
Fot. Martyna Kowalska, widzew.com
Wszystko jest fajnie, ale fajnie nie jest. Zwycięski remis z Legią (1:1) sprawił, że… punkty uciekają, czołówka się nie przybliża, a trener, gdy mówi, że drużyna się tworzy, powinien jednak się zastanowić, jak to robi w praktyce, podczas ligowego pojedynku na noże.
Powiem z własnego skromnego, boiskowego doświadczenia, że gdy ogranie cię duch sportowej walki, to nie ma przebacz, jesteś w stanie góry przenosić, starać się za dwóch i pomagać drużynie ze wszystkich sił.
Trener Igor Jovicević, moim zdaniem, niepotrzebnie zaburzył strukturę grania, osłabił ducha walki, gdy najpierw zamienił dobrego napastnika na słabego, po raz kolejny nie wnoszącego nic do gry, a potem trzema zmianami przemeblował na gorsze drugą linię.
Ba, na jednej zmianie wyszedł, jak Zabłocki na mydle. Samuel Akere niestety zachowywał się na boisku, jak dziecko zagubione we mgle i dał się zbyt łatwo ograć, przy straconej przez łodzian bramce.
Jedno widać na pewno, co jeszcze lepiej dostrzega szkoleniowiec – drużyna jest cały czas w budowie, zatem można się po niej spodziewać meczów dobrych, jak i… beznadziejnych (wpadka z Motorem!). Ciekawe, do czego to doprowadzi na koniec ligowego sezonu. Na razie zobaczymy, co pokaże w Gdańsku. W 15 kolejce Widzew zagra tam z Lechią 8 listopada, o godz. 14.45.

Dodaj komentarz