym razie o ŁKS się mówi, ŁKS się docenia, ŁKS jest w ligowej czołówce. To zawsze miłe i budujące. Oby tak dalej. Już widać, że poprzednie za szybkie rozstanie z trenerem Kazimierzem Moskalem, było po prostu błędem.

Widzew. Trzeba mieć na ławce jokerów, którzy zrobią różnicę na korzyść drużyny, a nie pogrzebią resztkę nadziei

Widzew przegrał ligowy mecz z mistrzem Polski, co nie jest zaskoczeniem, ani niespodzianką, ale… Nie musiało się wcale tak stać, gdyby wykorzystał swoje szanse, znów nie popełnił prostych błędów w defensywie i miał rezerwowych, którzy zrobią różnicę w grze na korzyść swojego zespołu.

Nie chcemy się pastwić nad Lipskim, choć jego strata przy drugim golu była godna nieopierzonego juniora, prawda jednak jest taka: rezerwowi Lecha (Amaral, Ishak) błyszczeli i zdobyli bramki, a ludzie z ławki łodzian byli tłem dla rywali i tłem dla boiskowych wydarzeń.

Rację ma trener Lecha John van den Brom, gdy mówi: Musieliśmy chwilę poczekać na bramki, ale kiedy one padły, to zostały zdobyte przez zmienników. W szatni zawsze mówię, że wszyscy zawodnicy są ważni, wszyscy się nawzajem potrzebujemy i to było widać. Jestem bardzo zadowolony z wyniku, ale też z kontroli i sposobu, w jaki tę wygraną osiągnęliśmy.

Dla piłkarzy Widzewa żadnym pocieszeniem jest to, że przez 80 minut toczyli wyrównaną walkę, choć byli głównie schowani za podwójną gardą, broniąc nawet w jedenastu swojego przedpola (przy początkowym ustawieniu z trzema mocno ofensywnymi piłkarzami). Gra się do końca, a tysiące futbolowych spotkań rozstrzyga się w samej końcówce. Niestety, ona należała do Lecha.

Rację ma trener Janusz Niedźwiedź, że cienka jest granica między sukcesem, a porażką. Musi sobie jednak odpowiedzieć na pytanie dlaczego jego zespół znów na kilka najważniejszych chwil się zawiesił, popełnił proste błędy w grze defensywnej i w konsekwencji przegrał.

9 września o godz. 20.30 Widzew podejmie Cracovię, która w ostatniej kolejce nie dała szans Rakowowi Częstochowa, wygrywając 3:0.

Kazimierz Moskal: Musimy pamiętać, że nie jesteśmy mistrzami świata

t

ŁKS pokonał po trudnym dramatycznym meczu Górnika Łęczna 3:2, świetnym występie Pirulo i rządzi w lidze. Opinie po spotkaniu.

Kazimierz Moskal: Nawet po wygranych meczach nie możemy myśleć, że jesteśmy mistrzami świata. Pewne rzeczy nadal nam uciekają w trakcie gry, więc dużo pracy przed nami. Czułem, że dziś graliśmy chwilami trochę za nerwowo i w pewnym momentach brakowało pewności siebie .Nie zawsze zdołamy zagrać na najwyższym poziomie i będą się nam zdarzały słabsze mecze, dlatego tym bardziej cieszę się, że dziś w takich okolicznościach udało się wygrać. Można powiedzieć, że przepchnęliśmy ten mecz. Może nie było to widowisko takie jak z Ruchem, a gra też nie zawsze taka, jak chcieliśmy, ale cieszymy się ze zwycięstwa.

Adam Marciniak: To był fajny otwarty mecz. My mieliśmy swoje szanse, swoje miał też Górnik. A najważniejsze, że punkty zostały w Łodzi.Żeby te punkty w meczu z Górnikiem dużo znaczyły, musimy zdobyć kolejne w następnym meczu, więc koncentrujemy się już na spotkaniu z Bruk-Bet Termaliką.

Cieszę z moich debiutanckich bramek w Fortuna I Lidze, ale jest też gorycz bo przegraliśmy spotkanie po rzucie karnym dla rywali, którego w naszej opinii być nie powinno – powiedział Dawid Tkacz, strzelec obu bramek dla Górnika.

