Widzew przełamał klątwę. Wygrał po sześciu porażkach ligowy mecz na własnym stadionie. To cenne, ale czy jest to drużyna, która w tym sezonie zrobi krok do przodu? Premiera tego nie pokazuje.
Beniaminek – Puszcza – grał ambitnie, szukając szczęścia głównie w kontrze. Wydawało się, że plan rywali jest łatwy do przeczytania, bo gros piłek piłkarze z Niepołomic kierowali do wysokiego, umiejącego się zastawić napastnika – Roka Kidricia. Niestety, tak pomocnicy, jak czwórka obrońców łodzian miała wielki kłopot z taktyką rywali, jak i ze wspomnianym piłkarzem, który w końcu wbił bramkę. Ba, Puszcza w pierwszej połowie potrafiła narzucić swoje warunki gry i przez wiele minut rządzić na boisku w Łodzi.
Piłkarze gospodarzy czuli się zagubieni, czego dowodem gra Frana Alvareza, który na początku kompletnie nie mógł odnaleźć się na boisku. Po przepięknym, kapitalnym golu nastąpił sportowy przełom. Fran kilka razy błysnął, przeprowadził efektowne indywidualne akcji. Jest nadzieja, że może stać się wartością dodaną zespołu.
Nowa defensywa, w nowym ustawieniu z nowym graczem – Luisem Silvą, niestety nie stanowiła monolitu nie do przejścia, czego dowodem strata aż dwóch bramek na własnym boisku.
Szukał swojego miejsca na boisku Bartłomiej Pawłowski, który ewidentnie mniej daje drużynie, gdy pełni jedynie rolę skrzydłowego. Znacznie więcej pożytku z jego gry było, gdy atakował ze środka pola. Na dodatek dał się łatwo ograć przez rywala, po czym Widzew stracił pierwszego gola.
Widzew grał tak, jak… Ernest Terpiłowski czyli nierówno. Pomocnik – raz fatalnie podał, ale w kolejnej akcji zaliczył bramkową asystę i tak przez cały czas swojego pobytu na boisku.
To pierwsze koty za ligowe płoty, Zobaczymy, co będzie dalej. W drugiej kolejce widzewiacy staną przed wyjątkowo trudnym wyzwaniem – 30 lipca o godz. 20 zmierzą się w Szczecinie z kandydatem do medalu, prowadzoną przez kapitana Kamila Grosickiego – Pogonią. Ten mecz pokaże dobitnie, o jakie cele w tym sezonie będą walczyć łodzianie. Na dodatek trener Janusz Niedźwiedź będzie musiał znaleźć miejsce dla młodzieżowca (w pierwszym meczu żaden nie wystąpił), żeby na koniec sezonu łódzki klub nie płacił milionowej kary.
Zdjęcia Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl