Rezerwowy Pafka

Tag: ekstraklasa (Page 26 of 29)

Jak tu się nie cieszyć! Bilans ekstraklasowych beniaminków: Widzew jest trzeci, a Korona i Miedź – to czerwone latarnie

Trzeba to przyznać. Początek ligowych zmagań nie zapowiadał tak udanego finiszu. Widzew z pierwszych pięciu meczów wygrał jeden i wydawało się, że zostanie skazany na los nieomal każdego beniaminka ekstraklasy, ciułanie punkcików, które w końcowym rozrachunku pozwolą przekroczyć magiczną granicę 40 zdobytych punktów i utrzymania się w ekstraklasie. Widzew był chwalony za swoją odważną, otwartą grę, piękne bramki, achów i ochów nie było końca. Sęk w tym, że punktów nie zdobywał.

Trzeba oddać trenerowi Januszowi Niedźwiedziowi i jego podopiecznym, że nie dali się zagłaskać, uśpić, stracić czujność i brnąć w medialny optymizm, który nie przekładał się na punktowe zdobycze.

Dziś Widzew jest w innej sportowej rzeczywistości niż pozostali beniaminkowie. Co prawda prezes Mateusz Dróżdź mówi, że zdobycie jesienią 29 punktów oznacza tylko, że do utrzymania potrzeba jeszcze jedenastu, o które trzeba będzie toczyć wiosną uporczywą walkę, ale… statystyki są, co widać jak na dłoni, optymistyczne.

Widzew zdobył 29 punktów i jest trzeci w tabeli. Korona Kielce (13 punktów) i Miedź Legnica (12) są czerwonymi latarniami ligowych zmagań. Łodzianie wygrali 9 ligowych pojedynków, Korona i Miedź tylko trzy. To praktycznie mówi wszystko o postawie beniaminków.

Uszczegółowiony jesienny bilans łodzian. Widzew wygrał 9 spotkań, 4 u siebie, 5 na wyjeździe. Zanotował tylko dwa remisy (po jednym w Łodzi i na obcym boisku). Przegrał 6 meczów (zgodnie: po trzy – w Łodzi i na wyjazdach). Bramki 22 – 17 (u siebie: 12-9, na wyjeździe: 10-8). Najwięcej – po pięć bramek strzelili: Bartłomiej Pawłowski I Jordi Sanchez.

Widzew Łódź jest pierwszym beniaminkiem od Górnika Zabrze 2017/2018, który w czasie przerwy zimowej będzie się plasował w TOP-3 ligi

Widzew rozpocznie przygotowania do nowego sezonu 5 grudnia.

Widzew. Chcieli zakończyć rundę z przytupem i tak właśnie zrobili!

Widzew, gdy ma trochę futbolowego szczęścia, nie przegrywa. Tak też było i tym razem. W ostatnim meczu jesieni łodzianie pokonali w Kielcach Koronę 1:0. Bramkę w doliczonym czasie gry zdobył Mate Milos. Wcześniej zawiódł człowiek, którego przed sezonem bardzo chcieli łodzianie. Bartosz Śpiączka wykonywał jedenastkę, ale jego uderzenie świetnie obronił Henrich Ravas! W sumie łodzianie byli lepszym zespołem i zasłużenie zdobyli trzy punkty – wygrali 9 spotkań, mają na koncie 29 punktów, są w ścisłej ligowej czołówce. tak optymistycznego ekstraklasowego scenariusza chyba nikt się nie spodziewał.

Trener Janusz Niedźwiedź: – Spotkała nas nagroda za cały mecz, za to jak byliśmy konsekwentni przez cały czas. Tego zabrakło nam w ostatnich spotkaniach. Chcieliśmy zakończyć rundę z przytupem i udało nam się to zrobić. Jesteśmy zadowoleni z miejsca, w jakim się znajdujemy i z tego, ile mamy punktów. To jest dla nas najważniejsze.

Trener Kamil Kuzera – Widzew ma swoją jakość, określony sposób gry, dzięki któremu potrafi generować przewagę w różnych sektorach boiska. Nieprzypadkowo jest w tabeli tam, gdzie jest.