Marcin Prasoł trener Górnika: W pierwszej połowie ŁKS nas zdominował. Gospodarze prowadzili grę, ale po przerwie uporządkowaliśmy sobie pewne sprawy na boisku i doprowadziliśmy znów do wyrównania. O wyniku zadecydowała końcówka.

Piłkarze ŁKS są liderem I ligi po sportowej zemście na Górniku Łęczna

Piłkarze ŁKS chcieli dokonać sportowej zemsty na Górniku Łęczna, z którym swego czasu na stadionie w Łodzi przegrali walkę o ekstraklasę. Udało się. Pokonali rywala po dramatycznym meczu i zostali liderem I ligi.

Przed meczem Pirulo odebrał nagrodę dla Piłkarza Sierpnia w Fortuna 1. Lidze.ŁKS rozpoczął mecz w mocnym, sprawdzonym składzie. Na ławce rezerwowych nie było żadnego z dwóch nowych zawodników.

Pojedynek rozpoczął się znakomicie dla łodzian. Już w 8 min zdobyli bramkę. A chwilę wcześniej kibice łodzian mogli drżeć po niezbyt fortunnym podaniu Monsalve do Arndta. Za chwilę jednak swoje firmowe zagranie pokazał Pirulo. Minął dwóch rywali, zszedł do środka i strzałem po długim rogu pokonał Gostomskiego.

Radość gospodarzy nie trwała dłużej niż 120 sekund. Do dwóch razy sztuka. Pierwszy strzał Tkocza został zablokowany, drugi – głową trafił do siatki. Nie minęło kolejnych siedem minut i padł kolejny gol. Pięknym wolejem popisał się niepilnowany w polu karnym Kowalczyk. Asystę zaliczył Pirulo. Przy kolejnej próbie Pirulo dobrze spisał się Gostomski. Hiszpan dwoił się i troił. Widać, nagroda podziałała na niego mobilizująco. W 39 min ofiarna interwencja Dankowskiego, który zablokował strzał Dziwniela. W ostatnich sekundach pierwszej połowy po dośrodkowaniu Korta i główce Dąbrowskiego piłka poszybowała nad poprzeczkę. Były emocje, sytuacje, ważne że ŁKS prowadził.

Główkujący Tkocz to jednak był problem dla ŁKS. Kolejna główka piłkarza z Łęcznej i remis!

W 57 m in Balongo pokazał, że nie jest napastnikiem z marzeń ŁKS. Z Kilku metrów główkował tak, że Gostomski obronił. W odpowiedzi Arndt obronił uderzenie Grzeszczyka. Żółtą kartkujrzał Dąbrowski za faul na Gąsce. Kapitan ŁKS nie zagra przeciwko Bruk-Bet Termalice Nieciecza z powodu nadmiaru żółtych kartek.ŁKS szukał bramkowego rozwiązania centrami w pole karne, ale nic nie wskórał.

Gdy wydawało się, że mecz skończy się niesatysfakcjonującym remisem, sprawy wziął w swoje ręce najpierw Kowalczyk (faulowany przez Cisse w polu karnym), a potem Pirulo, który wykorzystał jedenastkę, dał łodzianom prowadzenie, zwycięstwo i fotel lidera! Mógł podwyższyć wynik Monsalve, ale minimalnie się pomylił.

ŁKS – Górnik Łęczna3;2 (2:1)

1:0 – Pirulo (8), 1:1 – Tkocz (10, głową), 2:1 – Kowalczyk (17), 2:2 – Tkocz (47, głową), 3:2 – Pirulo (88, karny)

ŁKS Łódź: Arndt – Dankowski, Dąbrowski, Monsalve, Koprowski (74, Marciniak) – Pirulo )90+2, Biel), Lorenc, Kowalczyk (90+2, Okhrochuk), Kort (66, Kelechukwu), Trąbka – Balongo (66, Janczukowicz)

Dwie minuty grozy pogrążyły Widzew w Poznaniu

Widzew przyjechał do Poznania w odważnym ustawieniu, ale robił wszystko, żeby przede wszystkim szczelnie bronić. Łodzianie nastawili się na kontratak i mieli sytuację, żeby strzelić gola. Niestety, popełnili proste błędy i musieli przeżyć gorycz porażki.

