Dawno nie zdarzył się taki piłkarski weekend, w który mecze wyjazdowe wygrały obie łódzkie drużyny, nie tracąc przy tym bramki.
Widzew wygrał w Białymstoku, a ŁKS pokonał 1:0 GKS w Tychach. Złotego gola po godzinie gry zdobył Pirulo, wykańczając głową akcję Wszołka i Trąbki. Miał jeszcze przynajmniej dwie okazje, których nie wykorzystał Biel.
Kazimierz Moskal postawił na tę samą jedenastkę, co w pierwszym spotkaniu. ŁKS grał do bólu konsekwentnie i skutecznie, co nie było od dawna widoczne w poczynaniach zespołu. Dzięki temu nie pozwolił rywalowi na stworzenie stuprocentowych bramkowych okazji.
Niestety, nowi na razie spisują się przeciętnie albo słabo ( Ochrończuk). Oby tylko nowy dyrektor sportowy nie kroczył transferowym tropem wyznaczonym przez Krzysztofa Przytułę. Znów bardzo dobrą zmianę dał Kelechukwu.
Bartosz Szeliga: Wygraliśmy po konsekwentnej grze z tyłu. Powoli kumamy o co chodzi trenerowi Moskalowi
Kazimierz Moskal: Po wygranej się pracuje, inaczej też podchodzi do kolejnych meczów. Było widać, że tej pewności siebie nadal nam brakuje.
Dominik Nowak (GKS): Mieliśmy sytuacje pod kontrolą, ale nie potrafiliśmy postawić kropki nad i. Nie zasłużyliśmy na porażkę.
ŁKS grał w składzie: Arndt – Szeliga, Monsalve, Nacho, Wszołek (80, Kuźma)- Ochrończuk (80, Dankowski), Trąbka, Kort – Biel (66. Kelechukwu), Pirulo, Balongo
Dodaj komentarz