Mato Milos: – Myślę, że był to mój najlepszy mecz, odkąd jestem w Widzewie. Wcześniej miałem już kilka dobrych okazji, ale nie udało się ich wykorzystać. Starałem się jednak pracować i myśleć pozytywnie. Wiedziałem, że przyjdą kolejne szanse.
Henrich Ravas: – Patrzyłem, jak Śpiączka nabiega na piłkę, postanowiłem pójść mocno i udało się obronić. Można zażartować, że odbiłem sobie jedenastki z Kalisza.

Bartłomiej Pawłowski: – To był trochę nieobliczalny mecz. Wydawałoby się, że mamy sporo okazji do strzelenia bramki, ale ich nie wykorzystaliśmy. A w drugiej połowie Korona miała rzut karny, którym mogła ustawić pod siebie spotkanie. Chwała dla naszego bramkarza, że uratował nam ten remis i dla drużyny za to, że w końcówce potrafiła strzelić gola i wywieść z Kielc trzy punkty.

Miłosz Trojak: – Niestety, Widzew w końcówce nas przygniótł i wygrał. Boli to, że nie zdobywamy punktów, bo nie jesteśmy na tyle słabym zespołem, żeby zdobyć tylko trzy punkty w dziesięciu meczach.

Widzew powalczy o dziewiąte ligowe zwycięstwo na stadionie pełnym żołnierzy!

Trzymamy kciuki, żeby widzewiacy cieszyli się po meczu w Kielcach

Oby tylko widzewiacy nie nasycili się już jesiennym sukcesem. Na razie ich dorobek jest ponad stan i oczekiwania. Mieli bronić się przed spadkiem, tymczasem są trzeci kolejkach trzecie miejsce w tabeli ekstraklasy z dorobkiem dwudziestu sześciu punktów. Wygrali osiem spotkań, cztery na obcych boiskach. Oby nie usiedli na laurach i wyciągnęli właściwe wnioski z dwóch ostatnich ligowych porażek. W sobotę o godz. 12.30 zagrają w Kielcach z przedostatnią Koroną. Rywale zdobyli 13 punktów mniej, wygrali trzy spotkania, w tym jedno u siebie. Widzew teoretycznie jest faworytem, ale w polskiej ekstraklasie każdy wynik jest możliwy.

Łodzianie będą rywalizować z przeciwnikiem, którego może na trybunach wspierać wielu… żołnierzy. Korona przygotowała specjalną promocję. Każdy żołnierz zawodowy, wojsk obrony terytorialnej, dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej i rezerwy, po okazaniu książeczki wojskowej lub przepustki wojskowej, bilet na mecz kupi za symboliczną złotówkę!

Będzie to drugi mecz Korony pod wodzą trenera Kamila Kuzery, który zastąpił Leszka Ojrzyńskiego. W Poznaniu Korona przegrała z Lechem 2:3.

– Jestem dumny ze swojego zespołu, bo w ciężkich chwilach potrafiliśmy się – naprawdę przeciwko dobrej drużynie – przeciwstawić i odrobić straty. Nie zwieszamy głów, jedziemy dalej, szukamy punktów w następnym meczu – mówił Kamil Kuzera, tymczasowy trener Korony. – Jestem dobrej myśli, że ten zespół będzie szedł do przodu, że nabierze pewności siebie, bo na pewno nie zasługuje na to, żeby być w tym miejscu, w którym jest.

Przypomnijmy, że w tej chwili w Widzewie w punktacji kanadyjskiej (bramki i asysty) prowadzi Jordi Sanchez – 11, przed Bartłomiejem Pawłowskim – 6 oraz Karolem Danielakiem i Markiem Hanouskiem – 4. W Kielcach pod mocnym znakiem zapytania stoi występ od pierwszej minuty Danielaka, który nie zaliczył udanego występu przeciwko Radomiakowi. Oby tylko Janusz Niedźwiedź znów nie przekombinował z doborem jedenastki i ustawieniem drużyny. Mecz nie musi być piękny, oby tylko przyniósł przełamanie, zwycięstwo i bezcenne trzy ligowe punkty.