Po fatalnych minutach w pucharowym meczu defensywa Widzewa musiała zostać zmieniona. Do składu wrócił Stępiński. Niezłe występy przeciwko KKS, awansowały do jedenastki Hanouska i Sancheza. Widzew postanowił zagrać odważnie ofensywie z trzema atakującymi piłkarzami Pawłowskim, Sanchezem i Zjawińskim. W drużynie rywali brak w wyjściowej jedenastce kapitana Ishaka i Amarala. Do Poznania przyjechało i kibicowało około dwóch tysięcy fanów łódzkiego klubu.

Już w 3 min kontuzji doznał Marchwiński i musiał opuścić boisko. Zastąpił go Amaral. Cała odwaga Widzewa przez początkowe pół godziny skupiała się w bronieniu na własnym przedpolu. Akcja Nunesa i zablokowany strzał pokazały, że łodzian stać na więcej. Uderzenie piętą Żyry trzy metry od bramki rywali było wyjątkowo nieudane. Potem wrócił obraz gry znany od pierwszej minuty meczu. Widzew bronił się całą jedenastką.

Sędzia Sylwestrzak w 43 min popełnił błąd, który nie powinien mu się zdarzyć. Dostrzegł dotknięcie piłki ręką Żyry, w sytuacji gdy łodzianin zagrał prawidłowo. Wolny nic gospodarzom nic nie dał. Protestujący obrońca ujrzał żółtą kartkę. Lech miał przewagę, ale grał zbyt wolno i przejrzyście, żeby zaskoczyć Widzewa skuteczną akcją.

Po przerwie w miejsce Pawłowskiego pojawił się Kun. Lech wypracował w końcu bramkową sytuację. Ravas świetnie obronił strzał Amarala. W odpowiedzi piłka po główce Danielaka odbiła się do słupka. Początek drugiej połowy był inspirujący. Na boisku w 63 min pojawił się Ishak, a trener Niedźwiedź twierdził na przedmeczowej konferencji, że to jest wykluczone.

Patrzmy jednak co działo się dalej. Po fatalnej stracie Hanouska, Skóraś posłał piłkę minimalnie obok bramki. Miał szansę na sytuację sam na sam Zjawiński, ale Dagerstal popisał się znakomitą interwencją. Chwilę później Kreuzriegler główkował tuż obok słupka. W odpowiedzi Ishak dograł piłkę do Amarala, który potrafił wyprowadzić w pole trzech defensorów łodzian i strzałem w róg zdobył gola. Po wznowieniu gry w dziecinny sposób piłkę stracił Lipski, a drugiego gola zdobył Ishak. Bramkową okazję miał jeszcze Skóraś. Widzew kończył mecz na kolanach.

Lech Poznań – Widzew 2:0 (0:0)

1:0 – Amaral (80), 2:0 – Ishak (82)

Widzew: Ravas – Stępiński, Żyro, Kreuzriegler – Danielak (90, Norman Hansen), Hanousek, Letniowski (78, Lipski), Nunes (90, Milos) – Pawłowski (46, Kun), Zjawiński (74, Sypek), Sanchez

Widzew nie może powtórzyć w meczu z Lechem 10 minut grozy z pucharowego starcia

Mecz z Wisłą Płock pokazał, że Widzew żadnego rywala w lidze się nie boi. Niestety, kolejne spotkanie ujawniło słaby punkt zespołu. Jeżeli łodzianie powtórzą 10 minut grozy w grze defensywnej ze spotkania z KKS Kalisz to sukcesu w starciu z mistrzem Polski nie będzie.

Dziś o godz. 17.30 łodzianie zaczną spotkanie z Lechem w Poznaniu. Transmisja w TVP Sport. Janusz Niedźwiedź musi coś wymyślić, żeby kaliska zmora się nie powtórzyła. Niestety, letnia przebudowa defensywy może nie tyle zakończyła się fiaskiem, co na pewno nie pozwoliła zespołowi wznieść się na wyższy poziom grania. Cóż, trzeba sobie jakoś radzić z tymi ludźmi, których się zakontraktowało. Postęp jest możliwy, czego dowodem coraz lepsza i pewniejszy gra Mateusza Żyry. Wartością dodaną powinien być powrót do jedenastki Bartłomieja Pawłowskiego, który przynajmniej na razie gra o klasę lepiej niż wtedy, gdy reprezentował w ekstraklasie barwy Śląska. Jest też pokazujący cechy napastnika z prawdziwego zdarzenia Jordi Sanchez. Jego konfrontacja z Mikaelem Ishakiem, jeśli ten zagra, będzie jednym ze smaczków poznańskiego pojedynku.