Wielka ambicja zdała się psu na budę. Widzew przegrał drugi mecz z rzędu. Łodzianie w odwrocie!

To nie jest udane pożegnanie jesieni. Widzew w spotkaniu z Radomiakiem był jak doktor Jekyll i pan Hyde. Zagrał fatalnie w pierwszej połowie i w samej końcówce meczu z Radomiakiem. W ciągu 44 minut drugiej połowy grał ambitnie, z charakterem i polotem, ale to okazało się za mało. Łodzianie doznali drugiej porażki z rzędu i przegraną pożegnali się z łódzką publicznościąWydawało się, że po słabym meczu z Górnikiem miejsce w wyjściowej jedenastce Widzewa straci Szota, ale… Trener Niedźwiedź zdecydował inaczej. Szota wyszedł w podstawowym składzie, bo szkoleniowiec ma do niego zaufanie, a jedna wpadka nic nie znaczy. Obok niego pojawili się Żyro i Kreuzriegler. Stępiński został przesunięty do pomocy, w której pojawili się z kolei Letniowski i Danielak. Warte zauważenia jest to, że bardzo dobrą zmianę w wygranym meczu I ligi przez Termalikę dał… widzewiak Karasek.

Zaczęło się fatalnie. Prostopadłe podanie Nascimento, a potem wyjście do piłki Grzybka, kompletnie pogubiło łódzką defensywę. Grzybek pewnie wykorzystał sytuację sam na sam, posyłając piłkę w długi róg. Pierwszy strzał – celny widzewiacy (Letniowski) oddali w 24 minucie. Kobylak sparował piłkę na rzut rożny. Po znakomitej kontrze wybornym prostopadłym podaniu Nascimento, Semedo okazał się o tempo za szybki dla Danielaka. Piłkarz Radomiaka (startował do piłki z własnej połowy!) wykorzystał sytuację sam na sam.

Widzew miał szansę na kontaktowego gola w 33 min, ale po główce z pięciu metrów Szoty, piłkę odbił Kobylak na rzut rożny. W kolejnej kontrze Maurides nie potrafił dokładnie podać piłki do wychodzącego na pozycję sam na sam z bramkarzem Machado. Znów mogło być bardzo groźnie.

Widzew był o pół tempa wolniejszy, mniej mobilny od od Radomiaka i na dodatek popełniał proste błędy w grze defensywnej. Nic dziwnego, że przegrywał do przerwy.

Widzew zaczął drugą połowę z przytupem, odmieniony. Piątą bramkę w rozgrywkach zdobył Sanchez, wykańczając świetną akcję Hanouska i Terpiłowskiego. Widzew heroicznie, przy wsparciu kibiców, walczył o odrobienie strat.

Szans było bez liku. Po dośrodkowaniu Kuna, który dał dobrą zmianę, Sanchez główkował minimalnie obok słupka. To powinna być bramka! Stłamszony sportowo przez łodzian Radomiak tylko rozpaczliwie się bronił. Kobylak obronił strzał przy bliższym słupku Pawłowskiego. Potem dał radę przy główce Kreuzrieglera. Na linii bramkowej uderzenie Pawłowskiego zablokował Rossi. Sanchez z dwóch metrów trafił w bramkarza.

Nie strzelasz, to tracisz gola. Kontra Radomiaka okazała się zabójcza. W 90 min Machado wykorzystał sytuację sam na sam, korzystając z nieodpowiedzialnego zagrania Pawłowskiego. I było po meczu, choć Pawłowski miał szansę na rehabilitację i strzelenie kontaktowej bramki. Spudłował. Wielka ambicja łodzian w drugiej połowie meczu zdała się psu na budę.

Imponujące. 17 tys. 442 kibiców oglądało mecz Widzewa z Radomiakiem

Widzew – Radomiak1:3 (0:2)

0:1 – Grzybek (2), 0:2 – Semedo (27), 1:2 – Sanchez (50), 1:3 – Machado (90)Widzew:Ravas – Szota, Żyro, Kreuzriegler (89, Lipski) – Stępiński (89, Milos), Hanousek, Letniowski (89, Shehu), Danielak (46, Kun) – Terpiłowski (76, Zjawiński), Pawłowski – Sanchez

Syn byłego widzewiaka przerwał piękną serię Widzewa. Strzelił łodzianom dwie bramki

Piękna seria się skończyła. Górnik Zabrze zakończył serię sześciu nieprzegranych meczów Widzewa Łodź i wygrał na własnym stadionie 3:0.

Górnik przerwał serię Widzewa sześciu meczów bez porażki i zakończył serię czterech ligowych spotkań z rzędu bez zwycięstwa.Wszystkie bramki padły w pierwszej połowie spotkania, a na listę strzelców wpisali się dwukrotnie Szymon Włodarczyk i jeden raz Lukas Podolski.

19-letni Szymon (12 spotkań, 6 goli) to syn Piotra Włodarczyka, który w barwach Widzewa rozegrał 41 spotkań i strzelił 14 bramek.

Opinie po spotkaniu – Janusz Niedźwiedź: Kluczowa była pierwsza połowa, w której popełniliśmy kilka prostych błędów, szczególnie przy pierwszej i trzeciej bramce, przy podaniach za plecy. Nam z kolei nic nie chciało wpaść. Żałowałem szczególnie tej okazji tuż przed gwizdkiem na przerwę, bo mogliśmy zejść do szatni przy stanie 1:3. Z tych sytuacji, jakie mieliśmy, co najmniej jedna bramka powinna wpaść, ale się nie udało.

Przed nami chwila oddechu, bo z Radomiakiem gramy dopiero w niedzielę. Jedziemy dalej. Taki mecz nam się przydarzył i jest to dla nas nauka. Musimy dalej robić swoje i podnieść zespół przed kolejnym meczem.

Bartosz Gaul: Mecz to święto i to spotkanie takim świętem dla naszych kibiców właśnie było. Daliśmy dobrą energię przy tej atmosferze. Brakowało nam w ostatnich tygodniach skuteczności w defensywie, jak i ofensywie, a dziś to pokazaliśmy. Byliśmy bardzo skuteczni, a do tego dobrze wyglądało to pod własną bramką. Z takim rywalem trzeba też trochę pocierpieć w obronie. Zrobiliśmy krok do przodu.

Dominik Kun: Straciliśmy trzy bramki po prostych błędach, zabrakło nam koncentracji. Nie byliśmy w stanie odwrócić losów tego meczu, choć mieliśmy sytuacje strzeleckie, szczególnie w drugiej połowie.

Patryk Stępiński: Górnik w pierwszej połowie nas wypunktował. Te sytuacje, które sobie stworzył, po prostu wykorzystał i ustawił to spotkanie.

Piękna sportowa chwila ligowych meczów bez porażki będzie trwać, jeśli Widzew nie pozwoli Górnikowi wygrać po raz drugi na własnym boisku!

W piątek o godz. 20.30 wicelider ekstraklasy – Widzew zmierzy się w Zabrzu z bliskim strefy spadkowej – Górnikiem. Dojdzie do pojedynku dwóch legendarnych polskich klubów. Łódzki klub przyciąga jak magnes. Na trybunach przy ul. Roosevelta ma pojawić się komplet kibiców.

Dla widzewiaków dodatkowym wyzwaniem będzie starcie ze złotym medalistą mistrzostw świata, 37-letnim Lukasem Podolskim, który w tym sezonie wystąpił w 10 ligowych meczach, w tym czterech od pierwszej do ostatniej minuty. W sumie zagrał 590 minut, strzelił dwie bramki, ale…w Pucharze Polski (2:1 z GKS Katowice).

Górnik nie jest asem na swoim boisku. Wygrał jedno spotkanie, ale za to z Rakowem 1:0. Widzew na obcych boiskach triumfował w czterech spotkaniach. Ale najważniejsza jest ostatnia, wspaniała seria łodzian. Z pięciu ostatnich meczów wygrali cztery, jeden zremisowali… z Rakowem 0:0.