Zdaniem trenera Lecha – Johna van den Broma to że Widzew grał pucharową dogrywkę na tym początkowym etapie futbolowych zmagań nie powinien mieć żadnego znaczenia dla postawy łodzian.

Widzew i ŁKS. Pucharowy smutek. 10 minut futbolowej grozy i wielka strzelecka niemoc. Czy można sobie z tymi problemami poradzić w kilka treningowych dni?

Smutek łódzkiego futbolu. Mamy, my kibice ambicje, nadzieje, marzenia i znów zostaliśmy sprowadzeni przez naszych futbolistów na ziemię. Tak renomowanych i zasłużonych dla polskiego futbolu klubów, jak ŁKS i Widzew nie ma już w rozgrywkach Pucharu Polski. Łódzkie kluby odpadły już w pierwszej rundzie, na dodatek na własne życzenie. Niech nikt mi nie mówi, że to dobrze, bo mogą całą uwagę, wszystkie siły skupić na lidze. Widać sportowy świat stanął na głowie, bo wiele, wiele lat temu człowiek chciał grać jak najwięcej, jak najczęściej. Każdy mecz był przeżyciem, wyzwaniem, nie boję się tego powiedzieć – sportowym świętem. Teraz ważniejsze są kalkulacja i wyrachowanie?

W każdym razie pucharowe spotkania naszych drużyn przyniosły wielkie rozczarowanie. Widzew zafundował kibicom dziesięć minut grozy, w ciągu których po błędach w ustawieniu, kryciu, przegrywaniu pojedynków jeden na jeden z II-ligowymi rywalami, stracił trzy ośmieszające go bramki. Teraz trener Janusz Niedźwiedź próbuje zatrzeć to złe, żeby nie powiedzieć beznadziejne wrażenie, chwaląc zespół za ambicję i walkę do końca.

Sęk w tym, że to wszystko dobrze nie wróży przed kolejną batalią. Trzeba głębokiej analizy, rozliczeń i szukania lepszych personalnych rozwiązań. Gra defensywna zespołu miała być lepsza niż w pierwszej lidze, a po prostu nie jest. Zamienił stryjek siekierkę na kijek. W formacji dokonano kadrowej rewolucji i nie jest ciut lepiej niż było. Trzeba jednak przyznać, że coraz lepsze wrażenie robi, czujący się coraz pewniej, szukający gry Matusz Żyro. Oblicze napastnika z prawdziwego zdarzenia pokazał w Kaliszu Jordi Sanchez. Potrzebni będą ludzie, którzy zrobią różnicę na boisku, bo w niedzielę o godz. 17.30 Widzew zmierzy się z zespołem mistrza Polski – Lechem Poznań, który chyba kryzys ma za sobą, bo wygrał dwa ligowe spotkania z rzędu. Czy to będą kluczowi gracze Widzewa w tym starciu?

Nam zdobywać bramek nie kazano – takie sportowe hasło przyświeca drużynie ŁKS. To wręcz nieprawdopodobne, ale w futbolu możliwe. Łodzianie w pucharowym spotkaniu 24 razy strzelali na bramkę rywali, w tym 10 razy celnie, grali w przewadze i nie byli w stanie zdobyć zwycięskiego gola. Obijali poprzeczkę, spojenie słupka z poprzeczką, napastnik Nelson Bolango metr od bramki zachowywał się tak, jakby piłka go… parzyła. I nic. Bramka rywali była jak zaczarowana. Ciężko było na to wszystko patrzeć.

Dobrze, że wreszcie pokazał umiejętności Dawid Kort, co podkreślił ładną bramką. Przyda się w starciu z Górnikiem Łęczna 5 września o godz. 20, z którym ŁKS przegrał pamiętny mecz o awans do ekstraklasy. Czy przydadzą się dwaj młodzi, zdolni futboliści, zakontraktowani w ostatniej chwili? Jak na to nie patrzeć, lepiej zatrudniać utalentowaną młodzież niż wyleniałych, cwaniakowatych futbolowych lisów, które najpierw myślą o kasie, a dopiero potem ewentualnie o byle jakim graniu.