Oba kluby spotkały się 70 razy. Widzew odniósł 29 zwycięstw, Górnik 22, było 19 remisów, bramki 88-81 dla łodzian.

Statystyki statystykami. One jednak nie grają. W Zabrzu nie będzie łatwo, a swoistą przestrogą niech będzie ostatnie starcie Widzewa z Miedzią, wygrane przez łodzian 1:0. Piłkarzem pierwszej połowy tego starcia był autor pięknej bramki Bartłomiej Pawłowski. Bezapelacyjnie piłkarzem drugiej połowy był bramkarz Henrich Ravas i to jemu Widzew zawdzięcza kolejne trzy ligowe punkty.

Wiele łodzianie zawdzięczają też obrońcy Serafinowi Szocie, który wybił piłkę sprzed linii bramkowej. – Cieszyłem się z tej piłki, bo jestem stoperem i dla mnie taka sytuacja jest jak strzelony gol. A to był bardzo trudny moment zespołu, więc cieszę się, że mogłem pomóc – mówi Szota i dodaje: – Kolejny mecz zagraliśmy na zero z tyłu, rozumiemy się z chłopakami dobrze i nie ma w tym przypadku. To wszystko wynika z treningów, przygotowania i mentalności zespołu. Znamy drogę, którą chcemy podążać.

Oby lepszą zmianę niż ostatnio dali łódzcy rezerwowi i okazali się prawdziwymi jokerami w talii. Przypomnijmy, że ludzie wchodzący z ławki strzelili pięć z 20 zdobytych przez Widzew w ekstraklasie bramek.

Widzew z trudem wygrał ale… Nie stracił bramki w czwartym kolejnym meczu na własnym boisku i został wiceliderem tabeli

W sześciu ostatnich meczach Widzew zdobył 16 punktów, odnosząc pięć zwycięstw i remisując po wyrównanej walce z Rakowem Częstochowa. W czterech ostatnich meczach u siebie nie stracił bramki. Nic dziwnego, że został wiceliderem tabeli! Trzeba obiektywnie przyznać, że sukces w meczu z outsiderem nie przyszedł łodzianom łatwo.

Trener Janusz Niedźwiedź uznał, że trzeba trzymać się zasady, że zwycięskiego składu się nie zmienia i postawił na tą samą jedenastkę, która rozpoczęła spotkanie z Zagłębiem (3:0).

Rywal, ligowy outsider wydawał się łatwy, ale… W sześciu meczach na dwóch najwyższych szczeblach rozgrywkowych łodzianie wygrali z Miedzią tylko raz. W ostatnim pojedynku ulegli w Legnicy 0:1, a gola dla rywali zdobył Chuca.

Pierwszą sytuację stworzył rywalom zbyt krótkim wybiciem Ravas. Na szczęście na miejscu byli obrońcy i do nieszczęścia nie doszło. W odpowiedzi trochę miejsca przed polem karnym rywali znalazł Pawłowski i precyzyjnym strzałem w róg bramki z ponad 20 metrów otworzył wynik spotkania.

Pawłowski po świetnym technicznym zagraniu i idealnym podaniu do Terpiłowskiego powinien zaliczyć asystę, ale młody widzewiak strzelił wprost w bramkarza. W kolejnej sytuacji Milos posłał piłkę niczym strzelający między słupy rugbista. Posłał piłkę wysoko nad poprzeczkę. W 16 minucie powinno być już 3:0 dla łodzian!

Gdy szybko nie rozstrzyga się losów spotkania, można szybko zostać ukaranym. Po uderzeniu Chucki piłka przeszła minimalnie obok dalszego słupka. W kolejnej akcji Miedzi Szota wybił piłkę tuż sprzed linii bramkowej.

Powinien być gol dla łodzian na zejście do szatni, ale Terpiłowski w dogodnej sytuacji znów nie stanął na wysokości zadania – przestrzelił.

Nie było cienia wątpliwości, że najlepszym piłkarzem pierwszej połowy był pracujący w ataku i w defensywie Pawłowski. Można było mieć pretensje za wyjątkowo słabą skuteczność widzewiaków.

W pierwszej sytuacji drugiej połowy Terpiłowski zagrał w pole karne do Kuna, a ten nie wykorzystał sytuacji sam na sam z bramkarzem. Po rzucie wolnym Pawłowskiego dobrą interwencją popisał się Abramowicz.

W odpowiedzi po kontrze Kostka trafił w… boczną siatkę. Carolina ograł Terpiłowskiego i zagrał idealnie do Matyni, ale ten z pięciu metrów strzelił w Ravasa. Za chwilę znakomitą interwencją popisał się bramkarz gospodarzy po uderzeniu z dystansu Cacciabue.

Sytuacja na boisku się zmieniła. To Miedź uzyskała przewagę. Okazało się, że to nie taki słaby zespół jak go ligowa tabela (ostatnia pozycja!) maluje. Potwierdzenie – Legniczanie nie przestawali atakować. Chuca minimalnie przeniósł piłkę nad poprzeczkę. Klasę światową Ravas pokazał po kolejnej akcji gości, gdy fantastycznie obronił piłkę po główce z pięciu metrów Henriqueza. Widzew w końcówce zastosował taktyczny wariant zwany obroną Częstochowy i uratował kolejne trzy ligowe punkty.

Bezapelacyjnie piłkarzem drugiej połowy był bramkarz Ravas i to jemu Widzew zawdzięcza kolejne trzy ligowe punkty.

Widzew – Miedź1:0 (1:0)

1:0 – Pawłowski (8)

Widzew: Ravas – Stępiński, Szota, Kreuzriegler – Zieliński (87, Żyro), Kun (77, Letniowski), Hanousek, Milos – Terpiłowski (77, Zjawiński), Pawłowski (87, Shehu) – Sanchez

Beniaminek wielkim faworytem starcia z outsiderem ekstraklasy. Miedź zdobyła na obcych boiskach tylko punkt, Widzew na swoim stadionie aż 10. A mecz w piątek w Łodzi!

21 października o godz. 20.30 Widzew podejmie Miedź Legnica, która zremisowała u siebie z Cracovią 1:1.

Łodzianie są na czwartym miejscu z dorobkiem 23 punktów i bilansem spotkań 7 zwycięstw, 2 remisy. 4 porażki. Miedź jest czerwoną latarnią. Zdobył tylko 6 punktów. Bilans: 1-3-8. Bilans na wyjeździe 0-1-5. Łodzianie są zdecydowanym faworytem (tak, tak i miano beniaminka nie ma tu nic do tego).

Widzew najpierw przede wszystkim grał ładnie dla oka, ale nie zawsze przez taktyczną niefrasobliwość zdobywał punkty. Trener Janusz Niedźwiedź uznał i słusznie, że podstawą są dobra forma, charakter, ambicja i… taktyczna dyscyplina. I tej widzewiacy pilnują jak oka w głowie, co doskonale było widać w świetnie rozegranym taktycznie spotkaniu z Rakowem (0:0).

Miedź przystąpi do meczu z nową trenerską miotłą. Szkoleniowcem zespołu został 37-letni Grzegorz Mokry. Wrócił do pracy w Legnicy po roku banicji. Wcześniej był asystentem Dominika Nowaka. Czy nowy trener będzie miał pomysł na czerwoną latarnię już w swoim ekstraklasowym debiucie? Na razie uważa Widzew za team, który ma zgraną ekipę i naprawdę klasowych zawodników. Łodzianie jego zdaniem to zespół, który ma sporą pewność siebie. Gra w ataku pozycyjnym w wielu wariantach. Coś jest na rzeczy…

W pięciu ostatnich meczach Widzew zdobył 13 punktów, odnosząc cztery zwycięstwa i remisując po wyrównanej walce z Rakowem Częstochowa. Wydaje się, że forma łodzian rośnie z meczu na mecz, więc można spodziewać się, że zrobią wszystko aby kontynuować piękną ligową serię.