ŁKS walczył, miał znakomite okazje na zwycięstwo, oddał 24 strzały, 10 celnych, ale odpadł z Pucharu Polski po rzutach karnych

ŁKS miał kilkanaście znakomitych sytuacji, grał w przewadze, ale przegrali w rzutach karnych. Zawiedli w rzutach karnych liderzy – Pirulo i Trąbka.

Sporo zmian w składzie ŁKS. Sensacją było pojawienie się bramkarza Bobka. Trener Moskal stwierdził, że młody piłkarz postawą na treningach sobie na to zasłużył.

Po analizie VAR arbiter dopatrzył się zagrania ręką Dąbrowskiego w polu karnym. Rywale. a konkretnie Mak, nie wykorzystali. W odpowiedzi znakomitym uderzeniem popisał się Kort (z 12 metrów trafił nieomal w okienko) i łodzianie wyszli na prowadzenie. Na krótko, bo szybko wyrównali rywale. W ostatniej akcji pierwszej połowy w 200-procentowej sytuacji pogubili się łodzianie (Biel, Janczukowicz) i ŁKS nie wyszedł na prowadzenie. Inna sprawa, że gdyby doszło do analizy VAR gol mógł nie zostać uznany. Skoro jednak marnuje się takie okazje, to coś jest na rzeczy, gdy w klubie głośno mówi się o strzeleckim kryzysie. Inna sprawa, że to łodzianie bardziej starali się zdobyć drugiego gola.

Podobnie było na początku drugiej połowy. Kort posłał jednak piłkę obok długiego słupka. Niestety, Lorenc za słabo wycofywał piłkę do Bobka, piłkę przejął Lebedyński i Stal wyszła na prowadzenie. Prosty błąd o opłakanych skutkach. Mielczanie poczuli wiatr w żagle, ale dobrej sytuacji nie wykorzystał Mak. ŁKS nie dawał jednak za wygraną. Kilka razy zrobiło się gorąco w polu karnym mielczan. Bez bramkowego skutku. To się zmieniło, gdy czerwoną kartkę za bezmyślny faul ujrzał Getinger. ŁKS poczuł krew. Akcja dwóch rezerwowych Trąbki i Kelechukwu przyniosła wyrównanie. Potem łodzianie mieli jeszcze cztery znakomite bramkowe okazje. W najlepszych Balongo trafił w poprzeczkę, a Nacho Monsalve w spojenie słupka z poprzeczką.

W dogrywce znakomicie strzelał zza pola karnego Pirulo, ale to uderzenie obronił golkiper Stali – Kochalski. W kolejnej sytuacji Koprowski strzelając z 10 metrów trafił w bramkarza. Potem Balongo w ostatniej chwili w polu bramkowym uprzedzili rywale. W 117 minucie Pirulo posłał piłkę nad poprzeczką. Upragniona bramka nie padła.

O awansie decydowały rzuty karne. Kochalski obronił strzał Pirulo, ale bramkarz oderwał za szybko nogi od linii i jedenastka została powtórzona. I znów Kochalski obronił! W odpowiedzi Bobek obronił strzał Domańskiego! Kort posłał piłkę w okienko. Kasperkiewicz zmylił Bobka. Balongo strzelił mocno, pewnie w przeciwległy róg. Poręba też zmylił bramkarza ŁKS. Kelechukwu uderzył nad rękami bramkarza w okienko. Kruk nie dał szans Bobkowi. Strzał Trąbki w róg obronił Kochalski. Leandro pewnym uderzeniem w róg zapewnił awans Stali.

Pierwsza runda Pucharu Polski

ŁKS – Stal Mielec 2:2 (2:2, 1:1), karne 3:4 – awans Stal

1:0 – Kort (27), 1:1 – Vastsuk (30, głową), 1:2 – Lebedyński (52), 2:2 – Kelechukwu (83)

ŁKS: Bobek – Wszołek, Lorenc, Dąbrowski (46, Nacho Monsalve), Koprowski – Okhronchuk, Kort, Kowalczyk (82, Trąbka) – Javi Moreno (67, Pirulo), Janczukowicz (67, Balongo), Biel (73, Kelechukwu)

« Older posts Newer posts »

© 2025 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