Pod znakiem zapytania stoi występ znakomicie ostatnio się spisującego Martina Kreuzrieglera. Jego brak to byłoby spore osłabienie bardzo pewnej ostatnio defensywy. Jeśli go zabraknie wtedy do wyjściowej jedenastki wróci Mateusz Żyro. W grze defensywnej łodzianie muszą podwójnie ubezpieczać Henricha Ravasa, bo jego wyjścia na piąty metr po piłkę nie zawsze są skuteczne, o czym drużyna przekonała się dotkliwie w Gliwicach, tracąc gola.

Dobrze zrobił zespołowi powrót do środka drugiej linii – Dominika Kuna, gdzie jest on o wiele bardziej pożyteczny niż na skrzydle. Na pewno w wyjściowym składzie znajdzie się napastnik Jordi Sanchez. Oby tym razem wpisał się na listę strzelców. Jordi i Bartłomiej Pawłowski są w tej chwili najlepszymi snajperami zespołu. Obaj strzelili po cztery bramki.

Widzew jest na wyjątkowej wznoszącej go fali. Pewnie pokonał Zagłębie i jest czwartym zespołem ekstraklasy!

Brawo, brawo, brawo. W pięciu ostatnich meczach Widzew zdobył 13 punktów, odnosząc cztery zwycięstwa i remisując po wyrównanej walce z Rakowem Częstochowa. Po zwycięstwie nad Zagłębiem łodzianie awansowali na czwarte miejsce w tabeli.

Jedna zmiana w wyjściowym składzie Widzewa. Milos zmienił Letniowskiego. W tej sytuacji Kun wrócił do gry na środku drugiej linii. Początek był imponujący w wykonaniu łodzian, a właściwie Pawłowskiego. Niestety, po jego uderzeniu z woleja zza pola karnego piłka odbiła się od poprzeczki. W kolejnej akcji po kontrze Pawłowski strzelił chytrze tuż przy słupku, ale Giorbelidze wybił piłkę z linii bramkowej. Po chwili po potężnym uderzeniu Kreuzrieglera piłka poszybowała nad poprzeczkę.

Zagłębie nie zamierzało być chłopcem do bicia. Odpowiadało pięknym za nadobne. Ravas był na miejscu. wybił nad poprzeczkę piłkę po strzale Bohara.

Strzał Terpiłowskiego Giorbelidze zablokował ręką i sędzia Musiał podyktował jedenastkę. Wykonywał ją Hanosuek. Półgórną piłkę obronił Bieszczad. Po analizie VAR arbiter zdecydował się powtórzyć rzut karny, bo piłkarze Zagłębia ( a konkretnie Poletanović) zbyt szybko wbiegli w pole karne. Tym razem strzelał Kreuzriegler, zmylił bramkarza, posłał piłkę w przeciwległy róg i Widzew objął prowadzenie. Łodzianie atakowali dalej. Piłka po rzucie wolnym z rogu boiska posłana przez Pawłowskiego sprawiła sporo kłopotu Bieszczadowi, ale ten nie dał się zaskoczyć.

Widzew kapitalnie zaczął drugą połowę. Ravas kopnął precyzyjnie piłkę daleko na skuteczną kontrę. Sanchez przyjął piłkę ograł rywala i posłał ją wzdłuż linii bramkowej, gdzie do siatki wepchnął ją Terpiłowski. Za chwilę powinno być 3:0. Po fenomenalnej centrze Zielińskiego na przeciwległy słupek, z pięciu metrów strzelał Milos, ale uderzenie na refleks obronił Bieszczad. W 66 min padł gol – stadiony świata. Po wywalczeniu piłki przez Pawłowskiego i inteligentnym zagraniu na koniec pola karnego Hanousek posłał piłkę w okolice okienka bramki Zagłębia.

Widzew trzymał poziom do końca spotkania. Letniowski po strzale z dystansu trafił w słupek. Łodzianie wygrali mecz jak najbardziej zasłużenie i są w ścisłej czołówce ekstraklasy. A trzeba pamiętać, że Widzew to… beniaminek.

21 października o godz. 20.30 Widzew podejmie Miedź Legnica, która zremisowała u siebie z Cracovią 1:1.

Widzew – Zagłębie Lubin 3:0 (1:0)

1:0 -Kreuzriegler (33, karny), 2:0 – Terpiłowski (47), 3:0 – Hanousek (66)

Widzew: Ravas – Stępiński, Szota, Kreuzriegler (70, Żyro) – Zieliński (77, Danielak), Kun (83, Letniowski), Hanousek, Milos – Terpiłowski (70, Sypek), Pawłowski (70, Hansen) – Sanchez

Oby piękna seria Widzewa bez ligowych porażek trwała jak najdłużej. Wierzymy, że łodzianie nie dadzą się Zagłębiu!

Piękna ekstraklasowa chwilo trwaj. W czterech ostatnich meczach Widzew zdobył 10 punktów, odnosząc trzy zwycięstwa. W niedzielę o godz. 15 piąty w tabeli łodzianie podejmą zajmujące 10 miejsce, mające trzy punkty mniej Zagłębie Lubin. Co warte uwagi rywale potrafili do tej pory wygrać trzy mecze na obcych boiskach.

W ostatniej kolejce Zagłębie wypuściło zwycięstwo w samej końcówce. W 92. minucie Miłosz Trojak doprowadził do remisu, ustalając wynik spotkania z Koroną na 1:1. Trener lubinian Piotr Stokowiec, zniesmaczony powiedział po spotkaniu, że był to przegrany remis. – Dopóki nie nauczymy się „zabijać” takich meczów, to do końca będziemy drżeli o wynik. Brakuje nam też bramek po stałych fragmentach gry. Nie możemy się jednak załamywać. Musimy grać dalej i szybciej stawiać kropkę nad i – powiedział szkoleniowiec.

Piłkarz, którego bardzo chciał (chce?) mieć Widzew – Filip Starzyński zaliczył mecz numer 300 w ekstraklasie. Figo strzelił 73 bramki i zanotował 79 asyst. Ekstra bilans!

Autor bramki w meczu z Koroną – Rafał Adamski: – Z pewnością dobrze byłoby sięgnąć po komplet punktów w Łodzi, choć też nie ma co się załamywać, bo ta nasza seria pięciu meczów bez porażki ciągle przecież trwa. Postaramy się ją utrzymać. Nie jedziemy tam po remis, a po zwycięstwo.

Trener Janusz Niedźwiedź ma dylemat kogo wystawić do podstawowej jedenastki. Na pewno jej budowanie, jak chciał Zbigniew Boniek, może zaczynać od napastnika Jordiego Sancheza, który prezentuje wysoką formę. Czy od początku meczu zagra Kristoffer Hansen, który przeprowadził jedną z najbardziej widowiskowych i skutecznych akcji rozgrywek. W zwycięskim spotkaniu z Piastem otrzymał podanie od Sancheza, wbiegł w pole karne, oszukał zwodem Jakuba Czerwińskiego, potem Constantina Reinera, jakby tego było mało jeszcze raz zwiódł Czerwińskiego, a potem dopełnił dzieło zniszczenia posyłając piłkę precyzyjnie w róg bramki. Po prostu majstersztyk.

Hansen: – To był ładny gol i jestem z niego bardzo zadowolony. Miałem wyśmienitą okazję trochę wcześniej w tym meczu, ale strzeliłem obok bramki. Dobrze jest dostać szansę i wejść na boisko. Uważam, że wywiązałem się dobrze z zadania, bo strzeliłem gola, wygraliśmy mecz i wszyscy są uradowani.

Piłkarze i łódzkim szkoleniowiec podkreślają, że w Widzewie wszyscy twardo chodzą po ziemi. Nikt nie odpłynął, nie nosi głowy za wysoko. Najważniejszy jest kolejne spotkanie, bo w futbolu tak naprawdę jesteś tak dobry jak twój ostatni mecz!

« Older posts Newer posts »

© 2025 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